Prymus, lizus, nygus czy olewus? – zapytano kiedyś Tomasza Kammela na antenie Radia Zet. Prezenter nie miał wątpliwości co do oceny swoich szkolnych perypetii: nygus-olewus. Od czasów szkolnych najwyraźniej trochę mu się zmieniło. W niedzielę wielkanocną mogliśmy oglądać, nie pierwszy raz w tym roku, jak prezenter nadskakuje Jackowi Kurskiemu.
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Cudem życia można zostać na kilka sposobów. Czasem trzeba wygrać casting antyaborcjonistów na propagandowego płoda miesiąca, innym zaś razem wystarczy być krzaczkiem, który zachwyci widzów filmu przyrodniczego, odradzając się po porze suchej.
Jednak zdobycie tytułu "cudu życia" 49-latkom udaje się rzadko. A z takim właśnie przydomkiem obudził się w poniedziałkowy poranek Tomasz Kammel. Ochrzcili go tak internauci, w myśl przedszkolnego przykazania: kto się przezywa, ten sam się tak nazywa.
Dzień wcześniej TVP wyemitowało wielkanocny koncert Andrei Bocellego i jego syna przygotowany we współpracy z Filharmonią Podlaską. Prowadził go nie kto inny, jak Tomasz Kammel, który następująco przywitał ze sceny swojego szefa zasiadającego na widowni z ciężarną wówczas żoną:
– Bocelli zatytułował swój koncert "Cud życia". I to bardzo pięknie wpisuje się w ducha świąt Wielkiej Nocy, ale nie tylko. Wpisuje się również w to, co widzę na sali, bo cud życia jest choćby w pierwszym rzędzie. A wraz z cudem jego rodzice – Joanna i Jacek Kurscy.
Widownia przywitała prezesa TVP i jego żonę brawami, zaś ci łaskawie podnieśli się, żeby pomachać zgromadzonym.
"Cud życia" study case
Rozróżnić tu należy dwie kwestie. Wazeliniarstwo na imprezach firmowych to jedno – taka praca. I wie o tym zapewne Tomasz Kammel, który dorabia sobie od lat między innymi jako konferansjer. Jednak mówienie na antenie telewizji publicznej o cudownym dzieciątku prezesa odrobinę różni się od chwalenia ze sceny menadżerów średniego szczebla w prywatnej firmie.
Klakierując przed milionami Polaków człowiekowi takiemu jak Jacek Kurski, legitymizuje się swoją popularnością i twarzą między innymi brutalną nagonkę na osoby LGBT+ czy wypowiedzi prezesa takie jak: "Szkoda, że zabójca Pawła Adamowicza nie oglądał TVP Info, bo być może Paweł Adamowicz nadal by żył” (przed śmiercią Adamowicz był atakowany przez telewizję polską).
Karolina Korwin Piotrowska: Nie chcę oceniać tego, co skłania dziś dziennikarzy do pracy w TVP. Każdy z nas ma rachunki do zapłacenia, określoną sytuację w domu. A na Woronicza zawsze był prezes z nadania politycznego – raz było to widać bardziej, a raz mniej.
Pytam, czy oglądała koncert Wielkanocny TVP. – Niestety, i natychmiast skojarzył mi się z książką "Mefisto" Klausa Manna. Pewnego dnia obejmuje się określoną drogą, często ku przerażeniu otoczenia. Kammel jest genialnym konferansjerem, jeśli chcesz zrobić imprezę prosektorium w szczerym polu, to on ją rozkręci. Pytanie, jak wiele usprawiedliwia słowo "profesjonalizm".
Oceny moralne, ocenami moralnymi. Pytaniem pozostaje, czy i tym razem Kammel wywinie się złej prasie. W swojej karierze zaliczył już kilka gorszych wpadek, a jednak jakimś cudem zawsze w końcu wypływał na powierzchnię.
