Nie zdobyła szeregu nagród dziennikarskich, nie prowadzi głównego wydania najważniejszych informacji ze świata. A jednak... nazywana jest "najlepszą polską dziennikarką". Monika Laskowska nagle zawładnęła YouTubem i została twarzą... Fame MMA. Przy okazji wzbudziła niemałe emocje.
Na YouTubie pojawiają się filmy "najlepsza polska dziennikarka".
Taki tytuł zdobyła Monika Laskowska, która wcześniej była aktorką, a teraz prowadzi wywiady na galach Fame MMA.
Zdania na temat rozmów ze sportowcami są podzielone. Jedni wytykają kobiecie nieprofesjonalizm, inni uważają, że jest sympatyczna i ma ogromny dystans do swoich wpadek.
Najlepsza polska dziennikarka
Podstawowe dane o Monice Laskowskiej nie są łatwo dostępne. Kobieta dba o swoją prywatność. Podczas jednej z rozmów żartobliwie skomentowała, że nie ma partnera i nie będzie wnikać w swoje życie osobiste. Ma 44 lata i ciało 20-latki. Na gale MMA zakłada kreacje podkreślające wdzięki. Nie unika dużych dekoltów. Jej konto na Instagramie śledzi ponad 22 tys. osób, a filmy na YouTubie mają tysiące wyświetleń.
Atrakcyjny wygląd, charyzma, całkowity luz przed kamerą i kilka wpadek wpłynęły na to, że zrobił się wokół niej szum. Właśnie, kilka wpadek. To one zostały skompilowane i pojawiły się na YouTubie jako seria "najlepsza polska dziennikarka". Ten tytuł przyznali Monice internauci. Gdy proszę ją o komentarz, mówi: "Pomysł na rozmowy z fighterami na Fame MMA przyszedł spontanicznie, to nie było zamierzone, a atmosfera tam panująca spowodowała, że z chęcią tam wracałam".
Oglądając krótkie filmiki, można odnieść wrażenie, że prowadząca nie ma pojęcia, co robi. Nie wie, z kim rozmawia, zadaje nietrafione pytania, nieraz w ogóle nie wie, o co pytać.
– Jak twoje przygotowania do walki?
– Ale ja nie walczę teraz.
– Analizowałeś walkę oponenta?
– Przecież nie miał żadnej walki wcześniej.
W takim kontekście nietrudno wysnuć wniosek, że oglądamy nieprofesjonalną dziennikarkę, która próbuje wybrnąć śmiechem.
Jednak w sieci jest więcej wywiadów Moniki Laskowskiej, m.in. z właścicielami warszawskich butików czy celebrytami. Patrząc na całe nagrania, a nie tylko wycięte fragmenty, widać, że prowadząca ma ogromny dystans i luz, "nie boi się kamery" i... celowo nie decyduje się na wycinanie swoich przejęzyczeń czy pomyłek.
To zatem dla widzów nowość. Każdy, kto występował kiedykolwiek przed kamerą, wie, że wiąże się z tym stres i bardzo łatwo ulec emocjom. Dlatego w profesjonalnych nagraniach jest to montowane i wycinane. Tvreklama.pl postawiła na całkowitą naturalność. Pokazują wszystko.
Zdania na temat wystąpień Moniki są podzielone. Jedni uważają, że jest "projektem" i "udaje głupkowato-uroczą dziewczynkę". Kolejni wprost zarzucają jej brak kompetencji. Jeszcze inni piszą, że jest świetna, naturalna, ma ogromny dystans i nie poddaje się pomimo kilku niezbyt udanych wywiadów. Jeden z zawodników, Medusa, zaproponował nawet dziennikarce ślub.
