– Proszę popatrzeć, ile mamy żalu, płaczu nad siłowniami, jakby nie można było przez kilka tygodni chodzić na stretching albo jogę, która nie wymaga sprzętu, tylko trochę samodyscypliny – powiedział na antenie Polsat News dr hab. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Andrzeja Dudy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Siłownie i kluby fitness zostały zamknięte 17 października - już drugi raz w tym roku. Od tego czasu bywalcy klubów muszą sobie radzić własną rękę, a właściciele liczą straty. Według Zybertowicza osoby, które się tym przejmują, mają "rozdęte ego".
– Niestety Polska jest częścią świata zachodniego, gdzie rozdęte, indywidualistyczne ego wielu ludzi powoduje, że nie potrafią zachowywać się odpowiedzialnie i ich nawyki życiowe wydają się dla nich bardziej podstawowe niż dobro wspólne – powiedział doradca prezydenta. Dodał, że siłownie musiały być tymczasowo zamknięte.
Andrzej Zybertowicz stwierdził, że "o zdrowie można dbać nawet w małym mieszkaniu, wykonując codziennie zestaw ćwiczeń rozciągających i obciążających organizm bez posługiwania się sprzętem".
– Wystarczy trochę silnej woli. Ale okazuje się, że jak ktoś nie ćwiczy przed lustrem i nie widzi, jak inni reagują na napinanie mięśni, to nie ma motywacji – skwitował na koniec gość Polsatu.
Pracuje w niej ok. 150 tys. osób. Zamknięcie klubów, choćby na dwa tygodnie doprowadzi do bankructwa.
Ich zdaniem kluby fitness są najlepszym i najbezpieczniejszym miejscem do tego, aby budować swoją odporność poprzez regularne i urozmaicone ćwiczenia fizyczne. To z kolei przełoży się na niższe koszty budżetu związane z leczeniem obywateli.
Przedstawiciele branży dziwią się, że to akurat siłownie padły ofiarą tak ścisłych obostrzeń, skoro nie odnotowywano w nich zakażeń.