Widzowie Netflixa są w szoku. Zac Efron, który występuje w swoim nowym programie "Podróże z Zakiem Efronem", przeszedł spektakularną metamorfozę. Mięśnie, broda, ciało tatuśka – po słodkim chłopcu z "High School Musical" nie został żaden ślad. Jednak Troya Boltona nie ma już dawno. Oto, jak zmieniał się Zac Efron, kiedyś idol nastolatek z przylizaną fryzurą, dzisiaj fajny facet, którego kochają kobiety i podziwiają mężczyźni.
Aktorzy, którzy zaczynali jako idole nastolatek, mają trudne zadanie: muszą udowodnić, że są kimś więcej, niż ładnymi chłopcami. Problem polega na tym, że widzom naprawdę trudno to dostrzec. Od momentu, kiedy Robert Pattinson ostatni raz wcielił się w błyszczącego wampira Edwarda minęło osiem lat, a Brytyjczyk w każdym swoim kolejnym filmie udowadnia, że jest znakomitym, nietuzinkowym aktorem, który nie boi się filmowych eksperymentów. Mimo to na wieść o tym, że wcieli się w nowego Batmana i wystąpi w filmie Christophera Nolana "Tenet", pojawiły się setki komentarzy o treści: "tylko nie ten wampir, on nie umie grać".
Podobny los spotkał zresztą Zaca Efrona. Dla większości widzów aktor wciąż jest gładkolicym i "przylizanym" Troyem Boltonem z "High School Musical", który przeżywał kryzys egzystencjalny na polu golfowym. Premiera "High School Musical 3: Ostatnia klasa", ostatniej części tej popularnej serii dla nastolatków, miała miejsce w 2008 roku, ale internauci najwyraźniej sądzili, że Zac Efron przez te 12 lat w ogóle się nie zmienił. Mimo że ma już... 32 lata.
A świadczą o tym reakcje na nowy program Netflixa "Podróże z Zakiem Efronem" ("Down to Earth with Zac Efron"), w którym aktor jeździ po świecie w poszukiwaniu ekologicznych rozwiązań w ramach walki ze zmianami klimatycznymi. Mimo że dokumentalny serial porusza ważne kwestie, to internet mniej dyskutuje o ekologii, a więcej o... wyglądzie Zaca Efrona. Bo aktor ma teraz brodę i umięśnione ciało, które niektórzy ochrzcili już mianem "dad bod", czyli ciała tatuśka. Słowem: Troya Boltona już totalnie nie przypomina.
Internauci wcale z tego powodu nie płaczą. Są wręcz zachwyceni metamorfozą aktora. Zachwyt i szok to właśnie dwie główne emocje, które wybrzmiewają w mediach społecznościowych pod hasztagiem #zacefron. "5 minut temu Zac Efron był dzieckiem i nagle to się wydarzyło?", "Nigdy nie byłam zakochana w Zacu Efronie, aż do teraz", "Nagle znowu pokochałam Zaca Efrona", "Kim jest ten brodaty mięśniak? Czy to naprawdę Troy Bolton?", "Rok 2020 potrzebował tej wersji Zaca Efrona", "Dzięki Efronowi mogę zacząć żyć ekologicznie", i tak dalej, i tak dalej.
Zac Efron znowu jest więc na topie i, jak śmieją się niektórzy internauci, "ewoluował w ostatnią formę Pokemona". Ale co robił aktor między śpiewaniem na polu golfowym a ratowaniem klimatu? Prześledźmy wszystkie jego ewolucje.
Ewolucja pierwsza: Troy Bolton i "High School Musical"
Efron, syn inżyniera i sekretarki z Kalifornii, stawiał pierwsze kroki w telewizji na początku lat 2000., ale przełom nastąpił w 2006 roku. 19-latek wystąpił wtedy w głównej roli we wspomnianym już "High School Musical" – musicalowym filmie dla nastolatków stacji Disney Channel. Jako Troy Balton wzdychał do Gabrielli Montez (grała ją Vanessa Hudgens, z która Efron był przez kilka lat związany), wahał się między karierą sportową a muzyczną oraz tańczył i śpiewał.
"High School Musical" stał się hitem i – podobnie jak w przypadku serialu Disneya "Hannah Montana" – wychowali się na nim nim dzisiejsi millenialsi. Efron wystąpił w kolejnych dwóch częściach, z których ostatnia weszła również do kin, i błyskawicznie uzyskał status idola nastolatek. Media nazywały go ślicznym, utalentowanym chłopcem, młode dziewczyny wieszały plakaty z jego uśmiechniętą twarzą nad łóżkiem, a fryzura Efrona pojawiła się na głowie tysięcy chłopaków w wieku szkolnym.
Mimo że zaczęto kwestionować umiejętności wokalne Efrona, gdy wyszło na jaw, że w pierwszej części "HSM" jego głos zmiksowano z wokalem Drew Seeleya, aktor udowodnił, że umie śpiewać. Nie tylko w dwóch kolejnych kontynuacjach "High School Musical", ale również w filmowej wersji musicalu "Lakier do włosów" z Johnem Travoltą z 2007 roku. Rola Linka Larkina i główna rola w komedii "Znów mam 17 lat", w której Efron zagrał młodszą wersję Matthew Perry'ego, potwierdziły jego status łamacza nastoletnich serc. Jednak Efron zapragnął czegoś więcej.
