Immunitet poselski gwarantuje posłowi nietykalność osobistą – tyle teoria. O tym, że policja łamie prawo w tym zakresie przekonała się nie tylko posłanka Monika Wielichowska, której funkcjonariusz złamał legitymację, ale i wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty. Ukazało się nagranie pokazujące, co działo się po tym, gdy funkcjonariusz go uderzył.
Nagranie z okolic Sejmu zamieściło konto Lewica. Trwające ponad 2 minuty wideo pokazuje wicemarszałka Włodzimierza Czarzastego stojącego przy policyjnym samochodzie. Rozmawia dwóch funkcjonariuszy. – Potwierdzam, jak najbardziej – słychać głos polityka.
– Po co to panu było? – pyta kobiecy głos zza kadru. Do policjanta zwraca się Włodzimierz Czarzasty. – Ja panu daję upomnienie. Jak się pan zachowuje? Gdzie jest ten człowiek, który mnie popchnął? – mówi wicemarszałek w opuszczonej maseczce rozglądając się na boki. – Pobił mnie policjant. Pobił mnie, potrącił mnie... – mówi Czarzasty.
Wtedy odpowiada jeden z funkcjonariuszy. – Podejdzie pan ze mną – zwraca się do wicemarszałka policjant i zaczyna odchodzić. Czarzasty się sprzeciwia. – Nie proszę pana. Nigdzie nie będę chodził. Zaraz Straż Marszałkowska pana odprowadzi – odpowiada policjantowi polityk. – Nie, spokojnie... – odpowiada funkcjonariusz.
Czarzasty nie ustępuje. – Nie proszę pana, nie ma takiej możliwości, proszę przyprowadzić tego pana, który mnie uderzył. Proszę w tej chwili to zrobić! – żąda wicemarszałek Sejmu.
Następnie policjant dopytuje, jak doszło do zdarzenia. Posłanka towarzysząca Czarzastemu mówi, że choć on nie miał przy sobie legitymacji poselskiej, to ona poświadczyła jego tożsamość. Policjant znowu apeluje o spokój. Czarzasty nie kryje wzburzenia. – Co to znaczy "spokojnie"? Jeżeli marszałka się bije, to "spokojnie"? Jak się pan nazywa? – dopytuje polityk.
Policjant odpowiada coś, co trudno słyszeć na filmiku, a następnie, co jest lepiej słyszalne, deklaruje, że chciałby porozmawiać. – O czym chce pan ze mną porozmawiać? Chyba chce mnie pan przeprosić! Przeprosi mnie pan? – mówi Czarzasty. – Nie było mnie na miejscu – odpowiada funkcjonariusz.