
REKLAMA
"Ale się zawiodłam. Sklep dla matek z akcesoriami dla dzieciaków. Rozszerzamy dietę, więc poszłam kupić gadżety. Wchodzę do środka, a tam wszystkie ekspedientki witają mnie z uśmiechem od ucha do ucha. Pytam więc grzecznie, czy mogą założyć maseczki, bo koronawirus, a panie do mnie, że nie i mam przeczytać karteczkę, która wisi przed wejściem" – zaczęła swoją opowieść na Instastories zdenerwowana matka.
Kobieta wyszła wiec przed sklep, żeby przeczytać, co napisały ekspedientki. Była ogromnie zdziwiona, kiedy zobaczyła, że "sprzedawcy w sklepie nie noszą maseczek" i nie wymagają tego od klientów. Ci, którym to przeszkadza, mogą dostać towar na zewnątrz sklepu.
Czytaj także: Tam zlekceważyli pandemię, teraz mierzą się z drugą falą. Polacy opowiadają o nowych restrykcjach
Instagramerka nie mogła uwierzyć, iż takie rzeczy dzieją się w sklepie dla matek, jej zdaniem najbardziej "przewrażliwionej grupy społecznej" pod względem spraw zdrowotnych. Tłumaczy ona, że rozumie, iż noszenie maseczki cały dzień może być męczące, ale nigdy do tej pory nie spotkała się z takim stosunkiem do epidemii koronawirusa.
Przypomnijmy, iż statystyki zakażeń koronawirusem nie napawają optymizmem. W piątek resort zdrowia poinformował o przeszło 1,5 tys. nowych przypadków SARS-CoV-2 w Polsce.