Kolejny raz widać, jak trudno członkom Prawa i Sprawiedliwości przychodzi akceptacja obecności Zbigniewa Ziobry w rządzie. – Ja bym nawet Solidarną Polskę w koalicji zostawił (...), ale zostawiłbym drugi resort, który dzisiaj posiadają koalicjanci, mianowicie resort środowiska – stwierdził poseł Zbigniew Girzyński.
Choć donoszono, że Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro z ostatniego nocnego spotkania wyszli z uśmiechami na twarzach, w Prawie i Sprawiedliwości wciąż nie odpuszczają z ostrymi atakami na Solidarną Polskę. We wtorek medialne grillowanie partnerów ze Zjednoczonej Prawicy rozpoczął Zbigniew Girzyński, który był gościem Tok FM.
– Ja bym nawet Solidarną Polskę w koalicji zostawił, bo uważam, że wnosi także wiele dobrego do naszego wspólnego rządzenia – zaczął poseł PiS. Na tym koncyliacyjny ton wobec ziobrystów się jednak skończył. – Zostawiłbym drugi resort, który dzisiaj posiadają koalicjanci, mianowicie resort środowiska – podkreślił Girzyński.
Toruński parlamentarzysta jasno dał też do zrozumienia, iż dla ekipy z Nowogrodzkiej największym problemem jest Zbigniew Ziobro. – Uważam, że Ministerstwo Sprawiedliwości jest wyzwaniem, którym powinien kierować polityk PiS – ocenił Zbigniew Girzyński. A na koniec tych rozważań wskazał Małgorzatę Wassermann jako jedną z mocnych kandydatek do przejęcia resortu.
Później Girzyński przez pewien czas próbował indywidualnej kariery, ale jego start w wyborach do Senatu w 2015 roku zakończył się klęską. Po pięciu latach partyjnej rozłąki polityk wrócił do PiS, najpierw próbując swych sił w wyborach europejskich, a później – już z powodzeniem – startując w wyborach do Sejmu.