Złożono zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci sprowadzenia zagrożenia życia żołnierzy i cywilów wobec czworga oficerów z Bydgoszczy. Żołnierze brali udział w budowie szpitala polowego w Warszawie.
Sprawa dotyczy żołnierzy 1. Wojskowego Szpitala Polowego w Bydgoszczy. 25 października zostali oni wysłani do budowy szpitala kontenerowego dla wojska i pracowników Ministerstwa Obrony Narodowej w Warszawie. U niektórych z 34 wojskowych pojawiła się gorączka. Jedna żołnierka miała objawy typowe dla koronawirusa.
Jak informuje Onet, przetransportowano ją do szpitala w Bydgoszczy, gdzie kontakt z nią mogło mieć wiele osób. Zrobiony jej test dał wynik pozytywny. Klinika próbowała podobno tuszować sprawę.
Teraz jeden z żołnierzy z jednostki złożył zawiadomienie do Żandarmerii Wojskowej. Napisał tam o możliwości popełnienia przestępstwa przez czworo wojskowych: komendanta jednostki płk. Wojciecha Wójcickiego, dowódcy grupy zabezpieczenia medycznego ppłk. Sławomira Miszkurki, dowódcy kompanii zabezpieczenia kpt. Roberta Wilczewskiego oraz dowódcy pionu medycznego por. Joanny Matyjaszczyk-Szpott.
Mieli oni dopuścić się zaniedbań, które mogły poskutkować sprowadzeniem zagrożenia życia żołnierzy i cywilów. Zalicza się do nich m.in. umieszczenie żołnierki z objawami w jednym samochodzie z żołnierzem wracającym do Bydgoszczy z urazem kręgosłupa (którego nabawił się podczas dźwigania ciężkich elementów). Ani on, ani kierowca nie wiedzieli, że podróżują z potencjalną zarażoną.
Zatajano też listę osób, które miały z nią kontakt. Testy zrobiono tylko pięciu członkom jednostki. Jeden z nich dał wynik pozytywny.
Żołnierze poinformowali też Onet, że autor zawiadomienia może mieć kłopoty. Podobno ma zostać przeniesiony do innej jednostki. Żandarmeria Wojskowa nie odpowiedziała na pytania dziennikarzy dotyczące zawiadomienia.