Ludmiła Kozłowska, ukraińska szefowa polskiej Fundacji Otwarty Dialog, została wydalona z Polski i Unii Europejskiej w sierpniu 2018 r. Obecnie sąd już po raz trzeci uchylił postanowienie o wyrzuceniu jej z Polski, lecz mimo to kobieta wciąż nie może wrócić do kraju. – Zdobywamy punkty, ale ostateczne zwycięstwo będzie możliwe chyba dopiero wtedy kiedy upadnie rząd PiS – skomentował mąż Kozłowskiej.
– Aktualny stan gry na tym boisku to 3:0 dla nas. Rząd i ABW już trzeci raz przegrywają z nami przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym. (...) Zdobywamy punkty, ale ostateczne zwycięstwo będzie możliwe chyba dopiero wtedy kiedy upadnie rząd PiS – powiedział w rozmowie z portalem Onet mąż Kozłowskiej, Bartosz Kramek, który już od ponad dwóch lat prowadzi w Polsce batalię sądową na rzecz powrotu żony do kraju.
Przypomnijmy, że 13 sierpnia 2018 roku Ludmiła Kozłowska przyleciała do Brukseli, gdzie zajmuje się kontaktami z instytucjami unijnymi w sprawie monitorowania praw człowieka na Wschodzie.
Co było powodem tej decyzji? Całe zdarzenie stanowiło kolejny etap wojny, jakie polskie państwo prowadzi z Fundacją Otwarty Dialog. Wszystko zaczęło się od publikacji przez męża szefowej FOD tekstu: "Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!".
– Polski rząd mści się na mojej żonie za moje działania – mówił w 2018 roku mąż Kozłowskiej, Bartosz Kramek.
Wyrzucenie Ludmiły Kozłowskiej z kraju stało się w rezultacie wizerunkową porażką polskiej władzy, bo państwa UE zaczęły zapraszać szefową FOD do siebie, a polskie sądy wydały dwa wyroki na korzyść kobiety.
Pod koniec stycznia 2021 roku zapadł już trzeci wyrok w tej sprawie. Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił postanowienie UdsC, które doprowadziło do wydalenia z Polski szefowej Fundacji Otwarty Dialog. Czy oznacza to całkowite rozwiązanie problemu? Niestety, polskie państwo "gra na czas", a Kozłowska nadal nie może wrócić do kraju.
– Jest to kolejny wyrok w całości korzystny dla Ludmiły Kozłowskiej. Sąd poddał ocenie działanie szefa Urzędu ds. Cudzoziemców i uznał, że organ nie zgromadził w sposób wystarczający materiału dowodowego. Nowy dokument, który pozyskał w sprawie, był niewystarczający – wyjaśnia w rozmowie z portalem Onet reprezentująca Kozłowską mecenas Joanna Koch.
Mecenas szefowej FOD przyznała jednocześnie, że przy obecnym tempie procedowania sprawa Ludmiły Kozłowskiej może się jeszcze ciągnąć przez wiele miesięcy. – Bardzo nas martwi to, jak wolno są rozpoznawane te sprawy – mówi adwokat.
– Przykre jest to, że cały czas musimy stawiać polski rząd pod ścianą i wykazywać przed sądem, że nie jestem wielbłądem. Nie jest to proste, kiedy tak naprawdę nie wiemy nawet, o co chodzi, bo akta pozostają utajnione. Mam satysfakcję, że kolejne orzeczenia są na moją korzyść, ale to bardzo gorzkie uczucie – skomentowała najnowsze postanowienie sądu Ludmiła Kozłowska.