Ona sama mówi w jednym z nagrań: "Każdy wywiad, który oglądacie i który trafia do sieci, wcześniej akceptuję. Jeżeli chciałabym, żebyście czegoś nie zobaczyli, to trafiłoby to do kosza". Na zarzut, że bywa do rozmów nieprzygotowana, odpowiada: "Jestem przygotowana. Zawsze byłam i zawsze jestem przygotowana. Jeżeli podejmuję się jakiejś pracy, to staram się to zrobić jak najlepiej". Dodaje, że jej pomyłki pokazują, że nie jest osobą idealną. Nie chce taką być.
– Wpadki to moja specjalność! Jestem przed kamerą od prawie 20 lat i szkoliłam się u najlepszych. Emocje są częścią mnie, nie wstydzę się ich i umiem nad nimi panować. Zostałam nauczona, że partner w scenie czy osoba, która udziela mi wywiadu, są najważniejsze i nie koncentruję się na sobie, żeby dobrze wypaść. To moim zdaniem pozwala na autentyczność i naturalność – komentuje Laskowska dla naTemat.pl
Monika Laskowska – kim jest?
Monika Laskowska jest jak kameleon. I do dosłownie, ponieważ ma spore doświadczenie aktorskie – uczyła się w Szkole Meisnera w Warszawie i Społecznej Akademii Nauk (wydział produkcji filmowej i telewizyjnej – aktorstwo). – Został mi dyplom do obrony, który musiałam przełożyć, żeby pójść do pracy i kupić wymarzony dom. Teraz marzę o skończeniu remontu – mówi.
Występowała w reklamach, prowadziła program, w którym widzowie mogą dzwonić na antenę i zgadywać słowa, a także zagrała w wielu polskich serialach – długa filmografia robi wrażenie.
– Po przyjeździe do Warszawy, jakieś 16 lat temu, grałam maleńkie epizody i zauważyłam, że jestem w tym bardzo dobra. Zaczęłam się szkolić na warsztatach aktorskich dla aktorów, mogłam do nich dołączyć za pozwoleniem reżyserów, którzy uważali, że nie odbiegam umiejętnościami od innych, którzy są po szkołach – mówi dziennikarka.
Dodaje, że szkoliła się u Teresy Kotlarczyk, przez lata zrobiła również wiele warsztatów w Rzymie, Londynie, Los Angeles. – Poznałam nawet Ala Pacino na screeningu testów, w których pokazywał film o królu Salomonie z Jessicą Chastain – mówi.
Epizodyczne role miała m.in. w Klanie, Plebanii, M jak miłość, Przyjaciółkach, Barwach szczęścia, Na wspólnej. A później została dziennikarką. – Przez 6 lat prowadziłam program w tv na żywo, później dołączyłam do grona konferansjerów. Zaproponowano mi robienie wywiadów jakieś 4-5 lat temu, dla firm na targach i eventach. Zgodziłam się. Na Fame MMA pojechałam z Adamem Lipińskim, właścicielem Tvreklama.pl, żeby obejrzeć galę. Adam miał ze sobą kamerę i zrobiliśmy kilka wywiadów. Wtedy zupełnie nie znałam zawodników i musiałam w ciągu kilkunastu sekund przed każdym wywiadem szybko się doszkolić. Dużo osób kojarzyłam z reality shows – opowiada Monika.
TVreklama.pl to projekt Adama Lipińskiego. Ekipa nagrywa gale, eventy i reklamy internetowe dla firm. Podczas Fame MMA to on stoi za kamerą. W rozmowie z Marcinem Najmanem Laskowska zdradza, że Lipińskiego zna od dawna, a spotkali się ponownie, gdy ten szukał modelek. Z nagrań dostępnych w sieci wynika, że duet brał wcześniej udział w filmowych premierach, podczas których Monika Laskowska rozmawiała z celebrytami i aktorami.
"Jesteś chyba jedyną osobą w tym kraju, która nie wie, jak mam na imię. Powiem ci, rzadko spotykana historia, ale miło, miło, że ktoś nie rozpoznaje" – odpowiada Michał Koterski, gdy Monika zawahała się przy jego imieniu.
