"Po niedzielnej walce Piotr Machalica zmarł dziś o godz. 2.30 w szpitalu MSWiA w Warszawie" — lakoniczny komunikat o tej treści pojawił się na Instagramie aktora. Jego nagła i niespodziewana śmierć krótko po potwierdzeniu u niego zakażenia koronawirusem, wywołała ogromne poruszenie zarówno w środowisku teatralnym i filmowym, jak i wśród jego fanów. 65-letni artysta zaledwie pół roku temu wziął ślub z ukochaną Aleksandrą.
— Rozstajemy się w połowie przerwanego zdania. Zawsze będziemy pamiętać, nasze życie i teatry bez Ciebie tracą barwy. Kochamy Cię — napisała Krystyna Janda, która jako pierwsza podała smutną informację o śmierci Piotra Machalicy.
Aktor trafił do szpitala w ciężkim stanie. Lekarze musieli wprowadzić go w stan śpiączki farmakologicznej i podłączyć do respiratora. Niestety nie udało się im mu pomóc.
Piotr Machalica — przyczyny śmierci aktora
Choć jak zapewniają osoby z jego najbliższego otoczenia "bardzo bał się covid-19", nie udało mu się uniknąć infekcji. Ze względu na problemy kardiologiczne był w grupie podwyższonego ryzyka zakażenia (w 2013 roku przeszedł poważną operację serca). Po trudnym rozwodzie z pierwszą żoną przez lata zmagał się także z ciężką depresją i alkoholizmem, który udało się mu pokonać.
— Oswajam się z tym, że mam coraz bliżej niż dalej — ironizował w jednym z ostatnich wywiadów przed śmiercią Piotr Machalica.
Zaledwie kilka miesięcy temu wziął ślub z Aleksandrą Sosnowską, młodszą od niego o 21 lat właścicielką hotelu w Częstochowie. W tym samym mieście aktor ostatnio pełnił funkcję dyrektora artystycznego Teatru im. Adama Mickiewicza. Wcześniej przez prawie 10 lat był związany z aktorką Edytą Olszówką.
Przez urzekające podobieństwo do ojca — Henryka Machalicy (grającego słynnego Dionizego w "Złotopolskich") często mylono go z seniorem rodu, zmarłym w 2003 roku. Zanim ostatecznie zdecydował się na to, by pójść w ślady ojca, imał się wielu zajęć. Po rzuceniu nauki w liceum przez pewien czas pomagał froterować podłogi w Teatrze Narodowym, w którym triumfy na scenie święcił jego tata. Był także portierem w izbie wytrzeźwień.
Warszawską PWST udało się mu ukończyć w 1981 roku i od początku kariery zyskał spore uznanie nie tylko jako aktor teatralny i filmowy, ale także wykonawca piosenki aktorskiej. Dzięki wyjątkowym zdolnościom wokalnym w 1986 roku zdobył nawet nagrodę na Festiwalu w Opolu.
Zagrał wiele kultowych ról, m. in. u Krzysztofa Kieślowskiego w "Dekalogu. Dziewięć", "Krótkim filmie o miłości", a także u Jacka Bromskiego w "Zabij mnie glino" oraz w "Sztuce kochania", gdzie wcielił się w kultową postać seksuologa Olgierda Pasikonika.
Machalica wystąpił także w kilku filmach Marka Koterskiego ("Dniu Świra", "Nic śmiesznego" i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami") oraz u Janusza Zaorskiego w "Szczęśliwego Nowego Jorku".
Aktorem został także jeden z jego starszych braci-bliźniaków (Aleksander, który gra w poznańskim Teatrze Nowym). Machalica miał 2 dzieci z pierwszego małżeństwa (syna i córkę). Doczekał się też wnuków, z którymi uwielbiał spędzać wolne chwile.
"Smutny to i szary poniedziałek". Aktorzy o śmierci Piotra Machalicy
Informacja o odejściu 65-letniego Piotra Machalicy wstrząsnęła całym środowiskiem aktorskim. Urodzonego w 1955 roku w Pszczynie artystę wspomina wiele osób, z którymi często występował razem na scenie.
— Przecież dopiero co widzieliśmy się, rozmawialiśmy, umawialiśmy się na spotkanie... Piotrusiu Kochany ... nie mogę już nawet pisać ... nie mogę zasnąć , nic nie mogę ... mogę tylko płakać i wyć — nie kryje wzruszenia Piotr Gąsowski.
— Jeśli powiem, że zgasło słońce, nie będzie w tym cienia przesady — napisała Grażyna Wolszczak i udostępniła wspólne zdjęcie z aktorem.
— Brakuje mi Ciebie Piotrze i tak już zostanie — zapewnił Zbigniew Zamachowski.
— Zawsze serdeczny, wrażliwy, ciepły i pełen cudownego poczucia humoru... Wspaniały aktor i uroczy Kolega....... Wiadomość o śmierci Piotrka trudno pomieścić w sercu i umyśle.... Smutny to i szary poniedziałek... — podsumowała Katarzyna Skrzynecka.
Zaledwie kilka miesięcy temu aktor razem z zespołem Teatru Ateneum podnosił na duchu Polaków zamkniętych na domowej kwarantannie w czasie pierwszej fazy pandemii śpiewając wspólnie "Jeszcze w zielone gramy" autorstwa Wojciecha Młynarskiego. Oprócz piosenek Bułata Okudżawy i francuskiego barda Georgesa Brassenessa to właśnie dzieła mistrza Młynarskiego najczęściej wykonywał Machalica.
Ostatnią melodią, jaką zaprezentował na swoim Instagramie kilka miesięcy temu były... "Dwie akacje" Wojciecha Młynarskiego.