Bajka o "prostym chłopaku z Jeleniej Góry"
Na świat przychodzi latem 1971 roku w Jeleniej Górze. Pochodzącego z Niemiec ojca, który po latach będzie mu bliższy niż matka, a nawet zostanie jego menadżerem, pozna dopiero jako nastolatek.
Christian Kammel rozwodzi się z Anną, gdy syn ma zaledwie pół roku i wraca do RFN. Tomka będą wychowywały mama i babcia. Tę ostatnią Kammel junior wspomina następująco: "Nie czytała mi bajek, nie śpiewała piosenek, ale potrafiła być. No i to jej bycie blisko mnie było największym źrodłem poczucia bezpieczeństwa. Uwielbiałem spędzać z nią czas, bo potrafiła mnie godzinami słuchać, a ja mówiłem, mówiłem i mówiłem".
Jako dziecko chce zostać śmieciarzem. Podoba mu się, że w tej pracy można jechać na zewnątrz ciężarówki na stopniu, no a poza tym śmieciarze kojarzą mu się z rycerzami Jedi.
Pierwotne plany szybko porzuca. Po podstawówce wybiera liceum sportowe w oddalonym 17 kilometrów od domu Karpaczu, gdzie trenuje narciarstwo alpejskie.
Choć początkowo idzie mu raczej słabo, niespodziewanie następuje przełom, a nastoletni Tomek zaczyna marzyć o karierze sportowej, tym bardziej, że uwielbia swojego trenera, którego traktuje trochę jak ojca. Jego szkolne osiągnięcia to jednak za mało, żeby myśleć o zostaniu profesjonalistą. Dlatego Tomek postanawia wziąć się za naukę i ma pewnie co nadrabiać, bo nie był nigdy pilnym uczniem. Na dodatek jego nadmiar energii przekłada się na problemy z koncentracją.
Po maturze Kammel wyjeżdża na rok do Niemiec. Pracuje, uczy się języka, a po powrocie zdaje na germanistykę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Jeleniej Górze. Do Niemiec będzie wracał w wakacje – spotyka się z ojcem, ale i pracuje. Między innymi w zakładach BMW w Monachium.
W trakcie studiów zaczyna pracować w amatorskiej rozgłośni radiowej w lokalnym domu kultury, żeby później dostać się do pierwszej stacji komercyjnej w regionie – Muzycznego Radia FM. Spędza tam cztery lata, żeby po studiach wyjechać do Warszawy. Zaczepia się w Radiu Wawa, ale na krótko.
Złote lata złotego chłopca
Kammel ma dobry głos, dykcję, jest przystojny, a lata 90. to czas poszukiwania nowych twarzy w Telewizji Polskiej, której po latach hegemonii dochodzi konkurencja w postaci stacji komercyjnych (Polsat rusza w 1992 roku, zaś pięć lat później – TVN). Dziś ówczesny młody narybek to najbardziej prominentni dziennikarze telewizyjni w kraju, w większości zresztą rówieśnicy Kammela.
Tomasz zaczyna pracę w TVP w 1997 roku od współprowadzenia z Karoliną Korwin–Piotrowską programu kulturalnego "Filmidło", jest jego czwartym prowadzącym.
Karolina Korwin Piotrowska: Wyróżniał się. Był przystojny, pełen energii. Chciało mu się uczyć i pracować nad sobą, co w tej branży nie jest wcale oczywistością. Miał ogromne ambicje, a w latach 90. takie podejście procentowało. Już w 1997 roku wróżyłam mu dużą karierę, u niektórych osób to po prostu widać. Potem zaczęło się o nim mówić, jako o konkurencji dla Krzyśka Ibisza, który był wtedy megagwiazdą telewizji nowego pokolenia. Z tamtego okresu wspominam Tomka bardzo dobrze. Sympatyczny, uczynny, trochę może skryty.
Gdy po 3,5 roku format znika z anteny, Korwin Piotrowska wiąże się z inną stacją, zaś Kammel zostaje nowym prowadzącym "Randki w ciemno" (poprzednim był Jacek Kawalec). Jego kariera telewizyjna rozkręca się na dobre.
