
Miałem prawo zażądać dostępu do akt sprawy Amber Gold na podstawie ustawy o sądach powszechnych. (...) Gdyby pozbawić ministra dostępu do akt, nie mógłbym sprawować nadzoru nad działalnością sądów. Nie da się podejmować decyzji bez analizy akt. (...) Wypowiedziałem słowa, które wywołują kontrowersje, słowa, że mam w nosie literę przepisów tam, gdzie są one niejednoznaczne. Wyrwane z kontekstu te słowa mogą wywoływać obiekcje i chcę serdecznie przeprosić wszystkich tych, którzy uważają, że takie słowa nie powinny z moich ust paść. Ale jednocześnie podtrzymuję sens tych słów. Tam gdzie przepisy są niejednoznaczne, mamy obowiązek kierowania się duchem prawa i interesem społecznyn. Nie mam żadnych wątpliwości, że w interesie wszystkich Polaków jest wyjaśnienie sprawy Amber Gold.
Mimo przeprosin, słowa te padły i zapewne jeszcze będą budzić emocję. I są zupełnie poważnym przyczynkiem do tego, by zadać sobie pytanie: czy Gowin nie ma racji?
– Nie warto nawet wchodzić na taki poziom dyskusji. On obraził środowisko prawnicze, chyba tą swoją butą próbuje nadrabiać braki w wykształceniu prawniczym – komentuje
Minister Gowin mimo pewnej krytyki rozpoczął swe urzędowanie po pańsku i z impetem. W majestacie urzędu uwalniał zawody, walczył z in vitro, prawie że zlikwidował kilkadziesiąt małych sądów. Ba! Stał się Naczelnym Konserwatystą Platformy Obywatelskiej wyposażonym we własną frakcję. Afera Amber Gold pokazała jednak jego zupełny brak przygotowania do zawodu.
CZYTAJ WIĘCEJ
Czy jednak Jarosław Gowin nie powiedział czegoś prawdziwego? Nie od dziś mówi się, że prawnicy to zamknięta kasta, do której dostają się nieliczni. Kasta ludzi, którzy dbają
Ani Ziobro ani Gowin, nie ukrywają już - jak blisko im do siebie.
Ziobro mówi, że za tym drugim będzie stał murem.
Gowin co prawda jest marną kopią swojego młodszego kolegi, ale jakże się
stara.
Już nawet nazywają ich GoZio.
CZYTAJ WIĘCEJ
Oprócz sitwy, przy okazji słów Gowina powstaje też pytanie: czy pan minister nie ma racji co do polskiego prawa? Skoro przez tyle lat nie udało się zmodyfikować go tak, by było naprawdę jasne i dobre, być może trzeba sięgnąć po tak drastyczne zachowania jak to Gowina? Zdaniem Roberta Jędrzejczyka, nie można zachowania ministra tłumaczyć w taki sposób. – Problem w tym, że pan minister zlecił działania niezgodne z literą prawa i tłumaczy to teraz "duchem prawa". To niebezpieczne, w końcu minister jest od tego, by przestrzegać litery prawa – podkreśla Jędrzejczyk.
Czy poglądy Polaków odnośnie ducha i litery prawa są spójne? Dzisiejsza "Gowin case" sugeruje, że nie do końca. Niespójność poglądów sama w sobie nie jest niczym złym, może jednak sugerować pewnego rodzaju nierzetelność w naszym myśleniu o prawie i myśleniu w ogóle.
CZYTAJ WIĘCEJ