Marionetka, kukła, kobieta bez serca – od takich epitetów zaroiło się na Facebooku na stronie poświęconej Agacie Dudzie. Powód? Brak reakcji pierwszej damy na stanowisko trybunału Kaczyńskiego, który spełnił jego marzenie wyrażone w 2016 roku i chce zmusić kobiety w uszkodzonej ciąży do rodzenia. Naciskanie, by głos zabrała Agata Duda, to błąd.
Nie, nie będę płakać nad ciężkim losem Agaty Dudy dlatego, że ktoś napisał jej, że jest egoistką i odkleiła się od rzeczywistości. To nic w porównaniu z określeniami, które fani trybunału Kaczyńskiego ślą do protestujących. Sama dostałam kilka wiadomości, w których przeciwnicy legalnej aborcji nazywają kobiety workami na spermę.
Agata Duda z milczącą godnością, w komforcie luksusowego pałacu, jakoś zniesie wysyp nieprzychylnych opinii. Będzie to tym łatwiejsze, że na swoim profilu na Instagramie zablokowała możliwość dodawania komentarzy. Dlaczego więc ma nas obchodzić jej zdanie w jakiejkolwiek sprawie?
Ludzie myśląc, że mają do czynienia z oficjalnym fanpejdżem, wylewali swoją złość na fanowskiej stronie Agaty Dudy (której administratorzy zresztą natychmiast skasowali wpis z niewygodnymi komentarzami). Jednak to, co powinniśmy wszyscy zrozumieć, to to, że Agata Duda nie ma tu nic do gadania.
Nic do gadania nie ma też Kaja Godek, wyimaginowana szefowa trybunału Julia Przyłębska ani ta pani z Ordo Iuris, która cztery lata temu, tuż przed pierwszym Strajkiem Kobiet, przekonywała w Sejmie do tego, że w Polsce trzeba wprowadzić totalny zakaz aborcji, a kobiety, które przerywają niechcianą ciążę, powinny lądować w więzieniu.
One są tylko słupami facetów, którzy podejmują decyzje o torturowaniu kobiet. Wizerunkową sztuczką przywódców, którzy podejmują decyzje, ale na front wysyłają kobiece twarze, by jakoś ocieplić tortury, którym chcą nas poddać.
Agata Duda nie pełni żadnej publicznej funkcji. Za to, że jest pierwszą damą, nie dostaje pensji. Dlatego nie można od niej niczego oczekiwać. Co innego w przypadku jej męża, prezydenta Andrzeja Dudy.
Łatwo wyładować złość na kobietach, z kolaborantkami patriarchatu włącznie, trudniej na ich mocodawcach. Ale skupianie się na nich to błąd – nie dlatego, by rzeczniczki torturowania kobiet były delikatne jak kwiatuszki, ale dlatego, że to marnowanie naszej energii. A ona jest cenna.
Z całą antypatią do wyżej wymienionych pań: one tylko meldują wykonanie zadania. A meldunki odbierają wicepremier Jarosław Kaczyński, biskupi rzymskokatoliccy, oraz przedstawiciele organizacji, której Marta Lempart, jedna z liderek protestów, nie może nazywać zgrają fanatyków religijnych finansowanych przez Kreml. Dlatego zostawmy Agatę Dudę – to nie ona jest źródłem problemu.