Monika Olejnik o prowokacji "GPC": opadły mi ręce.
Monika Olejnik o prowokacji "GPC": opadły mi ręce. Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta
Reklama.
Telefon do sędziego, niby z Kancelarii Premiera, niby od asystenta Tomasza Arabskiego. Niecałe dwadzieścia minut rozmowy pokazały, że prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku był gotowy omawiać sprawę aresztu Marcina P. i terminu ewentualnej rozprawy.

Zobacz: Prezes Sądu próbował konsultować się z Kancelarią Premiera w sprawie Marcina P. "Nie ma żadnego problemu"
Monika Olejnik pisze, że nigdy nie widziała tak "usłużnego sędziego".
Monika Olejnik
dziennikarka

Pan sędzia cudownie poddaje się pytaniom dziennikarza, który mówi, że "rozumie pan prezes", sytuacja jest trudna, premier chce się z panem spotkać" CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: "Gazeta Wyborcza"

Jak pisze dalej dziennikarka teraz właściwie nie wiadomo już czy Marcin P. siedzi w areszcie dlatego, że powinien, czy dlatego, że sędzia "wyczuł z tembru głosu niby-asystenta co należy zrobić".

Świat dziennikarski nie od dzisiaj słynie z prowokacji. I nie należy się obrażać, tylko przestać być uległym wobec władzy. To nie jest tak, że czwarta władza chce spełniać funkcje trzeciej władzy. Chce jedynie kontrolować władzę i pokazywać, jak politycy potrafią manipulować. CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: "Gazeta Wyborcza"

Olejnik z przekąsem zauważa, że całą sprawę wykorzystuje standardowo już opozycja, która winę zwala na Tuska.
Cały felieton przeczytasz w "Gazecie Wyborczej".