Mateusz Morawiecki próbował zrzucić winę na Senat w zakresie pomocy dla firm. Dostał mocną odpowiedź od polityków opozycji.
Mateusz Morawiecki próbował zrzucić winę na Senat w zakresie pomocy dla firm. Dostał mocną odpowiedź od polityków opozycji. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

– Proszę Senat o bardzo szybkie procedowanie tych rozwiązań, które będą wymagały procedury legislacyjnej – zaapelował premier Morawiecki, przedstawiając w KPRM działania, jakie działania rząd zamierza podjąć dla ratowania gospodarki w czasie epidemii koronawirusa.

REKLAMA
Mateusz Morawiecki deklarował na konferencji w KPRM, że rząd będzie pomagał firmom, między innymi poprzez stosowanie ulg i dopłat, które z mocą wsteczną mają obowiązywać od 1 listopada. Przy okazji próbował wrzucić kamyczek do ogródka zdominowanego przez opozycję Senatu.
Problem w tym, że izba wyższa nie ma żadnych zaległości, jeśli chodzi o ustawy dotyczące pomocy dla przedsiębiorców i o tym chyba zapomniał Mateusz Morawiecki. O to samo, co premier, apelował też we wspólnym przekazie dnia szef KPRM Michał Dworczyk.
Mocno odpowiedział na to marszałek Senatu Tomasz Grodzki. – Jeśli Sejm będzie odraczał zwołanie posiedzenia i nie zajmie się przepisami dot. pomocy branżom dotkniętym skutkami pandemii, zwołamy wcześniej Senat, by zapytać premiera Mateusza Morawieckiego, dlaczego rząd opóźnia wprowadzenie pakietu pomocowego dla przedsiębiorców – powiedział Grodzki Polskiej Agencji Prasowej.
Na to, że izba wyższa jest na bieżąco z pracą, zwrócił uwagę Bogdan Zdrojewski, senator Koalicji Obywatelskiej. "Sejm przesunięty o dwa tygodnie, a większość decyzji rządu z wątpliwymi podstawami prawnymi. Słowo 'wątpliwymi', najdelikatniejsze" – podkreślił Zdrojewski.

"Gdyby za kłamstwa wsadzano do więzienia, Morawiecki miałby dożywocie bez możliwości ubiegania się o skrócenie odsiadki" – dodał Borys Budka, szef Platformy Obywatelskiej.
Marek Belka zwrócił uwagę, że ze swojego zadania nie wywiązał się jeszcze Sejm, a bez tego proces legislacyjny nie może postępować. "Przyzwyczailiśmy się już, że źródłem prawa w Polsce PiS są konferencje prasowe, ale stwarzamy chociaż pozory" – dodał eurodeputowany.