Krwistoczerwony piorun rozświetlający sztandary protestujących przeciwko wyrokowi TK w sprawie aborcji zsolidaryzował Polki, które tłumnie wyszły na ulice. Powszechnie wykorzystywana w popkulturze błyskawica stała się solą w oku dla "Wiadomości" TVP, które podały, że znak ten odwołuje się do... ideologii nazistowskiej. Co właściwie oznacza ten symbol?
Choć trwają mniej niż ułamek sekundy, to nie sposób ich nie zauważyć i nie czuć respektu przed nieujarzmioną, destrukcyjną siłą, która w jednej chwili może zniszczyć to, co ma dla nas największe znaczenie i pozbawić nas życia.
Pioruny — bo o nich mowa — od zarania dziejów stanowiły jeden z największych fenomenów natury. Do tej pory ludzkości nie udało się do końca poznać tajemnicy ich powstawania. Od zawsze fascynowały i wzbudzały lęk wyznaczając granicę pomiędzy tym, co boskie i święte, a tym, co piekielne i grzeszne, które pojawia się za karę za nasze niecne występki.
Starożytni Grecy upatrywali w nich główny atrybut władcy niebios — Zeusa, dla którego wykuwali je olbrzymi, jednoocy Cyklopi, by Pan Nieba miał czym ciskać z Olimpu w nieposłusznych poddanych.
Rzymianie utożsamiali je z "boskim ogniem" Jowisza — boga nieba i piorunów. Słowianie zaś z gromowładnym Perunem (zwanym także Pierunem lub Pieronem), Bałtowie z analogicznym bóstwem — Perkunem, a nordyccy poganie z Thorem (dobrze znanym wszystkim miłośnikom komiksów Marvela).
Pioruny początkowo łączono wyłącznie ze sferą sacrum i utożsamiano z przejawem boskości i czymś "nie z tego świata". Pojęcie to zostało "sprofanowane" dopiero w XV wieku, kiedy w średniowiecznej polszczyźnie upowszechniło się zapożyczone od ludów germańskich powiedzenie:"Niech to szlag trafi!".
Staroniemieckie słowo Schlag (wcześniej slac lub slages) oznaczało dosłownie "cios lub uderzenie" i dało początek wyrazowi Donnerschlag, czyli piorun lub błyskawica.
Od przekleństwa do ostrzeżenia
Pierwotnie hasło: "niech Cię szlag trafi" uznawano za formę przekleństwa i złorzeczenie przeciwko drugiej osobie, której życzono czegoś złego, np. nagłej, niespodziewanej śmierci od uderzenia pioruna itp.
Potem wyrażenie to spopularyzowało się i przeniknęło do języka potocznego w formie "niech to (jasny) piorun trzaśnie" lub "do jasnej cholery", które było już nieco mniej dosadne i częściej wykorzystywano je jako formę narzekania na sytuację niewzbudzającą naszego zadowolenia.
Do czasów współczesnych przetrwało także powiedzenie "ciskać piorunami", które odnosi się do krytyki i strofowania kogoś za złe zachowanie, robienie komuś wymówek lub nerwowe pokrzykiwanie.
Do ogólnej świadomości symbol błyskawicy przeniknął także jako znak ostrzegawczy przed zbliżającym się niebezpieczeństwem (czego pokłosiem są proste grafiki np. na tablicach informacyjnych w miejscach, w których istnieje ryzyko porażenia prądem).
Co oznacza czerwona błyskawica na plakatach Strajku Kobiet?
To właśnie do tego znaczenia miała nawiązywać słynna czerwona błyskawica pojawiająca się na sztandarach Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Autorką tego znaku jest warszawska graficzka, ilustratorka i feministka — Ola Jasionowska.
Artystka w wywiadzie dla "Newsweeka" zdradziła, że tworząc pierwsze plakaty dla Strajku Kobiet nie miała "zbyt wiele czasu na szukanie rozbudowanych znaczeń". Nie zależało jej też na odwoływaniu się do mitologii czy religii.
Uznała jednak, że ostrzegawczy charakter błyskawicy będzie czytelny dla wszystkich ludzi na świecie, niezależnie od kraju czy języka, jakim się posługują:
Według Jasionowskiej piorun pojawiający się na plakatach miał mówić wprost: "Uważaj, ostrzegamy. Nie zgadzamy się na odbieranie kobietom ich podstawowych praw".
