
Tak, specjalnie go tak nazwałem. On jest tak naprawdę dla wszystkich, bo pokazuje pewien temat tabu. Nie da się ukryć, że żyjemy w świecie, w którym mężczyźni powinni być twardzi. Gdy są wrażliwi lub pokazują swoje uczucia, są uznawani za słabeuszy.
– Początkowo miał to być film głównie o męskiej depresji, ale ostatecznie wyszło coś bardziej złożonego. Również o toksycznych relacjach w domu i o tym, jak bardzo często mężczyźni są niedoceniani oraz tracą pewność siebie przez ciągłe uleganie – mówi w rozmowie z naTemat Daniel Rusin, znany jako Reżyser Życia.