W sieci pojawił się mem – generator wypowiedzi posła Janusza Kowalskiego – który internauci szybko poddali analizie. To swoiste podsumowanie jego poglądów, które wywołują skrajne emocje w niejednym domu. Polityk z Solidarnej Polski znany jest z ostrych opinii ws. UE, Niemiec, czy LGBT. – To język agresywnego fałszu, który będzie nas bardzo drogo kosztował – ocenia polityk KO.
Janusz Kowalski nie przebiera w słowach i nie bawi się w dyplomację praktycznie w każdej kwestii, którą porusza.
"Ja się nie godzę na to, aby to urzędnicy w Brukseli decydowali, co w Polsce jest praworządne, a co nie jest praworządne. To jest absolutna aberracja" – grzmi w jednym z ostatnich tweetów.
W kolejnym: "Dla PO unijne dotacje są tym, czym gaz ziemny był przez lata dla postkomunistów. Brać byle na co, nie pytać się po co i się uzależniać".
Wydaje się, że w UE i Niemcy uderza bardziej niż inni politycy. Przynajmniej język, którego używa, sprawia takie wrażenie. Zresztą, nie tylko w tych tematach. Kolega partyjny, Tadeusz Cymański, przyznaje, że z tego powodu czasem zwraca mu uwagę.
– Rozmawiamy, gdy uważam, że gdzieś wypowiada się zbyt ostro. Czasami wystarczy delikatna różnica w słowie, a już jest różnica w odbiorze. Udzielam mu życzliwych napomnień na zasadzie: "Słuchaj, może tu trochę przesadnie coś powiedziałeś". Ale to nie jest pretensja, czy krytyka. To raczej uwaga starszego kolegi – mówi w rozmowie z naTemat Tadeusz Cymański, poseł Solidarnej Polski.
Jak Janusz Kowalski to przyjmuje? – Bardzo dobrze. Ma umiejętność refleksji. Myślę, że mówi to szczerze – odpowiada.
Jaki jest poseł Kowalski
Poseł Solidarnej Polski nie widział mema, "generatora wypowiedzi” Janusza Kowalskiego, który pojawił się w internecie. "Szanowni Państwo, komuniści z Brukseli narracją polityków niemieckich narzucają nam lewackie ideologie, ponieważ boją się silnej Polski. Nie ma na to naszej zgody. Nie jesteśmy obozem miękiszonów" – brzmi na przykład jedna z podanych w nim opcji.
Tadeusz Cymański żartuje, że po naszej rozmowie, musi mu o tym powiedzieć.
– Kowalski to ekspresja. Jest bardzo wyrazistym politykiem i nie jest to pejoratywne. Przykuwa uwagę, również skupia na sobie niechęć, czy nienawiść. Ma zdecydowane poglądy, poza tym jest niezwykle dynamiczny i pracowity. Używa często mocnego i wyrazistego języka – to jest do oceny. Natomiast myślę, że nie przekracza Rubikonu. To jest polityk, który jest rwącym potokiem. To nie jest wolno płynąca rzeka – mówi.
Uważa też, że Janusz Kowalski nie jest przeciwnikiem UE. – To jest błąd i nadużycie. Każdy zdrowo myślący człowiek, po II wojnie światowej, widzi w UE przede wszystkim pewną nadzieję na bezpieczeństwo. Posłowi nie brakuje inteligencji. A to, że w UE dominują Francuzi i Niemcy nie jest tajemnicą – zaznacza.
Solidarna Polska razem z Konfederacją
Wiceminister aktywów państwowych jeszcze rok temu na forum ogólnopolskim nie był bardzo znany. Dziś jest praktycznie wszędzie i wywołuje skrajne odczucia. Na hasło "Kowalski" wielu ludzi zgrzyta zębami. Opinie wiceministra i sposób ich prezentowania dla wielu są nie do przełknięcia.
– Kiedyś Tusk miał Palikota, a Jarosław Kaczyński Kurskiego. Ziobro ma swojego Janusza Kowalskiego – mówił nam niedawno jeden z polityków PiS, gdy to on ogłosił, że że Solidarna Polska nie poprze tzw. ustawy covidowej.
Kowalski twierdzi też na przykład, że z UE i Niemcami trzeba rozmawiać jak z Gazpromem i Rosją. Pisze o niemieckiej arogancji i bezczelności. "Ani kroku w tył! Bronimy polskiej suwerenności, europejskich rządów prawa i stanowczo mówimy "NIE” niemieckiej hegemonii w UE" – to również jego słowa.
A gdy w UE zagrozili, że mogą poradzić sobie z budżetem bez Polski i Węgier, to wiceminister Kowalski stwierdził, że nie widzi problemu, by stworzyć własny fundusz odbudowy – w ramach Grupy Wyszehradzkiej lub Trójmorza.