"Wcześniej widzieliśmy cię w Czasie Honorzu" – mówi Laskowska. Rozmówca, Bartosz Gelner wtrąca "W czasie Humoru, taaak".
Nieporozumienie z Don Kasjo
"Kasjusz, Kasowski... kasownik, cześć, witam cię serdecznie".
"To nie ja" – odpowiada rozmówca.
"To ty, Kasjusz".
"Nie, ja jestem Don Kasjo Król, zapowiesz mnie jeszcze raz?" – pada odpowiedź.
Monika absolutnie niezbita z tropu na jednym oddechu zapowiada sportowca raz jeszcze. I chyba w tym tkwi fenomen "najlepszej polskiej dziennikarki". Niezależnie od tego, ile zdarzy się jej pomyłek, niezależnie od, często ironicznych, reakcji rozmówców, Laskowska nie rezygnuje i wyciąga swoją broń: uśmiech, żart i dystans. Nawet wtedy...
– Oj, ale ty Monika musisz naprawdę odrobić pracę domową, bo nawet słownik ci nie idzie [...] Kiedyś byłaś nieprzygotowana i nie znałaś mojego imienia, teraz nie wiesz, kiedy jest walka. Same minusy jako dziennikarz. Przyjeżdżasz na wywiady, a nie wiesz, że jeszcze walki nie było, to słabiutko – mówi Don Kasjo. Monika z uśmiechem odpowiada, że chyba z miesiąc będzie musiała odrabiać lekcje.
Nieporozumienie z Don Kasjo zaczęło się jednak wcześniej.
– Kasjusz, może na początek, skąd się wziął taki pseudonim? – pyta Monika.
– Kasjusz to jest moje imię.
Sportowiec poczuł się chyba dotknięty tą pomyłką, a "spięcie", miało swój dalszy ciąg. Monika w osobnym filmie, w którym odpowiada na pytania internautów, odniosła się do zarzutów, że nie przygotowuje się do rozmów.
– Jest pewna osoba, która powiedziała, że jestem nieprzygotowana. Dlaczego? Bo omijała pewne pytania, które były niewygodne. Widzieliście na pewno czasami małe pieski, które widzą dużego psa. Co one robią? Głośno szczekają. Dlatego właśnie, że się boją. Jak ktoś głośno szczeka, dużo mówi, to znaczy, że się boi moi kochani, ale wy się nie bójcie! – mówi w filmie "Najlepsza polska dziennikarka odpowiada hejterom, brakuje wam centymetrów, aut i intelektu".
Podczas kolejnego spotkania Don Kasjo odmówił wywiadu. Siedzący obok Sylwester Wardęga, dopytywał o powód. Kasjusz odpowiedział lakonicznie: "Najlepsza polska dziennikarka wie".
Rozmowy nie odmówił natomiast Wardęga, a pod filmikiem pojawiły się komentarze: "Sylwek, prowadzisz wywiady wyśmienicie". Performer na początku wkręca dziennikarkę, że ma na imię "Sebastian" a "każdy Sylwester się gniewa o Sebastiana i odwrotnie". Uśmiecha się, gdy Monika zwraca się do niego "Seba", jednak za chwilę przyznaje, jak naprawdę ma na imię. Po trzech minutach pyta: "Jak się w ogóle czujesz z tą sytuacją, bo wiesz, stałaś się internetowym memem?".
– Zauważyłem, że jakoś bardzo w ciebie to uderza, że nie podchodzisz do tego z dystansem. Te filmy "najlepsza polska dziennikarka" są zabawne. Ok, zdarzają ci się wpadki, ale są fajne, śmieszne. Nie jest tak, że ludzie mówią "o, ale ona jest nieprzygo...". No może czasem jesteś nieprzygotowana, jeżeli chodzi o imiona, ale tak to wypada to według mnie sympatycznie. Ważne, żebyś nie odbierała tego jako atak".
