W środę zmarł 15-letni chłopiec zakażony koronawirusem. Nastolatek został przewieziony w ciężkim stanie do grudziądzkiego szpitala trzy tygodnie temu. Chłopiec miał choroby współistniejące. Już dwa dni później został podłączony do respiratora. Niestety, nie udało się uratować mu życia.
W środę zmarł 15-letni pacjent Regionalnego Szpitala Specjalistycznego im. Władysława Biegańskiego w Grudziądzu. Chłopiec trafił do placówki z typowymi objawami Covid-19. Jak przekazała wtedy Izabela Hirsch-Lewandowska, rzeczniczka placówki, u nastolatka występował kaszel, duszności oraz gorączka.
– Trafił w stanie ciężkim, po drugiej dobie od przyjęcia wymagał podłączenia do respiratora. Oprócz covidu ma to dziecko choroby współistniejące – informowała Hirsch-Lewandowska. Jak dowiedział się dziennikarz TVN 24, niestety chłopca zakażonego koronawirusem nie udało się uratować.
Szpital w Grudziądzu od początku epidemii jest główną placówką leczącą chorych na Covid-19 w województwie kujawsko-pomorskim. Sytuacja w szpitalu jest trudna. Brakuje zarówno rąk do pracy, jak i szpitalnych zasobów. Jak podała stacja, obecnie na 45 respiratorów wolne są jedynie trzy.
Duże obłożenie w szpitalach
Trzecia fala koronawirusa nie odpuszcza. W szpitalach znajduje się obecnie rekordowa liczna zakażonych. W niektórych regionach Polski zaczyna brakować łóżek, a pacjenci przenoszeni są do sąsiednich placówek. Wysoka ma też być liczba zajętych respiratorów.
Sytuacja wygląda szczególnie dramatycznie na południu Polski. Wcześniej w naTemat pisaliśmy, że na Śląsku lądowe służby ratownictwa potrzebują pomocy z powietrza, ponieważ karetki nie nadążały z zamówieniami.
Teraz ze względu na duże obłożenie śląskich szpitali, pacjenci przewożeni są do sąsiednich placówek. Niewykluczone są też relokacje pacjentów w Małopolsce, gdzie sytuacja również zaczyna wyglądać coraz gorzej.