Uciekającego przed OMON-em mężczyznę uratował przypadkowy kierowca. Z piskiem opon i w ostatniej chwili udało mu się odjechać. Nagranie z tego zdarzenia trafiło do sieci, a jego autor został zatrzymany.
– Autor wideo o taksówkarzu, który uratował uciekającego przed milicjantami uczestnika protestu wrzucił go do Internetu już siedząc w samochodzie więziennym... Został zatrzymany – poinformował na Twitterze dziennikarz i członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut.
Mężczyzna, który uciekał przed OMON-em, brał udział w protestach na ulicach Mińska, po tym, jak okazało się, że w tajemnicy zaprzysiężono na urząd prezydenta Aleksandra Łukaszenkę. Protesty były brutalnie tłumione przez służby. Centrum Praw Człowieka Wiasna poinformowało o zatrzymaniu co najmniej 259 osób.
Przypomnijmy, że kilka dni temu w Mińsku odbyła się potajemna ceremonia zaprzysiężenia na urząd prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Polityk - według oficjalnych danych - miał zdobyć największą liczbę głosów w wyborach z 9 sierpnia. Wiele państw europejskich oraz białoruska opozycja nie wierzy, że głosowanie odbyło się z zachowaniem wszelkich zasad demokracji.
"MSZ odnotowuje dzisiejsze wydarzenia na Białorusi. Prezydent wybrany w niedemokratycznych wyborach nie może zostać uznany za legalnie sprawującego władzę niezależnie od tego czy zaprzysiężenie będzie potajemne, czy oficjalne" – czytamy w komunikacie, który pojawił się w środę na Twitterze polskiego resortu dyplomacji.
Podobnie na środową inaugurację prezydentury Łukaszenki zareagował rząd Niemiec. – Wybory prezydenckie na Białorusi nie odpowiadały w najmniejszym stopniu wymogom demokracji – powiedział rzecznik rządu federalnego Steffen Seibert i zapowiedział, że jego kraj będzie dążył do wprowadzenia sankcji wobec Mińska. – Jeśli ceremonia zaprzysiężenia odbywa się za zamkniętymi drzwiami, to fakty mówią same za siebie – podkreślił Seibert.