
Porównywana jest do "fali" w wojsku. W jej sąsiedztwie często pojawiają się takie słowa jak: nadużycia, przemoc, nękanie, upokarzanie, manipulacja. Fuksówka dla jednych jest tradycyjnym i zabawnym rytuałem, któremu poddawani są studenci pierwszego roku szkół artystycznych. Inni wprost nazywają ją przyzwoleniem na przemoc.
Takie tradycyjne przygotowanie
"Fuksówka" to obyczaj studencki obecny w szkołach teatralnych od prawie 50 lat – na krakowskiej uczelni pierwszy regulamin fuksówki pochodzi z 1975 roku. Te specyficzne otrzęsiny polegają na wprowadzeniu nowych studentów do społeczności i przygotowaniu na trudy zawodu, który chcą wykonywać.Pokaz siły?
Gdy w mediach porusza się temat tej studenckiej tradycji, dzieje się to raczej w mniej pozytywnym świetle. Coraz więcej uczelni zabrania przeprowadzania fuksówki nie tylko ze względu na niebezpieczne incydenty, do których podczas nich dochodziło na przestrzeni lat, ale również coraz głośniejsze głosy, że nie jest to "uroczyste powitanie" nowych studentów, a festiwal przemocy, nękania i wyżywania się na młodszych.Studenci opowiadają mu o wyrafinowanych karach: fuksy muszą chodzić po szkolnych korytarzach twarzą do ścian, są przez starszych studentów wypytywani o wady koleżanek i kolegów, którzy słuchają tego ukryci za kurtyną, o przesłuchaniach dotyczących intymnych spraw z oślepiającym oczy reflektorem, o zmuszaniu do wykonaniu etiudy polegającej na symulowaniu stosunku z rurą kanalizacyjną, o polewaniu zimną wodą z prysznica.
Od dzisiaj nie mam imienia, płci ani tożsamości. Jestem fuksem. Nie mam prawa mieć komórki ani zegarka. Mam się przebrać za muchę; wszystkie żarty obracają się wokół gówna i bzykania. Każdy dostaje fuksówkową ksywkę. Zapisuje się ją na "duszy".
"Dusza" to kawałek tektury zawieszony na szyi. Jej zdjęcie oznacza zerwanie fuksówki. Nestorzy pokazują dwie dziewczyny, które nie fuksowały. "Nikt z nimi nie rozmawia, nie zaprasza na imprezy. Zwracają się do nich na pani. Chcecie skończyć jak one?". Nikt nie chce. Trzeba trzymać się zasad. Fuksówka to wewnętrzna sprawa szkoły, co tutaj się dzieje, tutaj zostaje.
Przestaję kojarzyć daty. Jesteśmy potwornie zmęczeni. Na wykładzie zasypia cała sala. Profesor wyjmuje aparat i robi nam zdjęcie. Mówi, że to tylko do jego kolekcji, ale potem daje je dziekanowi. Przychodzi nestor Z. Skończył już szkołę, ale nie przepuści żadnej fuksówki. Jest pijany. Wrzeszczy na nas, każe śpiewać hymn Białorusi, przerywa po pierwszej nucie. Drze się, że takich bezczelnych fuksów jeszcze nie widział. Kłaniamy mu się, on ma władzę.
Uczelnie wycofują się z fuksówek
"Moje osobiste wspomnienia z pierwszego roku studiów związane z tym procederem są traumatyczne. A znam wiele gorszych przypadków niż mój... KONIEC Z FUKSÓWKĄ to symboliczny moment przejścia na jasną stronę Mocy. Przyjmowanie kolegów na studia, a potem do teatru powinno być opieką; okazywaną przyjaźnią, serdecznością, pomocą i otaczaniem ciepłem. I niech to od dziś stanie się naszą najlepszą TRADYCJĄ" – napisała we wrześniu 2020 roku Dorota Segda, rektorka krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych.Trauma, przemoc i upokorzenie
– Od pierwszych minut, kiedy zostaje wyczytana lista osób przyjętych do szkoły, jest powtarzane, ciągle, w kółko, jakie wielkie mamy szczęście, że zostaliśmy wybrani do tej szkoły. I że takie wydarzenia jak fuksówka to piękna, wieloletnia tradycja, która ma nas przygotować do trudów tego zawodu. Dopiero po latach zrozumiałam, że była to normalizacja przemocy, upokorzeń i nadużyć – komentowała dla naTemat.pl kilka dni temu aktorka Aleksandra Domańska, która skończyła warszawską Akademię Teatralną w 2012 roku.Napisz do autorki: alicja.cembrowska@natemat.pl