— Uważam, że udało się mi osiągnąć założony cel. Chciałam stworzyć coś uniwersalnego, z czym kobiety mogą się identyfikować niezależnie od miejsca zamieszkania, charakteru czy ekspresji — podkreśla autorka symbolu, który bardzo szybko stał się doskonale zauważalny nie tylko na ulicach, ale i w mediach społecznościowych, nawet na oficjalnych profilach miast.
Nie wszystkim jednak spodobało się wykorzystanie tego znaku. "Wiadomości" TVP w ostatnich dniach po raz kolejny zaczęły powoływać się na ekspertów, którzy twierdzą, że pioruny na plakatach feministek ze Strajku Kobiet nawiązują do symboliki nazistwoskiej. Skąd takie porównanie?
Kolejny krąg piekła kobiet — porównanie do germańskich run
Nie od dziś wiadomo, że ultrakonserwatywni specjaliści wykorzystywani przez zwolenników określonych opcji politycznych są w stanie uznać, że niebezpieczny jest... symbol tęczy, który nawet w Starym Testamencie uchodzi za znak przymierza pomiędzy Bogiem a człowiekiem.
Trudno się zatem dziwić, że Telewizja Publiczna nie miała problemu z uzyskaniem jednoznacznie negatywnego komentarza od często pojawiającego się na antenie Radia Maryja 70-letniego historyka, prof. Wiesława Wysockiego z Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, który porównał feministyczną czerwoną błyskawicę do wykorzystywanej przez hitlerowców podwójnej runy "Sig".
Czym właściwie jest ten system piśmienniczy?
Zgodnie ze staronordycką mitologią runy podarował ludzkości bóg Odyn (ojciec Thora), a pismo to było używane w obrzędach magicznych, którymi zafascynowani byli zwolennicy Hitlera.
Po dojściu do władzy NSDAP jednym z piewców idei o okultystycznych źródłach nazizmu był austriacki pisarz i astrolog Guido von List, uznawany za twórcę tzw. ariozofii, czyli rasistowskiej doktryny głoszącej wyższość rasy aryjskiej nad pozostałymi ludami (z tego powodu niebieskoocy blondyni — główni przedstawiciele tej grupy — mieli być predyscynowani do dominacji nad całym światem).
Guido von List należał do tajnego Towarzystwa Thule, którego członkowie uznawali, że prehistoryczną siedzibą dawnych Germanów była odwołująca się do nazwy stowarzyszenia kraina Thule (utożsamiana m.in. z Atlantydą, którą umiejscawiano w okolicach Nowej Szwabii na Antarktydzie). W przywóceniu dawnej świetności zaginionej cywilizacji pomóc miało wykorzystanie magicznego pisma używanego od czasów Wikingów, czyli run.
List posłużył się istniejącym od wieków alfabetem runicznym do stworzenia własnej symboliki, w której runa "Sig" (zapisywana w formie przypominającego błyskawicę znaku ᛋ i odpowiadająca literze "s") w celach propagandowych została utożsamiona ze słowem "Sieg", które w dosłownym tłumaczeniu z języka niemieckiego oznacza zwycięstwo.
Mimo że podwójną runą "Sieg" (czyli użytym dwukrotnie symbolem ᛋᛋ) posługiwały się oddziały SS, a pojedynczy znak ᛋ wykorzystano do oznaczenia młodzików z Hitlerjugend, to w obu przypadkach wcale nie odwoływano się do żadnych błyskawic czy piorunów.
Hitlerowcy widzeili w nich przede wszystkim symbol zwycięstwa nad wrogiem i siły, która pozwoli im dominować nad światem.
Nawet wykorzystywana do dziś w ezoteryce runa "Sowilo" (zapisywana także w formie podobnego znaku ᛋ) nawiązuje bezpośrednio do słońca, płodności, życiodajnej energii i zdrowia, a nie do wyładowań atmosferycznych.
Piorun z piekła rodem...
Diabelskie porównanie piorunów do sił demonicznych zawdzięczamy z kolei Ewangelii św. Łukasza, w której sam Pan Jezus ma zdradzać swoim ucziom, że widział "szatana spadającego z nieba jak błyskawica".
