Tylko cud może sprawić, że Donald Trump wygra wybory. Wystarczy, że straci Pensylwanię, na co wszystko wskazuje, i Joe Biden może otwierać szampana. A inne liczby także zwiastują porażkę. Między innymi to, że kandydat Demokratów wyszedł na prowadzenie w Georgii (16 głosów elektorskich), czyli tradycyjnym bastionie Trumpa.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Tymczasem na ten moment wiadomo, że Trump przegrywa w trzech z sześciu stanów, gdzie jeszcze trwa liczenie głosów, a wszystko wskazuje na to, ze odda prowadzenie także w kluczowej Pensylwanii. Już samo to wystarczyłoby Bidenowi, aby zostać prezydentem USA.
Obecnie według CNN Joe Biden ma zapewnione 253 głosy elektorskie, a Donald Trump – 213. Do wygranej potrzeba 270.
W Pensylwanii, która zapewnia 20 głosów elektorskich, Trump ma obecnie zaledwie ponad 18 tys. głosów przewagi. Jeszcze wieczorem czasu polskiego było ich 70 tys., a nieco wcześniej – 100 tys. Obserwujący są zgodni – jeśli tendencja się utrzyma, nie ma szans na wygraną Trumpa w PA.
Do zliczenia pozostało w PA 50 tys. głosów w Filadelfii, a to właśnie tam jest największa liczba głosów, które mogą trafić na konto Bidena. Jest jeszcze 120 tys. głosów korespondencyjnych, w których kandydat Demokratów zdobywa około 78 proc.
Biden prowadzi jeszcze w Nevadzie i bardzo wyraźnie – o prawie 50 tys. głosów – w Arizonie. Co jeszcze gorsze dla prezydenta USA, objął także prowadzenie w bastionie Trumpa, Georgii. Obecnie kandydat Demokratów ma tam przewagę 917 głosów. Trump przeważa jedynie w Karolinie Północnej i na Alasce, ale to będzie o wiele za mało dla prezydenta USA.