Poseł Lech Kołakowski ogłosił swoje odejście z PiS i pół Polski już żyje wizją, że partia rządząca może stracić większość w Sejmie. Takie zamieszanie może wywołać nowe koło parlamentarne. Jak reagują na to w PiS? I kto ma tworzyć to koło? Bo część zawieszonych posłów twierdzi, że się tam nie wybiera.
Przypomnijmy. Lech Kołakowski, poseł od pięciu kadencji, ogłosił swoje odejście z PiS na antenie RMF FM. Zasugerował przy tym, że nie jest sam. – Jest to grupa kilku osób. Rozmawiamy w tej chwili o nazwie koła, ale decyzje są już podjęte – powiedział.
Nie podał żadnych nazwisk, choć Robert Mazurek naciskał. Pytał m.in. o Jana Krzysztofa Ardanowskiego, Zbigniewa Dolatę czy Teresę Hałas. Cała trójka, podobnie jak Kołakowski i 11 innych posłów PiS, została zawieszona w partii za głosowanie ws. "Piątki dla zwierząt".
– To nie są uciekinierzy, to bohaterzy, którzy walczą o polskie sprawy. Sprawy polskiej wsi są racją stanu. Ja bardzo szanuję i cenię kolegów za ich stanowisko – mówił jedynie Kołakowski.
Poseł Zbigniew Dolata jest jednak zaskoczony, tym że został wymieniony w tym gronie i w takim kontekście. Tak, jest zawieszony w PiS, ale jak mówi, nie wpływa to w żaden sposób na jego codzienne obowiązki poselskie.
– Uważam, że pan poseł Kołakowski działa w stanie emocjonalnym, który mu się udzielił. Ale ja absolutnie nie podzielam pomysłu, który przyszedł mu do głowy i oczywiście pozostaję w Prawie i Sprawiedliwości. Nie mam zamiaru odchodzić. Jestem w tej partii od samego początku. To jest moja pierwsza partia i nie mam zamiaru jej zmieniać na jakąkolwiek inną. Byłem zaskoczony, że redaktor Mazurek wymienił moje nazwisko – mówi w rozmowie z naTemat.
Zaskoczyła go też sama wypowiedź posła Kołakowskiego. – Wydaje mi się, że to może być tylko balon próbny, który pan poseł wypuścił. I szczerze mówiąc, mam taką nadzieję, że to nie jest jeszcze twarda decyzja polityczna – zaznacza.
Poseł Dolata twierdzi, że nie wie, kto miałby być w kole, o którym mówił poseł Kołakowski. Nie słyszał też żadnych jednoznacznych wypowiedzi na ten temat oprócz spekulacji medialnych. A gdyby PiS przez to koło miał stracić większość w Sejmie?
– W polityce trzeba sobie wyobrażać wszystko, ale ta sytuacja byłaby absolutnie niewytłumaczalna dla elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. To krok, który politycznie jest absurdalny. Myślę, że pan poseł będzie jednak miał chwilę refleksji, przemyśli swoją decyzję i pozostanie w PiS – podkreśla.
Kto w kole Ardanowskiego
Informacje o tym, że były minister rolnictwa może rozważać wystąpienie z PiS i stworzenie swojego koła parlamentarnego, pojawiają się już co najmniej od początku listopada. Do stworzenia koła potrzeba przynajmniej trzech posłów.
Według doniesień medialnych Jan Krzysztof Ardanowski mógłby liczyć na wsparcie ok. czterech. Portal niezalezna.pl nieoficjalnie ustalił, o kogo mogło chodzić. Stwierdził, że to "bardziej kółko niż koło".
"Obok [Ardanowskiego] w kole mieliby zasiąść: Teresa Hałas, Katarzyna Chochara, Lech Kołakowski i jeszcze jeden parlamentarzysta, który wprawdzie głosował za piątką dla zwierząt, ale chce wesprzeć byłego ministra rolnictwa" – podał kilka dni temu.
Nikt z tej czwórki polityków we wtorek nie odbierał telefonu. Ale na początku października, po głosowaniu nad "piątką dla zwierząt" i proteście rolników, w którym wzięła udział, posłanka PiS Teresa Hałas w wywiadzie dla naTemat brała pod uwagę fakt, że jej drogi z PiS mogą się rozejść.
Publicyści i internauci już żyją wizją, że PiS może stracić większość. – Jeżeli dojdzie do rejestracji koła, prawdopodobnie PiS utraci większość rządową – powiedział sam Kołakowski. "Sejmowa większość PiS wisi na włosku?" – pytają media.
Niektórzy internauci w komentarzach żartują, inni tryskają radością.
"Czekam z niecierpliwością", "Jeśli się to potwierdzi, to może to być jedna z najlepszych wiadomości w tym roku" – komentują.
