
Reklama.
Telefon w sprawie pijanych mężczyzn dyżurny w Stacji Centralnej GOPR Bieszczady w Sanoku otrzymał w sobotę ok. godz. 15.00. Turystka informowała, że "na Małej Rawce znajduje się dwóch – całkowicie pijanych panów".
"Obaj leżą na śniegu, są przemoczeni, nie są w stanie iść i logicznie się wysłowić. Na całą sytuację natknął się jeden z naszych ratowników i potwierdził, iż jeden z panów jest w takim stanie upojenia, że nie jest w stanie iść i potrzebna jest jego ewakuacja. Drugi – w nieco lepszym stanie nad nim 'czuwał'" – informuje GOPR na Facebooku.
Goprowcy uznali, że bez ich pomocy mężczyźni zamarzną, więc – choć to nie ono ratownicy z Ustrzyk Dolnych ruszyli na ratunek. Na wszelki wypadek, w obawie przed agresywnym zachowaniem, wezwano też policję.
"Ponieważ dojazd trochę czasu zajmuje, grupa turystów wraz ratownikiem postanowiła sprowadzić pana nieco w dół - na spotkanie z pozostałymi ratownikami. Na Przełęczy Wyżniańskiej pan został przekazany policji, gdzie po przebadaniu alkomatem okazało się, że w wydychanym powietrzu ma prawie 2 promile" – relacjonuje GOPR.
Komentujący nie zostawiają na mężczyznach suchej nitki. "Rachunek za akcję do zapłacenia, mandat za spowodowanie zagrożenie" – oceniają, jak na ogół w takich przypadkach.
GOPR nieustannie apeluje o rozsądek. "Niestety ostatnimi czasy odnotowujemy coraz więcej akcji związanych z nietrzeźwymi osobami. Picie alkoholu w górach zimą może mieć katastrofalne skutki" – ostrzega.
Akcja na Babiej Górze
Niedawno głośna medialnie akcja GOPR dotyczyła "górskich morsów" na Babiej Górze. Przypomnijmy, w połowie stycznia, przy temperaturze -14 stopni C pięcioro turystów postanowiło wejść na Babią Górę w letnich ubraniach.Jedna z turystek trafiła do szpitala z odmrożeniem wszystkich części ciała. "Chciałam się ubrać, ale moje ubranie było tak zamarznięte, że nie mogło się rozłożyć" – opowiadała, gdy poczuła się lepiej.
Czytaj także: