Kilkudziesięciu pacjentów zapłaciło we Wrocławiu po 60 złotych za szczepienia przeciwko COVID-19. NFZ twierdzi, że to niedopuszczalne. Lekarz tłumaczy, że opłaty pobierał z desperacji, bo Fundusz nie płaci mu za szczepienia.
Część pacjentów ze stolicy Dolnego Śląska musiało ponieść opłatę za swoje szczepienie przeciw COVID-19, bo... tak zarządził lekarz. O całej sprawie poinformowało Radio Wrocław. Dr Adam Paszkowski stwierdził, że pobierał opłaty od zainteresowanych szczepieniem w geście protestu. Jak wytłumaczył, Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłacił mu za większość wykonanych do tej pory szczepień.
– Oczekuję od NFZ, że zacznie płacić za szczepienia zgodnie z wykonanymi szczepieniami, że nie będzie odmawiał płatności za szczepienia i nie będzie się zasłaniał wadliwymi raportami z centrum e-Zdrowie – powiedział Radiu Wrocław lekarz.
NFZ miał bowiem zakwestionować ponad 300 szczepień przeciw COVID-19, które dr Paszkowski wykonał w lutym i w marcu. – Mówiłem pacjentom, że robię to w desperacji. Część była niezadowolona, część to rozumiała. Wszyscy dostali paragony fiskalne, żeby nie było, że jakaś lewizna idzie – wyjaśniał wrocławski lekarz.
Na całą sprawę zareagował już dolnośląski NFZ, który zapowiedział kontrolę w gabinecie lekarza z Bielan Wrocławskich.
Dodajmy, że to nie pierwszy "szczepionkowy skandal", o którym głośno jest w ostatnim czasie. Niedawno pisaliśmy w naTemat.pl o bulwersującym zarządzeniu prezesa rzeszowskiego Centrum Medycznego Medyk dr Stanisława Mazura. Według doniesień dziennikarzy miał on polecić swoim ludziom "wielokrotne używanie małych strzykawek do tego samego rodzaju szczepionki".
Zgodnie z prawem szczepienia przeciwko COVID-19 są w Polsce bezpłatne. Punktom zakwalifikowanym do Narodowego Programu Szczepień nie wolno pobierać opłat dodatkowych od osób szczepionych. W żadnym wypadku nie będziemy tolerować tego rodzaju praktyk i w związku z tym podejmujemy odpowiednie kroki prawne.