Ewolucja druga: "dorosłe" role i "Sąsiedzi"
Zac Efron postanowił odejść od produkcji dla nastolatków. Zagrał młodego żeglarza pogrążonego w żałobie po śmierci brata w dramacie "Charlie St. Cloud" (2010 rok), pojawił się w komedii romantycznej z plejadą hollywoodzkich gwiazd w "Sylwestrze w Nowym Jorku" (2011) i niezależnym komediodramacie "Sztuki wyzwolone" (2012).
Jednak jego fani przeżyli największy szok, gdy w 2012 roku wystąpił w thrillerze "Pokusa" z Nicole Kidman, Matthew McConaugheyem i Johnem Cusackiem. Rola Jacka Jensena, który zakochuje się w ekscentrycznej Charlotte, która ma słabość do więźniów skazanych na śmierć, była przełomem dla wizerunku Efrona. Od tej pory przestał być nastolatkiem, a zaczął być dorosłym aktorem, który gra "dorosłe" role. Wysportowana sylwetka i krótkie włosy – po nastolatku nie było już śladu.
W 2012 roku Efron zagrał romantycznego kochanka w filmie "Szczęściarz", a później zaczęły się problemy. Aktor trafił na odwyk, gdzie walczył z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Tę walkę wygrał – jest trzeźwy od czerwca 2013 roku. Kilka miesięcy aktor znowu pojawił się na pierwszych stronach plotkarskich portali, gdy pobił się z bezdomnym na przedmieściach Los Angeles. Nie został aresztowany, gdyż wina miała być po stronie obu mężczyzn.
Od tego momentu aktor szedł już jednak wyłącznie prostą drogą. Zaangażował się w prowadzenie swojej firmy producenckiej Ninjas Runnin' Wild, którą założył w 2010 roku i wkręcił się w komedie. Dzięki roli w "Sąsiadach" w 2014 roku Efron pokazał, że jest komediową bestią i nie ma już żadnych hamulców.
Zresztą kolejne tytuły w jego filmografii to właśnie popularne komedie: "Randka na weselu", "Sąsiedzi 2" i "Co ty wiesz o swoim dziadku?" produkcji Efrona. Nie było już żadnych wątpliwości: Zac Efron nie jest już tym "dzieciakiem z Disneya". Jest dorosłym mężczyzną i naprawdę niezłym aktorem, który ma smykałkę do komedii – wcale nie tych najgrzeczniejszych.
Ewolucja trzecia: Ted Bundy i treningi
W międzyczasie Zac Efron zaczął intensywnie trenować. Na Instagramie coraz częściej chwalił się zdjęciami swojej wyrzeźbionej sylwetki, którą zaprezentował w pełnej krasie w "Baywatch", filmowej wersji słynnego "Słonecznego patrolu", w 2017 roku. "Mięśniak", "Czy to ten facet, który grał Troya Boltona" – rozpisywały się wtedy media.
Po "Baywatch", za który Efron został niestety nominowany do Złotych Malin, aktor postanowił odejść od komedii i znowu spróbować swoich sił w poważniejszym repertuarze. W tym samym roku wystąpił w "Królu rozrywki", w którym powrócił do swoich musicalowych korzeni i ponownie zdobył serca fanek – już dorosłych kobiet – rolą białego, zamożnego mężczyzny, który w XIX-wiecznych Stanach Zjednoczonych zakochuje się w czarnoskórej artystce cyrkowej (Zendaya) mimo niechęci otoczenia.
Po małej roli w "Disaster Artist", który pokazał kulisy powstania "najgorszego filmu świata", "The Room" Tommy'ego Wiseau, Efron znowu podjął ryzyko. Wcielił się w seryjnego mordercę Teda Bundy'ego w "Podłym, okrutnym, złym". Mimo że film zdobył średnie recenzje, krytycy wychwalali kreację Efrona. Pojawiły się jednak głosy, że aktor jest... za ładny, co odwraca uwagę od bestialstwa Bundy'ego. Efron jednak do tej roli idealnie pasował – w końcu Ted Bundy był znany ze swojego uroku i charyzmy, którymi przyciągał kobiety.
Ewolucja czwarta: "Podróże z Zakiem Efronem" i broda
Aktor – który, aby uwolnić się od emocjonalnego ciężaru po roli Bundy'ego, zaczął intensywnie medytować – coraz bardziej wkręcał się w zdrowy tryb życia i uzależniał od adrenaliny. W 2019 roku założył konto na YouTube, w której zamieszczał treści fitness. Z kolei na planie survivalowego programu "Killing Zac Efron" w Papui Nowej Gwinei był o włos od śmierci, gdy zachorował na infekcję bakteryjną podobną do duru brzusznego. A w międzyczasie zafarbował włosy na platynowy blond, który już (niestety) z jego głowy zniknął.
Tę ewolucję Efrona w iście Pokemonowym stylu zwieńczył wspomniany już program Netflixa "Podróże z Zakiem Efronem". Broda, szerokie barki, ekologiczny tryb i zamiłowanie do szalonych przygód – oto nowy Zac Efron, którym internauci głośno się teraz zachwycają. "Wmawiam mężowi, że oglądam ten program dla natury, nie dla Zaca Efrona" – wyznała na Instagramie jedna z użytkowniczek Twittera.
Jednak internet i media zachwycają się "nowym" Efronem nie tylko z powodu jego wyglądu (na szczęście!). Bo fakt, że idol nastolatek i gwiazda Disneya, który na brak pieniędzy raczej nie narzeka, wciąż zawodowo eksperymentuje, żyje zgodnie z samym sobą i do tego walczy ze zmianami klimatycznymi, jest naprawdę godny największego szacunku. Może widzowie w końcu zapamiętają raz na zawsze, że Troya Boltona... już nie ma.