Prezydent Andrzej Duda błyskawicznie podpisał ustawę ws. organizacji wyborów prezydenckich 2020. Teraz ruch należy do marszałek Sejmu. Elżbieta Witek w środę ma ogłosić termin wyborów prezydenckich oraz kalendarz wyborczy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że na rejestrację komitetów wyborczych i na zebranie 100 tys. podpisów poparcia czasu będzie naprawdę niewiele.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Nie jest tajemnicą, że politykom PiS zależy tylko na jednym terminie wyborów prezydenckich. Jeszcze przed nieodbytymi wyborami 10 maja mówiło się, że w grę wchodzi wyłącznie 28 czerwca.
Kalendarz wyborczy
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek oficjalnie datę głosowania oraz kalendarz wyborczy ma podać w środę około południa. Serwis 300polityka.pl nieoficjalnie dowiedział się, że wyznaczone terminy będą bardzo nieodległe. Komitety wyborcze będą miały czas na rejestrację do 5 czerwca. Natomiast termin na zebranie przynajmniej 100 tysięcy podpisów upłynie 10 czerwca.
We wtorek Sejm zajął się poprawkami Senatu do ustawy ws. organizacji wyborów prezydenckich 2020.
Wśród poprawek Senatu, jakie przepadły, była m.in. taka, która zakładała, że w kalendarzu wyborczym musi być co najmniej 10 dni na zebranie podpisów i na rejestrację kandydata na prezydenta. Sejmowa większość odrzuciła też poprawkę, iż marszałek Sejmu określa kalendarz wyborczy "w porozumieniu z PKW", a nie "po zasięgnięciu opinii PKW" oraz o możliwości udzielenia poparcia za pomocą platformy ePUAP.
Problem Trzaskowskiego
Ten kalendarz to problem tylko dla jednego kandydata - Rafała Trzaskowskiego. Tylko on bowiem jako nowy przystąpił do prezydenckiego wyścigu.
10 maja Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła uchwałę, w której stwierdziła, że w wyborach prezydenckich tego dnia brak było możliwości głosowania na kandydatów (rząd PiS z publikacją uchwały wyraźnie się nie spieszył).
W ustawie przyjętej przez Sejm znalazł się zapis, że kandydaci zarejestrowani przez PKW w wyborach prezydenta RP, w których nie odbyło się głosowanie lub Sąd Najwyższy podjął uchwałę stwierdzającą nieważność wyboru prezydenta, po ponownym zgłoszeniu zostają uznani za zarejestrowanych kandydatów w wyborach zarządzonych przez marszałka Sejmu w kolejnym terminie.
Dopuszczono możliwość zgłoszenia nowych kandydatów, ale oni całą procedurę muszą przejść od początku. W takiej sytuacji jest Rafał Trzaskowski, który zastąpił kandydatkę KO Małgorzatę Kidawę-Błońską. Trzaskowski musi więc zebrać 100 tys. podpisów niezbędnych do rejestracji. Zgodnie z przepisami, zbieranie podpisów poparcia można zacząć dopiero po zarządzeniu wyborów i po rejestracji komitetu kandydata na prezydenta. TVP w ostatnich dniach informowała o nielegalnych zbiórkach podpisów poparcia na rzecz Rafała Trzaskowskiego.