Zawieszeni posłowie o kole Ardanowskiego
Co o kole myślą inni politycy, którzy również są zawieszeni w PiS? Czy przystąpiliby do niego, gdyby takie faktycznie powstało?
– Nie wybieram się do tego koła. Oczywiście jestem w grupie posłów zawieszonych, którzy głosowali przeciwko ustawie o ochronie zwierząt, natomiast dalszą swoją przyszłość polityczną wiążę z Prawem i Sprawiedliwością – mówi naTemat poseł PiS Krzysztof Szulowski.
Jego jednak deklaracja Lecha Kołakowskiego nie zaskoczyła. – Był bardzo wzburzony projektem tej ustawy, Pamiętam, siedziałem obok niego na Komisji Rolnictwa, więc wiem, że już wtedy należał do osób, które ewidentnie nie akceptują tego projektu. I teraz jest to konsekwencja – zauważa.
Przyznaje, że o kole mówi się i słyszy, ale abolutnie nie chce sugerować żadnych nazwisk. – Pewnie pięć na pięć osób bym trafił. Więcej byłoby trudno. Ale jeśli mówimy o potencjalnym tworzeniu nowego bytu sejmowego, to jeszcze nie jestem na 100 proc. przekonany, że on powstanie. Mam nadzieję, że nie. Wolałbym, żeby nie powstał – zaznacza poseł Szulowski.
A jeśli powstanie i PiS straci większość w parlamencie? – Jeśli koło powstanie, to będą w nim ludzie blisko ideowo związani z PiS. Mam nadzieję, że w ważnych głosowaniach będzie można liczyć na wsparcie z ich strony – uważa poseł Szulowski.
Jaka rola AgroUnii
Szczegóły dotyczące koła mają być ustalane jeszcze w tym tygodniu. Tak w RMF FM zapowiedział poseł Kołakowski. Ale już dziś mówi się, że koło ma być związane z AgroUnią.
– W ciągu ostatniego miesiąca bardzo dużo rozmawiałem z Lechem Kołakowskim. Dodawałem mu otuchy w podjęciu tej decyzji i cieszę się, że wreszcie ją podjął – powiedział w rozmowie z money.pl Michał Kołodziejczak, lider rolniczego ugrupowania.
Dodał jeszcze: – Bardzo długo pracowaliśmy i zależało nam, żeby to, co robimy, miało przełożenie na prace Sejmu. Chcemy, żeby nasz głos był silny.
– Dla mnie wielkim błędem politycznym jest użycie afirmacji dla jednego z ugrupowań rolniczych, dla AgroUnii. Moim zdaniem konserwatywni posłowie nie mogą współdziałać z ugrupowaniem, które jawnie jest przeciwko naszym postulatom. Mówię o poparciu jego lidera Strajku Kobiet. Mam nadzieję, że takie koło nie powstanie – zauważa w rozmowie z naTemat poseł PiS Jerzy Małecki. On również jest w grupie zawieszonych posłów.
– Całe zawirowanie, które przechodzimy w Zjednoczonej Prawicy, związane było z "piątką dla zwierząt". Nie ukrywam, że od samego początku byłem przeciwko ustawie. Uważam, że jest ona zła dla polskiego rolnictwa i gospodarki. Ale dziś, gdy temat został wyciszony i go nie ma, nie ma powodu do podejmowania takich radykalnych kroków, do jakich zadeklarował się pan poseł Kołakowski. Ani racjonalnego uzasadnienia dla tworzenia koła. Ja nie zamierzam do niego odchodzić – mówi naTemat poseł Jerzy Małecki.
Wicerzecznik PiS: liczymy na rozsądek
Czy w związku z tym w PiS są obawy? – Zawsze kłótnie i niesnaski w rodzinie nie są zbyt dobre dla tej rodziny, ale nie podejrzewam, żeby sprawa "Piątki dla zwierząt" aż tak nas pokłóciła, żeby zaszkodziła Zjednoczonej Prawicy. – odpowiada.
Wicerzecznik PiS skomentował z kolei, że liczą na polityczny rozsądek kolegów partyjnych.
– Czymś niedobrym byłoby wracanie do takich niechlubnych tradycji polskiej prawicy, gdzie z powodów ambicjonalnych głównie bez przerwy dochodziło do podziałów, dlatego przez wiele, wiele lat prawica nie była w stanie przejąć władzy w Polsce – powiedział Radosław Fogiel. Jak stwierdził, "nasi koledzy powinni sobie to wziąć głęboko do serca".
Nie ma powodu, by osłabiać projekt Zjednoczonej Prawicy, który – zawsze będę to podkreślał – jest najlepszym projektem politycznym po 1989 roku. Zjednoczona Prawica dużo rzeczy zrobiła i mam nadzieję, że jeszcze zrobi i te zawirowania tylko wzmocnią naszą prawą stronę.