– Janusz Kowalski mówi językiem kilku nacjonalistycznych posłów z Konfederacji. Zresztą, co jest znamienne, posłowie Solidarnej Polski podpisali się pod projektem uchwały w Sejmie dotyczącej potępienia uchwały PE ws. sytuacji w Polsce, związanej z zaostrzeniem prawa antyaborcyjnego – zauważa w rozmowie z naTemat Paweł Zalewski, poseł PO, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Janusz Kowalski sam zresztą poinformował o tym "porozumieniu" z Konfederacją na Twitterze.
Tak w Solidarnej Polsce walczą o elektorat?
Paweł Zalewski wskazuje na szersze aspekty wypowiedzi Kowalskiego. Przyznaje, że on nie patrzy na nie jak na wypowiedzi kontrowersyjnego polityka, np. Janusza Korwin-Mikkego.
– Pan Janusz Kowalski jest częścią najbardziej radykalnej frakcji Zjednoczonej Prawicy. Dlatego patrzę na to, co pisze i mówi przez pryzmat polityki obozu władzy. Tu widać bardzo wyraźnie, że to co mówi, wykorzystywane jest dla zdobywania najbardziej radykalnego elektoratu prawicowego. Aby nikt nie był twardszy w takich sprawach jak aborcja, stosunki polsko-niemieckie, członkostwo Polski w UE niż Solidarna Polska – zauważa.
Dodaje: – Janusz Kowalski po prostu pełni tę funkcję. Uważam, że nie wynika to z głęboko zakorzenionych poglądów, bo ani on, ani to środowisko nigdy wcześniej czego takiego nie pokazywało. Rozumiem, że są to poglądy, które bardzo silnie mają wpływać na wzrost poparcia dla tej formacji, na zwiększenie jej pozycji w ramach Zjednoczonej
Prawicy, a także na budowę kapitału na przyszłość, po być może rozpadzie ZP.
Jego zdaniem ta taktyka przynosi efekty. – Jarosław Kaczyński zawsze starał się, by na prawo od niego nie było nic, a jednak wyrosła Konfederacja. Dlatego w jakiś sposób czuje się związany z retoryką Solidarnej Polski. Ulega jej, alby nie dawać punktów Konfederacji, nie chce też oddać jej pola w ZP. Oczywiście autorem tej taktyki nie jest Janusz Kowalski, tylko Zbigniew Ziobro. Ale myślę, że w ramach Solidarnej Polski trwa konkurs o to, kto jest bardziej wyrazisty i tu być może rzeczywiście wygrywa pan Janusz Kowalski – zauważa poseł KO.
A to, jak poskreśla, z punktu widzenia interesów Solidarnej Polski jest dobre, ale z punktu widzenia Polski zabójcze.
– To spycha PiS i Jarosława Kaczyńskiego na pozycje, które są dla Polski szkodliwe. Prezes nie ma żadnych instrumentów, aby trochę okiełznać Solidarną Polskę. Wypowiedzi takie jak pana Janusza Kowalskiego to język agresywnego fałszu, który będzie nas bardzo drogo kosztował – mówi.
Kowalski – poseł z Opola
Janusz Kowalski pochodzi z Opola. Przez lata był obecny w lokalnej polityce, był radnym, a także wiceprezydentem miasta. Związany był również z PO, co dziś niektórzy mu wytykają. Podobnie jak zdjęcie z Donaldem Tuskiem.
– Ja też miałem zdjęcie z Kwaśniewskim. Co to za metoda pokazywanie zdjęć? Wie pani z kim zdjęcia robili najwięksi zbrodniarze w historii? Czy ci ludzie są straceni? Nie zmienimy przeszłości – reaguje poseł Cymański.
Niedawno Kowalski został liderem opolskich struktur Solidarnej Polski. Na stanowisku zastąpił Patryka Jakiego, który został europosłem.
– Rola Janusza Kowalskiego w Solidarnej Polsce jest znacząca. Jest bardzo kompetentny w tematach, o których mówi. Jak się z nim rozmawia, to udziela informacji od razu, z rękawa. On nie jest demagogiem. Jest człowiekiem, który w polityce jeszcze ostatniego słowa nie powiedział. Mamy kilku takich młodych, bardzo dobrze się zapowiadających. To jest polityk przyszłości – uważa Tadeusz Cymański.
Jeśli sobie wyobrażamy, że cała dyskusja w Polsce na temat UE, czy stosunków z Niemcami i innymi unijnymi partnerami jest przez nich niezauważana i lekceważona, to ci, którzy tak uważają, bardzo głęboko się mylą. Taki język zmienia opinię o nas. Pan Janusz Kowalski jest takim samym Polakiem, jak każdy z nas. Jeśli tak brutalne słowa padają ze strony Polaka, to niestety, bardzo często utrwalają opinię o nas wszystkich. A z drugiej strony tego typu słowa mogą być korzystane dla tych, którym nie podoba się pozycja Polski i to, że w ciągu 30 lat osiągnęła sukces, bo mogą na nich budować politykę zwróconą przeciw polskim interesom.