Franek Broda, siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego, skrytykował prezydenta Andrzeja Dudę za jego słowa o społeczności LGBT. Aktywista, prywatnie homoseksualista, który nie boi się ostrych słów pod adresem PiS, stwierdził, że jego dziadek Kornel Morawiecki nie dopuściłby do obecnej nagonki na osoby nieheteroseksualne.
W ostatnich dniach PiS wziął sobie na polityczny cel osoby LGBT. Jako pierwszy zaatakował poseł Porozumienia Jacek Żalek, który na antenie TVN24 stwierdził, że "LGBT to nie ludzie, a ideologia". Jego słowa powtórzył sam prezydent Andrzej Duda na wiecu w Brzegu, który nazwał również "ideologię LGBT" "neobolszewizmem". Z kolei poseł PiS Przemysław Czarnek mówił, że "ci ludzie nie są równi ludziom normalnym", z czego później się tłumaczył.
Na negatywną kampanię wyborczą bliższego i dalszego otoczenia Andrzeja Dudy zareagował Franek Broda, młody wrocławski aktywista, gej i siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego. "Panie pośle. Jestem człowiekiem i się tego nie wstydzę, ale pan już powinien. Wstyd. I ci ludzie mają nami rządzić?" – napisał na Facebooku po słowach Jacka Żalka.
– To wszystko jest bardzo smutne, wręcz przerażające. Doszło do tego, że PiS wzniecił w społeczeństwie psychozę strachu. Ludzie się boją swojej orientacji, nie czują się bezpiecznie w Polsce. Bardzo cierpią, coraz bardziej się boją i popadają w głęboką depresję. Obawiają się przemocy, która może być efektem polityki PiS, tych wszystkich słów, które padają z ust znanych polityków. Społeczność LGBT boi się przemocy. I to nie tylko psychicznej, ale i fizycznej. Mnie również zalewa fala hejtu – mówił 17-latek.
Broda bezpośrednio uderzył tym razem w prezydenta. – To, co teraz robi PiS, to jest odczłowieczanie społeczeństwa. Do tego dochodzi postawa prezydenta Andrzeja Dudy. Sam o sobie mówi, że głowa państwa powinna łączyć wszystkich obywateli, tymczasem on brutalnie dzieli Polaków – stwierdził.
Aktywista powiedział także "Super Expressowi", że gdyby wciąż żył jego dziadek Kornel Morawiecki nie dopuściłby do obecnej sytuacji. – To moje zdanie. Dziadek bowiem zawsze mi powtarzał, że dla człowieka najważniejszy jest drugi człowiek i że każdego, zawsze, trzeba szanować – powiedział siostrzeniec Morawieckiego.
Wrocławianin nie chce jednak krytykować swojego wujka ani u niego interweniować, nie uważa go też za najgorszego szefa rządu w historii Polski. – Nie chcę angażować relacji rodzinnych w politykę. To nasze prywatne sprawy – powiedział.
Franek Broda zabrał również głos w sprawie małżeństw jednopłciowych. – Zdaję sobie sprawę, że w konstytucji jest zapis, że małżeństwo tworzą kobieta i mężczyzna… Szczerze mówiąc, to jestem za likwidacją instytucji małżeństw – tak, aby nie były prowadzone przez państwo. Chciałbym, żeby homoseksualiści mogli wiązać się węzłem małżeńskim. Dla tej społeczności to bardzo ważne. Chodzi o kwestie prawne, np. dziedziczenie, wspólny majątek. Ale też o sprawy medyczne. Np. w szpitalu partnerzy są traktowani jako osoby obce, nie mają nawet prawa dowiedzieć się, w jakim stanie zdrowia jest osoba, którą się kocha – mówił.