Prowadzi szereg najważniejszych wydarzeń w kalendarzu TVP – festiwale w Sopocie i w Opolu, Sylwestra, ale dostaje też kolejne programy. No i zlecenia, których zazdrości mu niejeden kolega po fachu. Lata do Stanów na wywiady z gwiazdami tego formatu, co Angelina Jolie czy Quentin Tarantino, relacjonuje rajd Paryż-Dakar.
Pierwsze jaskółki końca dobrej passy na Woronicza pojawiają się w okolicach 2005 roku. Z ekranu znika "Randka w ciemno", a jednocześnie prezenter zostaje odsunięty od prowadzenia "Teleexpressu". W zamian TVP obsadza Kammela w roli prowadzącego reality show "Miasto marzeń" – "Big Brothera" o bezrobociu w tzw. Polsce B, który szybko okazuje się klapą.
Latem 2007 roku o Tomaszu Kammelu zaczyna się plotkować i poza telewizyjnymi korytarzami. Jego nowy program "Sekrety Rodzinne" nieoczekiwanie znika z jesiennej ramówki TVP, zaś sam Kammel ma wystąpić u konkurencji w "Tańcu z gwiazdami".
Co zabawne, w tej samej edycji pojawia się jego poprzednik z "Randki w ciemno" Jacek Kawalec, który na parkiecie radzi sobie lepiej niż młodszy kolega. Kammel odpada w jednym z pierwszych odcinków show, a chwilę wcześniej traci pracę w TVP.
Zaczyna być za to stałym gościem na Pudelku – pierwszym polskim serwisie plotkarskim, wówczas jeszcze nie tyle ironicznym, co dosadnym.
Portal relacjonuje nocne wypady prezentera ma miasto (często jeden na jeden z Kubą Wojewódzkim), rozlicza go z drogich aut. Pisze i o jego matce rzekomo mieszkającej skromnie jedynie w towarzystwie przygarniętych psów i kotów. Internauci nie zostawiają na nim suchej nitki. Szczególnie obrywa się jego ówczesnej partnerce, a później i narzeczonej Katarzynie Niezgodzie. Polakom wciąż jeszcze nie mieści się w głowie, że oto piękny pan z telewizji związał się z kobietą plus size.
Jak bezrobotny wróbelek zarobił 10 milionów
Kammel wraca na antenę TVP szybko: "Matka telewizja jest matką hojną, ale i wyrodną. Jak się jej coś nie spodoba, to cię wykopie" – powie później w wywiadzie, dodając mętnie, że został zwolniony za kwestie "pozamerytoryczne i pozatelewizyjne". Rok bez pracy, jak na szkoleniowca z mocno coachingowymi zapędami przystało, będzie wspominał jako ważną lekcję.
Ważna lekcja wyglądała jednak zgoła inaczej, niż można by sobie wyobrażać. Gdy Kammel, wielokrotnie podkreślający, że praca w telewizji zawsze była dla niego "wszystkim" cierpiał na bezrobociu, firma, której jest współwłaścicielem zaczyna osiągać rekordowe przychody. Sprawę ujawnia dziennikarz "Pulsu Biznesu" Dawid Tokarz.
"Przez cztery pierwsze lata firma Sparrow osiągała roczne obroty rzędu 1-2 mln złotych. Aż do 2005 roku, kiedy jej przychody wzrosły skokowo do 5,5 milionów. Wtedy właśnie wśród głównych odbiorców usług spółki na pierwszym miejscu pojawił się bank BPH. Taki sam status miał w latach 2006 i 2007, kiedy przychody Sparrow sięgnęły 9,2 milionów złotych".
Wiceprezesem banku odpowiedzialnym za szkolenia była wtedy Katarzyna Niezgoda, partnerka Tomasza Kammela.
W 2008 roku Niezgoda obejmuje funkcję wiceprezeski Pekao. Bank natychmiast staje się głównym klientem firmy Sparrow, przelewając na jej konto rekordowe 10 milionów złotych.
