Aleksiej Nawalny wrócił do swojej ojczyzny, ale zaraz po wylądowaniu w Moskwie, został aresztowany. To posunięcie rosyjskich służb wywołało lawinę komentarzy i reakcję niektórych państw. Litwa, Łotwa i Estonia mówią o nałożeniu na Rosję sankcji.
"Nawalnego nie złamali trucizną, nie złamią go więzieniem. Niech nasza solidarność będzie jego siłą" – napisał na Twitterze Donald Tusk.
Głos zabrał także prezydent Andrzej Duda, który apeluje o solidarność. "Postępowanie władz rosyjskich wobec Aleksieja Nawalnego nie może nie mieć konsekwencji dla relacji społeczności międzynarodowej z tym krajem. W imieniu Polski - członka Rady Praw Człowieka ONZ, apeluję o międzynarodową solidarność w tej sytuacji" – podkreślił.
Postępowanie wobec Aleksieja Nawalnego potępił także Zbigniew Rau. Minister spraw zagranicznych dodał, że ma nadzieję, że lider rosyjskiej opozycji zostanie szybko uwolniony.
"Zatrzymanie Nawalnego to kolejna próba zastraszenia demokratycznej opozycji w Rosji. Szybka i jednoznaczna reakcja na poziomie UE jest niezbędna. Poszanowanie praw obywatelskich stanowi podstawy demokracji. Apeluję do władz w Rosji o natychmiastowe uwolnienie zatrzymanego" – stwierdził z kolei premier Mateusz Morawiecki.
Stanowisko w sprawie Aleksieja Nawalnego zabrali także parlamentarzyści należący do Zespołu ds. Naprawy Rzeczypospolitej im. A. Frycza-Modrzewskiego.
"Jako społeczeństwo doświadczające w przeszłości poniżeń, odzierania z godności, pozbawiania wolności z powodów politycznych, uważamy, że naszym obowiązkiem jest bić na alarm wszędzie tam, gdzie te prawa są łamane" – brzmi fragment opublikowanego apelu.
Tomasz Bielecki, dziennikarz "Gazety Wyborczej", który był korespondentem w Moskwie, poinformował na Twitterze, że w poniedziałek ma pojawić się oświadczenie 27 krajów należących do Unii Europejskiej w sprawie aresztowania Nawalnego.
Błyskawicznie na zatrzymanie Nawalnego zareagowały Litwa, Łotwa i Estonia. Kraje te domagają się natychmiastowego uwolnienia opozycjonisty. Wezwały też do nałożenia sankcji na Rosję, o czym poinformował na Twitterze litewski minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis.
"UE powinna działać szybko i jeśli nie zostanie zwolniony, musimy rozważyć wprowadzenie środków restrykcyjnych w odpowiedzi na to bezczelne działanie" – napisał polityk.
Zatrzymanie Nawalnego
Informacje o aresztowaniu Nawalnego podała 17 stycznia TV Dożd. Choć rosyjskie władze ostrzegały przed tym lidera opozycji, ten podkreślał, że nie boi się wracać do ojczyzny. Na pokładzie samolotu linii Pobieda, którym dziś podróżował, mówił dziennikarzom, że czuje się "obywatelem Rosji, który ma pełne prawo, by powrócić do domu".
Samolot z Nawalnym i jego żoną na pokładzie wylądował na lotnisku Szeremietiewo w Moskwie. Pierwotnie miało to być lotnisko Wnukowo, ale plan ten trzeba było zmienić, bo rosyjskie władze niespodziewanie zamknęły ten port.
Na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji, a także OMON. Doszło do zatrzymań osób, które chciały przywitać Nawalnego, wśród nich są m.in. brat opozycjonisty Oleg i jego prawniczka Lubowa Sobol.
Z informacji przekazanych przez Rosyjską Federalną Służbę Więzienną (FSIN) wynika, że Nawalny pozostanie w areszcie do czasu podjęcia decyzji przez sąd. Ten ma określić tzw. środek zapobiegawczy wobec opozycjonisty. FSIN chce, by sąd zamienił Nawalnemu wyrok w zawieszeniu na karę więzienia.