Zbigniew Ziobro ma być nieugięty ws. europejskiego Funduszu Odbudowy. Solidarna Polska nie chce poprzeć projektu, a to oznacza kolejne napięcia w Zjednoczonej Prawicy. Podobno PiS rozważa nawet przyspieszone wybory.
– Będziemy konsekwentni, ratyfikacja wyjdzie z rządu bez naszego poparcia – powiedział "Gazecie Wyborczej" polityk od Zbigniewa Ziobry. Jarosław Kaczyński po tygodniach sporu z liderem Solidarnej Polski podobno uznał jednak, że przyszedł czas na konfrontację.
Jak wynika z ustaleń dziennika, PiS liczy w tej sprawie na głosy Lewicy, która pozwoliłaby przyjąć ustawę nawet bez poparcia partii Ziobry. Wtedy na nic zdałaby się wielotygodniowa batalia ministra sprawiedliwości, który powtarza m.in., że premier Mateusz Morawiecki "zgodził się na dyktat Brukseli i Berlina".
O tym, że w Zjednoczonej Prawicy trzeszczy coraz bardziej, świadczą też nowe doniesienia "Faktów" TVN. Jak przypomniano, rząd miał we wtorek 13 kwietnia zająć się projektem ustawy o ratyfikacji Funduszu Odbudowy, ale w nocy ten punkt zniknął z porządku posiedzenia.
Według nieoficjalnych informacji, w PiS trwają już przymiarki do ewentualnych przyspieszonych wyborów. Rozpadu rządu nie wyklucza m.in. Jacek Ozdoba z Solidarnej Polski, który usłyszał pytanie o spór ws. unijnego funduszu.
Dodajmy, że w niedawnym wywiadzie dla TV Republika prezes PiS raczej nie brał pod uwagę rozpadu koalicji. – Są różnice zdań, ale od tego jest jej kierownictwo, aby pewne sprawy łagodzić. Jesteśmy nastawieni, by obecna kadencja rządów Zjednoczonej Prawicy trwała do jesieni 2023 roku – zapewniał.
Wicepremier ds. bezpieczeństwa w rozmowie z "Gazetą Polską" głosił już jednak, że "może dojść do wydarzeń, które doprowadzą do skrócenia kadencji".