Co ciekawe, we wrześniu 2007 roku, czyli dokładnie wtedy, gdy Kammel żegnał się z TVP, postanowił sprzedać swoje udziały przyjacielowi, nie rezygnując jednak z pracy dla Sparrow. Czyżby na Woronicza wieści o podejrzanej działalności spółki należącej do dwóch pracowników TVP (współzałożycielka była w stacji producentką) dotarły wcześniej?
To pokrywałoby się z wyjaśnieniami Kammela o "pozamerytorycznych i pozatelewizyjnych" przyczynach zwolnienia, a także z szybkim powrotem na antenę po tym, jak oficjalnie przestał być właścicielem firmy.
Zdaniem prezentera tęsknili za nim widzowie. Jednak ci sami widzowie, w dodatku w tym samy czasie, jakoś nie palili się, żeby wesprzeć go głosami w "Tańcu z gwiazdami".
Kammelgate
Po powrocie Kammel nie zabawił jednak na Woronicza długo. Afera z jego udziałem ujrzała światło dzienne pod koniec kwietnia 2009 roku. Po dwóch tygodniach był znów bez pracy. W efekcie ujawnienia Kammelgate stołek wiceprezeski Pekao straciła też Katarzyna Niezgoda, co nie przeszkadza jej chwalić się dziś dawną posadą w opisie na Instagramie.
Tomasz Kammel o zwolnieniu z 2009 roku: "Ówczesna władza uznała, że nie będzie mnie bronić przed atakami paszkwilantów".
Przed atakami paszkwilantów Kammel bronił się natomiast sam w programie Kuby Wojewódzkiego, gdzie utrzymywał, że z TVP wyleciał na skutek "spisku", zaś afera z jego udziałem miała na celu podniesienie nakładów "Pulsowi Biznesu".
Dziwnym trafem w gazecie ukazało się jedynie sprostowanie mało istotnej dla wydźwięku artykułu informacji o wynajęciu mieszkania znajomej Katarzyny Niezgody po zaniżonych cenach, co nie było prawdą. Jeden z informatorów mylił się co do metrażu lokalu.
Z wywiadu z Łukaszem Jakóbiakiem (2015): "Ilekroć coś muszę zrobić dla pieniędzy, tylekroć to nie wychodzi. Muszę coś zrobić z pasji". Nie sposób się nie zgodzić.
Mimo reprezentowanej pogardy dla dóbr materialnych, Kammel lubi przywoływać anegdotę o Elvisie, który nosił łańcuszek z literami TCOB (skrótu od "Take care of business") i opowiadać, że zawsze stoi jak trójnóg – jak sama nazwa wskazuje, co najmniej na trzech nogach. Chodzi tu rzecz jasna o elvisowe "business".
Po krótkim (zaledwie dwumiesięcznym) romansie z Polsatem, Kammel wraca w 2011 roku do wyrodnej matki na Woronicza, gdzie pracuje do dziś.
Spokój ma krótko. W 2014 roku Kammel znów jest na językach. Michał Piróg udziela kontrowersyjnego jak na owe, nie tak dawne znowu, czasy wywiadu dla "Wprostu".
"Chciałbym, żeby każdy zrobił to, co mu da szczęście i wolność. Nie każdy zaraz chce się wyoutować. Nie oczekuję, że Kuba Wojewódzki powie: tak, byłem z Tomkiem Kammelem" –mówi Piróg. Wojewódzki odgryza się po swojemu, zaś Kammel swoim zwyczajem długo nie zabiera głosu. Podobno niezabieranie głosu radzi też swoim klientom biznesowym.
Po objęciu TVP przez Jacka Kurskiego w 2016 roku, Kammel będzie jedną z nielicznych naprawdę znanych twarzy, która zostanie w stacji. Jednocześnie rozwija swoje "pozostałe nogi". Kanał na YouTubie, kursy wystąpień medialnych, szkolenia motywacyjne. Pisze też poradniki dotyczące komunikacji i wystąpień publicznych.
