Premierka Finlandii Sanna Marin ogłosiła, że chciałaby wprowadzić 6-godzinny dzień pracy. Jej zdaniem rozwiązałoby to problemy z bezrobociem, które od początku pandemii zwiększyło się w Finlandii.
W styczniu tego roku światowe media obiegła informacja, że premierka Finlandii Sanna Marin chce wprowadzić w tym kraju 4-dniowy tydzień pracy. Okazała się ona jednak fake newsem. "W programie rządu fińskiego nie ma wzmianki o czterodniowym tygodniu. Takiego projektu nie ma w porządku obrad rządu fińskiego. Premier Sanna Marin wspomniała o tym podczas dyskusji panelowej w sierpniu ubiegłego roku, kiedy była ministrem transportu i nie kontynuowano prac nad tym projektem" – brzmiało oficjalne oświadczenie rządu w Helsinkach.
Teraz okazuje się jednak, że Sanna Marin ma inny pomysł. 24 sierpnia polityczka, która dzień wcześniej została wybrana szefową Socjaldemokratycznej Partii Finlandii, oznajmiła na kongresie ugrupowania, że chce wprowadzić sześciogodzinny dzień pracy.
– Musimy stworzyć jasną wizję i konkretny plan, dot. tego jak Finlandia może zmierzać w kierunku skrócenia czasu pracy, a fińscy pracownicy do polepszenia życia zawodowego – mówiła Marin. Jej zdaniem takie rozwiązanie nie tylko zwiększyłoby produktywność pracowników, ale również zmniejszyłoby bezrobocie, które od początku pandemii dotknęło wielu Finów.
To jednak na razie tylko propozycja premierki Finlandii. Na sześciogodzinny dzień pracy nie zgadza się na razie część członków Socjaldemokratycznej Partii Finlandii. Marin musiałaby przekonać również do swojego pomysłu cztery partie, które wchodzą w skład rządzącej koalicji.