Szef rzeszowskiego "Medyka" odpiera zarzuty.
Szef rzeszowskiego "Medyka" odpiera zarzuty. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

– Nie zaszczepiono żadnego pacjenta strzykawką, która została wcześniej użyta. Te informacje są po prostu nieprawdziwe – powiedział w rozmowie z portalem Onet.pl szef rzeszowskiego Centrum Medycznego "Medyk", Stanisław Mazur.

REKLAMA
– To typowe szukanie czegoś, co mogłoby zaciekawić i zainteresować ludzi, a to jedynie potęguje utratę zaufania pacjentów do całego procesu szczepień. To bardzo przykre – zaznaczył w rozmowie z Onetem Stanisław Mazur.
Prezes "Medyka" podkreślił, że "strzykawki, gdy ich zaczęło brakować, przywieziono od razu z placówki, która była blisko.
– Nie było żadnej potrzeby, żeby przerywać proces szczepień czy odsyłać kogoś do domu i każdy z pacjentów został zaszczepiony. Strzykawek mamy bardzo dużo. Szczepienia wykonywały doświadczone pielęgniarki, dlatego można było użyć innych, krótszych igieł, ale wszystko odbyło się w zgodzie z narzuconymi procedurami – dodaje Mazur.
Przypomnijmy, że w czwartek wieczorem Wirtualna Polska ustaliła, że w Rzeszowie miało paść polecenie, by powtórnie używać jednorazowe strzykawki. Według relacji Mariusza Gierszewskiego, takie oburzające polecenie zostało wydane wobec pracowników jednej z rzeszowskich placówek szczepiennych, w której w niedzielę 28 marca zabrakło strzykawek.
Miało to związek z naporem chętnych na szczepienia przeciw COVID-19, które w Rzeszowie przebiegały inaczej niż w całej Polsce. Jak informowaliśmy w naTemat.pl. preparaty uodparniające na zakażenie koronawirusem były tam podawane także osobom z roczników, dla których ogólnopolska rejestracja jest jeszcze zamknięta.
Czytaj także:
źródło: Onet.pl
logo