Jaki jest szczyt, każdy widzi
"W 2009, gdy wykopali mnie z TVP, powiedziałem sobie, że wrócę i to wrócę na sam szczyt. Tam, gdzie mnie jeszcze nie było" – to z wywiadu Kammela.
Czy jednak rzeczywiście się udało? Z Kammela drwią dziś już nie tylko internauci, ale i dawni przyjaciele. Wbrew pozorom "cud życia" (rodzima wersja royal baby) Kurskich nie było pierwszym tegorocznym przykładem wazeliniarstwa w wydaniu Kammela.
W lutym prezenter przeprowadził blisko godzinny wywiad z prezesem TVP z okazji pięciolecia panowania. Delikatnie można by go określić mianem "propagandowego". Tomasz Zimoch i Bartosz Arłukowicz byli w tej kwestii bardziej dosadni.
"Patrzę na te liczby Panie Prezesie i jedno przychodzi mi do głowy, jak Pan to powiedział: przyjemna bieda versus ryzyko. Jak wiadomo, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. W naszym przypadku szampanem jest oglądalność, o której mówią pokazane liczby" –nadskakiwał Kammel.
Tej laurki nie omieszkał skomentować na łamach "Polityki" i Kuba Wojewódzki.
"Tomasz Kammel zrobił wywiad z Jackiem Kurskim i internet przemówił: Czysta komuna. Gra w orkiestrze Kurskiego. Warto być takim klakierem? To, co zrobił Kurskiemu, powinno być pokazywane po 23:00. Czyli marzenia się spełniają. Tomek zawsze marzył o autorskim wieczornym show" – napisał niegdysiejszy kolega.
Z wywiadu Kammela z Szymonem Majewskim (2019): "Trzeba mieć oczy wokół głowy i trochę wyobraźni, a nie myśleć tylko o tym, że ja, ja, ja muszę dobrze wypaść, trzeba dać szefowi dobrze wypaść, wtedy ty dobrze wypadniesz".
Koniec i bomba. A kto czytał ten trąba
Zakończmy morałem od naczelnego moralizatora. W lutym 2021 roku, gdy Kammel robi propagandowy wywiad z Kurskim, dziennikarka Marzena Rogalska, jego przyjaciółka (nazywał ją "telewizyjną żoną") i współprowadząca w "Pytaniu na śniadanie" decyduje się nagle odejść ze stacji. Prezes Kurski, twórca cudów, komentuje następująco:
"Poczułem to samo, co czułem, gdy dowiedziałem się, że odchodzi pan Makłowicz, pan Orłoś, czy pani Torbicka. Nic nie poczułem. (…) Telewizja świetnie sobie poradzi bez niektórych gwiazd, natomiast te gwiazdy nie poradzą sobie bez telewizji. (…) Wśród tylu różnych dróg przez życie, każdy ma prawo wybrać źle. I myślę, że to jest taka decyzja".
I rzeczywiście, patrząc na ostatnie 14 lat kariery Tomasza Kammela romansującego z "wyrodną matką telewizją", można przypuszczać, że bez niej radzi sobie źle.
Ale skoro podniósł się z Kammelgate, być może przetrwa bez szwanku i klakierowanie prezesowi.
Chcesz podzielić się historią, albo zaproponować temat? Napisz do mnie: helena.lygas@natemat.pl
Z noty wydawniczej wspomnianej przez Korwin Piotrowskiej książki
("Mefisto" Klaus Mann)
"Studium moralnej destrukcji człowieka, który dla zrealizowania swoich ambicji gotów jest uczynić wszystko. Hendrik Hofgen wierzy, iż służy wyłącznie sztuce, całą resztę zaś usuwa z pola widzenia. Dla kariery artystycznej, oderwanej na pozór od polityki, zapomniawszy, a może nie chcąc wiedzieć, na czyjej występuje scenie i jaką gra na niej rolę, wspiera nieludzką władzę i uwierzytelnia ją świetnością swoich dokonań teatralnych. Zachodzi bardzo wysoko, lecz ta wysokość jest także miarą jego upadku".