Monika podziękowała za cenne rady, a niektórzy skomentowali, że "rozmowy fajnie się słuchało". Poprosiłam dziennikarkę, żeby odniosła się do sytuacji z Kasjuszem: "Z Don Kasjo rzeczywiście zaliczyłam wpadkę i chciałam ją usunąć, ale stwierdziłam, że nie ma osób idealnych. Ja taka nie chcę być, to jest zwyczajnie nudne". I dodaje cytat z Marylin Monroe: "Niedoskonałość jest piękna, szaleństwo to geniusz i lepiej być całkowicie niedorzeczną, niż nudną".
Monika mówi, że nie wszyscy mają odwagę, żeby pokazać swoje wpadki światu, a "nie da się przygotować do 20-30 wywiadów perfekcyjnie". – Zazwyczaj praca nad jednym wywiadem to około kilku dni pracy, nawet do miesiąca, przy zespole wielu osób. Pokazuję wpadki, bo są śmieszne i wolę wywołać uśmiech na twarzy niż smutek".
"Najlepsza (najgorsza) dziennikarka"
Hejt na dziennikarkę jednak trwa. Na kanale "BartoszBoruciakTV" dostępny jest wywiad, podczas którego autor pyta wprost: "Moniko, ty jesteś tak głupia, czy ty grasz? Zastanawiam się, czy można być tak głupim w tych pytaniach, czy jesteś tak wykwintną aktorką, że grasz rolę głupiej?".
Kobieta reaguje zadziwiająco spokojnie, jest opanowana i dopytuje, co właściwie oznacza "głupota". Nie wyszła z rozmowy, chociaż prowadzący jej przerywa i mocno sugeruje, że "jest głupia". Później tłumaczył, że "był to żart". W obronie Moniki stanął Sylwester Wardęga, Marcin Najman, ale również komentujący, którzy uznali wywiad za żenujący i chamski.
– Nie znam ludzi inteligentnych, którzy źle mówią o innych. Nie marzyłam o karierze dziennikarskiej, ale życie bywa nieprzewidywalne. Zawsze płynęłam pod prąd, a teraz za radą Sylwestra Wardęgi, uczę się, płynąc z prądem, może na tratwie popijając chłodzący napój – komentuje Monika nieprzychylne opinie. I cytuje nieznanego autora: "Bycie inteligentnym jest zobowiązujące. Wszyscy oczekują, że palniesz coś głupiego".
Bez wątpienia uwagę hejterów zwraca również atrakcyjny wygląd Moniki. Pod filmami, ale i na jej profilu roi się od jednoznacznych, często wręcz wulgarnych "komplementów". Niektórzy powołują się na krzywdzący stereotyp, że "jak ładna to na pewno głupia".
– Kobieta piękna nie może być mądra. Po co wyprowadzać z błędu geniuszy? Ten stereotyp jest krzywdzący dla pięknych kobiet. Moim zdaniem to teoria wymyślona przez zakompleksione osoby. Ja od zawsze dbam o piękno zewnętrzne i wewnętrzne, o umysł i ciało. Zostałyśmy stworzone w całości, nie da się oderwać umysłu od ciała i odwrotnie. Niektórzy dbają tylko o umysł, zapominając o fizycznym pięknie, które jest świątynią każdej duszy. Nasze ciało wiezie nas przez całe życie. Dlatego uważam, że piękno wewnętrzne i zewnętrzne jest nierozerwalne i musi być pielęgnowane – komentuje Laskowska.
Monika we wspomnianej chamskiej rozmowie powiedziała: "Jak zdradzę swoją tajemnicę, to przestanę być ciekawa". I zdaje się, że obok poczucia humoru i sympatycznego nastroju, to właśnie w tajemnicy tkwi tajemnica "najlepszej polskiej dziennikarki".