
Protest we Wrocławiu związany z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji, od początku był pokojowo nastawioną manifestacją poparcia dla fundamentalnych praw kobiet. Ale już w jej trakcie dochodziło do starć z policją. Po godz. 20:00, kiedy tłum dotarł pod siedzibę PiS, funkcjonariusze zablokowali go.
REKLAMA
Gdy protestujący dotarli do siedziby PiS na pl. Solidarności we Wrocławiu, okazało się, że budynek został szczelnie otoczony kordonem policji. Policjanci w pełnym rynsztunku do tłumienia zamieszek nie dali przejść nawet europosłowi Robertowi Biedroniowi, ani posłowi Krzysztofowi Śmiszkowi.
"Polki i Polacy w całej Polsce wyszli dziś na ulicę protestować o swoje fundamentalne prawa. Policja używa gazu pieprzowego, stosuje nieuzasadnioną agresję oraz szarpie ludzi, a także uniemożliwia wykonywanie mandatu poselskiego. Mam tylko jedno pytanie - nie wstyd Wam?" – napisał na Twitterze Robert Biedroń.
Na zamieszczonym przez nim nagraniu widać, jak policja wyrzuca go z kordonu, gdy ten chce przejść na drugą stronę. Nie pomagają jego apele, że jest europosłem, co udowadnia pokazując legitymację. W kadrze pojawia się także Krzysztof Śmiszek, ale służby i jego legitymacji poselskiej nie chcą uwzględnić.
Wcześniej policjanci zatrzymali jedną z uczestniczek protestu. Została ona wprowadzona za policyjny kordon, ale Biedroniowi i Śmiszkowi udało się do niej dotrzeć.
