O drodze, która prowadzi do luksusowego osiedla Awangarda, gdzie apartament ma Daniel Obajtek, można powiedzieć wiele rzeczy, ale nie to, że jest imponująca. Gdy mijamy zarośnięte działki i rozsypujące się budynki, można odnieść wrażenie, że taksówkarz zabłądził w gąszczu stołecznych ulic.
Daniel Obajtek, polityk PiS, który był wójtem Pcimia, a teraz jest prezesem Orlenu, jest pod lupą wolnych mediów.
Polityk posiada kilka atrakcyjnych nieruchomości, istnieją wątpliwości co do ich sfinansowania.
Jednym z nabytków Obajtka jest apartament na osiedlu Awangarda na Bemowie (Warszawa) – miał go kupić za pół ceny.
To jednak ta okolica – tereny wojskowe. Po lewej straszy duch kortu tenisowego, po którym zostało już tylko odrapane ogrodzenie. W głębi po prawej niszczejące i dosłownie zabite dechami dworki. Miga budynek WKS Legia – Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów. Znowu po lewej plac budowy: niedaleko osiedla Obajtka ma powstać internat dla żołnierzy zawodowych.
Wreszcie jest: na końcu ślepej uliczki, w okolicy Fortu Bema, wyrasta ekskluzywny, grodzony kompleks z cegły, szkła, drewna i metalu. Dostać się do środka można w bardzo prosty sposób. Wystarczy zagadać do kogoś, kto właśnie otwiera bramkę. Nie trzeba kłamstw ani wymówek – sprawę załatwia uśmiech.
Zamiast 12,5 tys. zł za metr kwadratowy polityk partii rządzącej miał zapłacić z partnerką 6,9 tys. zł. Ale to nie wszystko. Dziennikarze wykryli także, że na apartament liczący 187 m2 para wpłaciła tylko 500 tys. zł – na brakujące 800 tys. zł nie musiał brać kredytu w banku, bo deweloper zgodził się na spłatę w nieoprocentowanych ratach.
Firma Profbud, która wybudowała kompleks w 2018 roku, zaprzecza ustaleniom GW i podkreśla, że średnia cena wszystkich mieszkań na osiedlu Awangarda wyniosła nieco ponad 9,5 tys. zł za metr kwadratowy. "Wszystkie transakcje zawierane są na ogólnych zasadach rynkowych" – podkreśla deweloper w przesłanym do mediów oświadczeniu. Poglądy i profesja klientów mają być bez znaczenia.
"Luksus na zadupiu"
Klientką Profbudu nie została córka 60–letniej pani Barbary, którą spotykam przy bramie Awangardy na spacerze z psem. Pani Barbara, która mieszka nieopodal, interesowała się wówczas ceną za metr kwadratowy apartamentu właśnie z myślą o swoim dorosłym dziecku.
Liczyła na to, że będą miały do siebie blisko. – Niestety cena była zaporowa – mówi kręcąc głową. Gdy dopytuję która – 12,5 czy 6,9 tys. zł – kobieta śmieje się pod maseczką. – Ta pierwsza. My nie mieliśmy zniżki – puszcza oko.
Orientuje się, co się dzieje w mediach i polityce. — Pani tu pewnie w sprawie Obajtka? Ja go tu nigdy nie widziałam, choć często tu bywam. Może tylko kupił, a wcale nie mieszka? Przecież ma dużo innych domów, a tu to taki luksus na zadupiu – zastanawia się głośno.
Jest jedna rzecz, która cieszy panią Barbarę w Awangardzie. – Już niedługo to nie będzie takie pustkowie. W maju mają tu otworzyć piekarnię. Przy okazji spaceru z Neo będę mogła skoczyć po bułki – mówi kobieta.
Przedszkole Mała Awangarda
Pustkowie to słowo, które dobrze opisuje infrastrukturę osiedla Obajtka. Wokół nie ma sklepów, fryzjera, poczty, kawiarni. Jedyny funkcjonujący lokal usługowy, który znajduje się na osiedlu, to przedszkole Mała Awangarda. Przed południem do budynku wraca ze spaceru grupa dzieci. Nauczycielki baczą na to, by nie deptały trawy.
Wbrew nazwie, placówka nie jest przeznaczona wyłącznie dla dzieci mieszkających na osiedlu Awangarda. Wręcz przeciwnie. Uczęszcza tam tylko kilkoro przedszkolaków z Awangardy. Reszta to dzieci osób z położonych dalej "zwykłych" osiedli. Przedszkole jest bowiem publiczne.
– Na początku była wojna o to przedszkole – mówi jeden z mieszkańców Awangardy, wysportowany 40–latek. – Ludzie bali się, że jak je otworzą, to nagle zacznie się zjeżdżać mnóstwo samochodów, tak że nie można będzie przejechać. No ale nie mieli racji, więc się uspokoiło, a za to jest szansa, że nam się tu teraz pojawią jakieś sklepy – dodaje mężczyzna.
Nie tylko Obajtek
Anna, młoda kobieta, która wychodzi z Awangardy na spacer z psem (trudno nie natknąć się na opiekuna z czworonogiem), wydaje się nieco przytłoczona nagłą sławą osiedla. – Wczoraj było TVN24, a dziś latał nad nami dron – relacjonuje. Czy widziała kiedyś Daniela Obajtka? – Nie, nigdy go nie spotkałam, ale on ma penthouse: wprost z garażu może wjechać windą do apartamentu. Może więc tu mieszkać tak, że go nie widujemy – tłumaczy sąsiadka.
– Obajtek? Nie wiem czy tu mieszka, ale nikt za nim nie tęskni – mówi trzydziestolatek, który nie kryje rozdrażnienia medialną burzą wokół Awangardy. Dodaje, że lokatorzy to architekci, lekarze i dziennikarze, którzy ciężko pracują po to, by w domu mieć święty spokój. – Nie wiem skąd Obajtek wziął hajs na te wszystkie rezydencje, ale ma łeb na karku – dodaje tonem, który brzmi jak niechętny podziw.
"Nie było o czym rozmawiać"
Para spacerująca nieopodal z dzieckiem w wózku, też nigdy nie widziała prezesa Orlenu. Kobieta rozważała kiedyś zakup mieszkania w Awangardzie, ale ostatecznie wybrała inne osiedle w okolicy. Widuje za to Adama Hofmana.
– Byłam zainteresowana apartamentem wychodzącym na Fort Bema. W ogóle nie brałam pod uwagę tego, by mieć za oknami S8. Zaśpiewali mi 20 tys. zł za metr. Nie było o czym rozmawiać – wspomina. Po chwili dodaje, że Awangarda ma słaby dostęp do komunikacji publicznej. – To żaden problem. Tu nie mieszkają ludzie, którzy jeżdżą autobusem – puentuje jej towarzysz.