
Najpierw Mateusz Morawiecki wydał zakaz przemieszczania się w noc sylwestrową. Potem prostowano, że to nie godzina policyjna, gdyż ta byłaby bezprawna. Co konkretnie grozi za złamanie zapisanego w rządowym rozporządzeniu obostrzenia? Głos zabrała policja. Problem w tym, że tak enigmatycznie, że mało z niego nie wynika.
REKLAMA
Jak podaje TVN24, policja nie zgodziła się na rozmowę o zakazie przemieszczania się w sylwestra i ewentualnych mandatach, które za to grożą. Serwis cytuje jednak nagrane przez policję oświadczenie, z którego wynika, że każdy policjant będzie indywidualnie decydował o podejmowanych działaniach.
– Policjanci każdorazowo, w przypadku podejmowania przez siebie interwencji wobec sprawców wykroczeń, w sposób indywidualny podchodzą do tego typu sytuacji i sami podejmują decyzję o sposobie ich zakończenia – przekazał na udostępnionym nagraniu sierż. szt. Mariusz Kurczyk z Komendy Głównej Policji.
Przedstawiciel policji wymienił także – enigmatycznie – potencjalne kary, które mogą być zastosowane przez funkcjonariuszy. – To może być pouczenie, to może być nałożony mandat karny, a w szczególnych przypadkach policjanci mogą skierować wniosek o ukaranie do sądu – cytuje Mariusza Kurczyka tvn24.pl
Czytaj także: "To było na II roku studiów". Dorota Brejza zawstydza rząd ws. chaosu z godziną policyjną
Przypomnijmy: w czasie niedzielnej konferencji prasowej Mateusz Morawiecki wyjaśnił, że rząd wprowadzając ograniczenie w przemieszczaniu się w sylwestrową noc nie wprowadza godziny policyjnej.
– Aby ona mogła być zastosowana, to państwo w większości się orientujecie na pewno, że musielibyśmy za zgodą pana prezydenta oczywiście, wdrożyć stan wyjątkowy – przekazał Mateusz Morawiecki.
– Ustawa o stanie zagrożenia epidemicznego daje nam niemal wszystkie instrumenty, właśnie poza godziną policyjną, dlatego bardzo gorąco apelujemy o nieprzemieszczanie się - dodał szef rządu – dodał szef rządu.
źródło: TVN24
