Joanna Senyszyn podkłada głos w filmie Disneya. "Dubbing? Byłam zachwycona!" [wywiad]
Michał Mańkowski
12 września 2012, 12:58·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 września 2012, 12:58
Joanna Senyszyn to bez wątpienia najbardziej charakterystyczny głos polskiej – a może i europejskiej – polityki. Teraz mamy okazję poznać ją w zupełnie innej roli. Europosłanka po raz pierwszy w życiu zamieniła się w aktorkę dubbingową. Zagra nie byle gdzie, bo w produkcji Disneya.
Reklama.
Gdzie będziemy mogli panią usłyszeć?
To znany serial dla dzieci z kuźni Disneya, pod tytułem "Fineasz i Ferb".
Jak to się w ogóle stało, że europosłanka nagle zamieniła się w aktorkę dubbingową?
Reżyser zajmujący się dubbingiem uznał, że mój charakterystyczny głos będzie najbardziej odpowiedni do jednej z ról w serialu. Zaproponowano mi to i z przyjemnością się zgodziłam. To zawsze nowe, zupełnie nieznane mi dotychczas doświadczenie. Zupełnie coś innego niż to, czym zajmuję się w życiu.
To duża rola?
Niestety nie, to typowa epizodyczna rólka. W jednym z odcinków swoim charakterystycznym głosem wypowiadam cztery czy pięć zdań.
Polska polityk, profesor nauk ekonomicznych, publicystka, w latach 2001–2009 posłanka na Sejm, od 2009 posłanka do Parlamentu Europejskiego.
Komu użycza pani swojego głosu?
To tzw. pani z okienka, przyjmująca w urzędzie petentów, którzy chcą załatwić sprawy związane z prawem jazdy.
To pani pierwsza przygoda z dubbingiem. Jak wrażenia?
Byłam zachwycona! Podkładanie głosu to niezwykle ciekawa praca.
Jak wygląda takie nagranie?
Najpierw trzeba wysłuchać tych kilku dubbingowanych fragmentów innej wersji językowej np. angielskiej lub francuskiej i dopiero potem podłożyć pod to polski tekst. Trzeba się idealnie zamknąć w czasie, tak żeby dźwięk zgrywał się z ruchami warg. Bardzo ważne jest także wczucie się w rolę i ewentualnie własna inwencja. Każda nagrywane zdanie wymaga kilku powtórek, później reżyser wybiera tą, która spodobała mu się najbardziej.
Jest pani najbardziej rozpoznawalna właśnie dzięki swojemu głosowi. Mimo wszystko starała się go pani zmienić chodząc na specjalne warsztaty.
Miałam głos wydobywający się bardziej z krtani, a nie przepony. To było bardzo męczące i wynikało z choroby zawodowej, przez kilkadziesiąt lat pracowałam w szkolnictwie wyższym. Wielu słuchaczy mówiło mi, że mój głos był denerwujący. Nawet ci, którzy mnie lubili dawali znaki, że ciężko mnie słuchać przez barwę głosu. Postanowiłam to nieco poprawić i jedna z młodych aktorek udzielała mi takich lekcji.
Przestałam, ponieważ w pewnym momencie mój głos zaczął zmieniać się za bardzo. Zdecydowałam się na to, gdy raz zadzwoniłam do znajomego i musiałam się mu przedstawić, bo nie wiedział z kim rozmawiał. Zdarzyło mi się to pierwszy raz w życiu, bo zawsze wszyscy od razu kojarzyli, kto mówi. Dla polityka to rzecz charakterystyczna i cenna, więc stwierdziłam, że szkoda byłoby to stracić. Zaczęłam się obawiać, że złagodzenie głosu wpłynie za bardzo na złagodzenie mojego równie charakterystycznego charakteru (śmiech).
Kiedy będziemy mogli panią zobaczyć, a raczej usłyszeć w telewizji?