
Reklama.
– W traktatach nie ma zapisanego powiązania funduszy europejskich z praworządnością. Jest to próba narzucenia przez większość będącą w tym parlamencie zasad, które nie obowiązują, nad którymi UE nigdy nie dyskutowała i których nie przyjęła – powiedziała w środę w Parlamencie europejskim europosłanka PiS Beata Szydło.
– Jeżeli mówicie państwo o praworządności, to sami musicie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy aby tej praworządności właśnie wy w tej chwili nie łamiecie. W Polsce praworządność ma się doskonale. (...) W demokratycznych wyborach Polacy zdecydowali o wyborze partii, mojej partii, PiS, która utworzyła rząd i realizuje konsekwentnie program, do którego zobowiązali nas polscy obywatele – dodała była premier.
To pokazuje, w jakiej bańce tkwi Prawo i Sprawiedliwość, które nie dopuszcza do siebie żadnej argumentacji. Ale ma już wytłumaczenie przed opinią publiczną – twierdzi, że dba o interes Polski i Polaków, co podkreśliła podczas tego samego wystąpienia Beata Szydło.
Nie ważne, że w wyniku weta mieszkańcy kraju nad Wisłą stracą nie tylko miliardy z funduszu odbudowy, ale także mogą stracić ogromne pieniądze z puli na dopłaty.
Przemówienie Szydło pokazało także, że co innego zrozumiał PiS w lipcu, kiedy toczyła się debata na temat dodania do ustawy budżetowej zapisu o praworządności. Dlatego Mateusz Morawiecki razem z Viktorem Orbanem mówili wtedy o swoim "sukcesie".
– Oto w tej chwili, na tej sali, próbuje się przekonywać wszystkich, że porozumienie z lipca zakładało coś innego, niż rzeczywiście ustalono. Bo zapis o praworządności czy ta dyskusja, która wtedy się toczyła, szła w zupełnie innym kierunku – stwierdziła Szydło.