Z podobnym odwołaniem można się także spotkać w przypadku innych czarcich postaci. Upadły anioł Lucyfer w dosłownym tłumaczeniu z łaciny oznacza "niosącego światło" (od lux = światło i ferre = nosić).
Niektórzy widzą w tej nazwie bezpośrednie nawiązanie do oświecenia (od łac. illuminatus = oświecony), czyli przekazywania bezcennej dla ludzkości wiedzy, która w odróżnieniu od wiary zmusza do myślenia i samodzielnego wyciągania wniosków z przeżytych doświadczeń życiowych.
Zwolennicy spisowej teorii dziejów chętnie doszukują się zaś analogii pomiędzy "niosącym światło" Lucyferem a... Zakonem Illuminatów działającym od czasów oświecenia, kiedy to ludzkość zaczęła rozwijać się w gwałtownym tempie trwale zrywając z mrokami zacofanego średniowiecza.
Nie sposób też pominąć współczesnych, popkulturowych odwołań do tego symbolu.
Od Harry'ego Pottera po AC/DC
Choć starsze pokolenie znak pioruna łatwo kojarzy z kultowym australijskim zespołem hardrockowym AC/CD, w logotypie którego pojawia się symbol błyskawicy (lub orygianlnym, niebiesko-czerwonym makijażem na twarzy Davida Bowiego), to jednak młodsi ludzie częściej łączą go z charakterystyczną blizną na czole najsłynniejszego czarodzieja wszech czasów — Harry'ego Pottera.
Młody mag nabawił się bolesnej rany w kształcie błyskawicy podczas starcia z Tym, którego imienia nie wolno wymawiać (czyli Lordem Voldemortem)..
Choć w tym przypadku blizna wyglądająca jak piorun może być interpretowana na wiele sposobów — od triumfu dobra nad złem po zwycięstwo miłości nad nienawiścią, agresją i cierpieniem, to jednak nie wszyscy są skłonni do takiego uzasadnienia.
Fundamentaliści religijni tęskniący za polowaniem na czarownice (lub sympatycznych czarodziejów) nawet w tej sytuacji są w stanie doszukać się nawiązań do opętania przez diabelskie moce i zyskać pretekst do... palenia książek na stosie (co w 2019 roku zdarzyło się w jednej z gdańskich parafii).
Zdecydowanie bardziej empatyczni w interpretowaniu symbolicznych piorunów pojawiających się w całej Polsce od Bałtyku po Tatry w trakcie mniej lub bardziej spontanicznych Strajków Kobiet są za to studenci łódzkiej filmówki.
W mediach społecznościowych furorę zrobiła nagrana przez nich animacja, która w niezwykle wymowny sposób wykorzystuje znak czerwonej błyskawicy do pokazania, o co tak naprawdę chodzi w Strajku Kobiet.
Autorzy filmiku, który w ciągu zaledwie 1 doby obejrzało niemal 30 tys. internautów, nie kryją, że są "wściekli" i czują się "bezsilni" w związku z sytuacją w naszym kraju i barbarzyńskimi ustawami dotyczącymi zakazu aborcji, ale nie zamierzają się poddawać. Ich zdaniem:
Protesty przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcyjnych w całej Polsce przybierają na sile. Polki ciskające gromami w rząd nie pozostawiają suchej nitki na odbieraniu im podstawowych praw człowieka i możliwości decydowania o własnym ciele. Czy oburzonym kobietom uda się coś zmienić?
Pożar, jaki już wznieciły w narodzie posługując się prostą symboliką czerwonej błyskawicy, sprawił, że napięce stale rośnie — jak przystało na klasyczne wyładowania — a niejednego konserwatystę z pewnością zdążył już trafić szlag...
Odwoływałam się do symbolu ostrzeżenia i był to zabieg mocno graficzny.
Czerwona błyskawica miała kontrastować ze statycznym profilem kobiety, którą narysowałam na plakacie.
Z drugiej strony, zależało mi, by plakat nie był drastyczny, chciałam uniknąć wszelkich nawiązań do krwi.
Sztuka już dawno przestała mieć komfort i przywilej bycia niezaangażowaną, ale nigdy nie straciła swojego potencjału niesienia idei — twórzcie z nami, może pomoże to nagłośnić sprawę zagranicą, może sprawi, że ktoś w naszym kraju w końcu spojrzy na to z pozbawionej średniowiecznego spojrzenia perspektywy.