Jego wystąpienie na konwencji Lewicy nie trwało nawet 5 minut. Tyle wystarczyło, by dla jednych stał się wschodzącą gwiazdą polityki, a dla innych młodym karierowiczem, który wie jak się ustawić. Na Twitterze wybuchła wokół niego burza, w którą zaangażowała się nacjonalistyczna Konfederacja i posłowie Lewicy. Kim jest Łukasz Michnik?
20 lutego, sobota. Przed południem zaczyna się pierwsza z cyklu konwencji Lewicy. To spotkanie dotyczyć będzie problemów młodych ludzi w Polsce, a głos zabiorą oni sami. Jednym z nich 23–letni Łukasz Michnik z Olsztyna – asystent posła Krzysztofa Śmiszka, sekretarz zarządu Młodej Lewicy.
"Życie na kredycie"
Mężczyzna nie ma wątpliwości – winę za problemy młodych ponosi PiS. – Życie na kredycie, praca na śmieciówce, ciągły stres – wylicza ze swadą. Krytykuje trudną sytuację mieszkaniową i słabe zarobki – podkreśla, że wielu młodych będzie musiało żyć pod dachem rodziców do 35. urodzin.
Gdy mówi, wzbiera fala kciuków i serduszek, którymi widzowie na Facebooku reagują na jego słowa. Wrażenia, jakie na nim zrobił, nie kryje także poseł Włodzimierz Czarzasty. Ale nie wszyscy są zachwyceni. Trudno powiedzieć, od czego zaczyna się burza na politycznym Twitterze, ale sporo zamieszania robi się, gdy w duchu "zmień pracę, weź kredyt" słowa Łukasza Michnika krytykuje członek Konfederacji Sławomir Mentzen.
"Brutalna prawda jest taka, że trzeba było się uczyć, pracować i oszczędzać. Nauczylibyście się malować ściany, spawać, prowadzić TIR-a, to byście z rodzicami nie mieszkali. Niestety, zamiast pracować, wolicie zabierać tym, którym chciało się brać odpowiedzialność za własne życie" – pisze prawnik, syn uniwersyteckiego wykładowcy.
Wtedy zamieszanie wokół działacza Młodej Lewicy nabiera rozpędu. Nacjonaliści, politycy PiS, gospodarczy liberałowie i użytkownicy portalu Wykop lustrują konta Michnika na Facebooku i Twitterze. Okazuje się, że ten sprawny mówca nie zawsze miał lewicowe poglądy – a nawet wręcz przeciwnie.
Od prawicy do lewicy
W internecie nietrudno trafić na ślady działalności Łukasza Michnika w jego poprzednim wcieleniu. W 2017 roku był członkiem organizacji Młoda Prawica – młodzieżówki partii Jarosława Gowina. – Nasze stowarzyszenie skupia i liberałów i konserwatystów. Wszystkich nas łączy jedno: miłość do wolności i patriotyzmu – mówił wówczas 19–letni Łukasz Michnik cytowany w serwisie Polskiego Radia. Po konwencji Lewicy skriny sprzed kilku lat pojawiły się błyskawicznie.
Poseł Paweł Lisiecki (PiS) w postępowaniu Łukasza Michnika widzi oportunizm. "Wygląda na to, że został asystentem Posła Śmiszka... najwidoczniej uznał, że tam łatwiej karierę zrobi" – napisał parlamentarzysta w jednym z kilku tweetów, które poświęcił młodemu mężczyźnie. Polityk Prawa i Sprawiedliwości nie jest w tym odosobniony. Na Twitterze więcej jest wpisów, posądzających młodego działacza o przystąpienie do opozycji z nadzieją na polityczne konfitury.
Dlaczego Łukasz Michnik zmienił poglądy? Pytamy samego zainteresowanego. – Tak, kilka lat temu przez 3 miesiące należałem do Młodej Prawicy – mówi Michnik.
– To był mój bunt wobec lewicowo–liberalnych rodziców. Szybko zorientowałem się jednak, że daję swoją twarz i nazwisko nie tylko lokalnym akcjom społecznym, ale i złej polityce Zjednoczonej Prawicy w Sejmie. Nie chciałem być z tym kojarzony i szybko się pożegnałem. Jestem jednym z wielu młodych ludzi, którzy dorastając po prostu zmieniają sympatie polityczne – mówi naTemat Michnik.
Śmiejąc się dodaje jeszcze, że w swoim dorobku nie ma na szczęście poparcia dla Janusza Korwina–Mikke.
Doświadczenie w polityce
Mężczyzna przyznaje, że nie spodziewał się zamieszania, jakie wokół niego zrobiło się po konwencji Lewicy. Bawią go zarzuty, że był specjalnie szkolony, że ktoś mu sufluje.
– W młodzieżowej radzie miasta zacząłem działać jako 13–latek. Przez ten czas uczestniczyłem w różnego rodzaju spotkaniach, negocjacjach, debatach... Jakby nie patrzeć mam już 10 lat doświadczenia w polityce – dodaje Łukasz Michnik.
Nie jest to jednak koniec zarzutów wobec młodego polityka Lewicy.
Na Twitterze szybko pojawiły się komentarze, że Łukasz Michnik nie jest wiarygodny w roli rzecznika młodych ludzi, bo nie ma pojęcia o ich problemach. Przykłady: pracował w starostwie, spędza wakacje na surfowaniu, jest najemcą i stać go było na tatuaże na przedramionach.
– Zgadza się, przez 6 miesięcy miałem staż w starostwie za niecały 1 000 zł miesięcznie. Dostałem się tam z ogłoszenia, nie przez znajomości. Moje CV nadal powinno tam być – mówi naTemat Michnik. Surfing? – Jestem instruktorem tego sportu, to moja praca. Dzięki niej się utrzymuję – tłumaczy mężczyzna.
Zaznacza, że choć nie czuje potrzeby tłumaczenia się przed liberałami gospodarczymi i prawicą, odniesie się do kwestii najmu. – Rodzice przepisali dom na dwójkę mojego rodzeństwa i na mnie. Ponieważ prowadzą firmę i potrzebowali powierzchni na działalność, któreś z nas musiało podpisać z nimi formalną umowę najmu. No więc podpisałem – wyjaśnia Michnik.
Natychmiast dodaje: – To nie znaczy, że jestem jakimś landlordem. Z dziewczyną wynajmujemy kawalerkę w Warszawie i musimy się nieźle nagimnastykować, by ją opłacić.
A tatuaże? – Robiłem je sobie przez kilka lat, kawałek po kawałku. Nie kosztowały fortuny. Czy tak samo by mnie rozliczano z każdej wydanej złotówki, gdybym wydawał pieniądze na papierosy? – kończy pytaniem.