Politycy Prawa i Sprawiedliwości coraz głośniej mówią o konwencji stambulskiej, która wprowadza przepisy dotyczące zwalczania przemocy domowej. Żaden jednak tak otwarcie, jak minister rodziny Marlena Maląg nie wyznał, że obóz rządzący przygotowuje się do wypowiedzenia tego dokumentu.
– Zastrzeżenia do konwencji zostały przez Polskę złożone. Mamy teraz czas do końca roku, na wyrażanie swojego stanowiska. Będziemy pracowali razem z resortem sprawiedliwości i MSZ, aby przede wszystkim przygotować ustawę i podjąć stosowne kroki do pewnych zmian, które koniecznie powinny być wprowadzone – powiedziała w TV Trwam Marlena Maląg.
– Polska przede wszystkim przygotowuje się do zmian, bo już oprotestowaliśmy, wyraziliśmy swoje stanowisko i przygotowujemy się przede wszystkim do wypowiedzenia, kiedy to zostanie już skonsultowane właśnie z Ministerstwem Sprawiedliwości – wyznała Maląg.
"Genderowski bełkot"
To pierwsza tak konkretna wypowiedź na temat konwencji stambulskiej, która padła z ust polityka PiS. Wcześniej były to tylko pokrzykiwania i ogólnikowe stwierdzenia. Takie jak wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego.
"Konwencja stambulska mówi o religii, jako przyczynie przemocy wobec kobiet. Chcemy wypowiedzieć ten genderowski bełkot ratyfikowany przez PO i PSL. Opinia zagranicy nas nie interesuje. Dla nas podstawą jest suwerenne państwo narodowe" – pisał w maju tego roku polityk.
Kontrowersyjny wpis zastępcy Zbigniewa Ziobry wywołał wiele krytycznych komentarzy. "Serio ktoś taki jest wiceministrem??"”; "Brzmi jak talibowie tuż przed wysadzeniem słynnych posągów w Afganistanie"; "Myślałem, że to jakiś ONR-owiec napisał, a to jednak minister. Brawo, co następne? UE?” – czytamy pod wpisem Romanowskiego.