Jeśli minister Jacek Sasin liczył na to, że niebawem przyjdzie taki moment, że wszyscy zapomną o 70 milionach złotych wydanych na "wybory kopertowe"... To zdecydowanie się przeliczył. InPost reklamując swoją usługę, wyliczył jej koszt na "0,0000001285714 sasina".
"Za parę lat będą pisać o tym w podręcznikach. Bank rozbity", "O jak Wy mnie zaimponowaliście w tej chwili", "Uwielbiam was", "Macie moje serce!", "Wygraliście dzisiejszy Internet", "Cenimy odwagę", "Korzystanie z waszych usług to sama przyjemność", "Piwo dla marketingowca" – sądząc po tych komentarzach, taki sposób reklamy usług był strzałem w dziesiątkę.
Jednostka miary, którą stworzyli internauci, a z której skorzystał InPost, to "sasin". Jeden sasin wynosi dokładnie 70 milionów złotych.
"Z kodem lekkapaczka na www.SzybkieNadania.pl nadasz już od 9.99 zł., więc musielibyście nadać 7 007 007 takich paczek, żeby zapłacić tyle ile... Saaami wiecie co" – czytamy na facebookowym profilu firmy.
70 milionów to koszt majowych "wyborów kopertowych", które się nie odbyły ze względu na pandemię. Pomimo wielu sprzeciwów i braku podstawy prawnej, karty do głosowania i tak zostały wydrukowane. Okazały się bezużyteczne przy przełożonych wyborach. Odpowiedzialny za wybory minister aktywów państwowych Jacek Sasin do tej pory nie poniósł konsekwencji.
Sasiny możemy przeliczać na stronie o wymownym adresie: 70000000.pl. Aplikacja nie jest idealna, ale w żartobliwy sposób pokazuje skalę afery.