W akademiku Uniwersytetu Warszawskiego "Żwirek" pojawiło się ogłoszenie, że w domu może przenocować narzeczony bądź narzeczona. Ogłoszenie skierowano jednak tylko do par heteroseksualnych. "Nie uwzględniamy związków homo" – podkreślili mieszkańcy. To jednak wyjątek, bo w większości akademików nikt nie pyta o orientację mieszkańców czy gości, a pary homoseksualne mogą mieszkać razem nikogo o tym nie informując.
Ogłoszenie wywołało burze. Publikowano je na Facebooku i chętnie komentowano. Wielu studentów było oburzonych i zapewniało, że sprawą zajmie się Komisja ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji UW. Inni trochę żartowali. Olga Skonecka, kierowniczka domu studenckiego Żaczek kazała zdjąć ogłoszenie, jak tylko je zauważyła. – Ja nie mam nic przeciwko, by nocowali też partnerzy ze związku homoseksualnego – zapewniała w rozmowie z "Gazetą Stołeczną".
Autorzy ogłoszenia tłumaczyli, że to miał być żart i przyznali, że nie do końca się udał. Zapewnili w rozmowie z warszawskim dodatkiem do "Gazety Wyborczej", że jeśli w akademiku będzie chciał przenocować gej, to nie będzie żadnego problemu.
Deklaracja orientacji
Mało prawdopodobne wydaje się jednak, że po takim "żarcie" ktoś zadeklaruje, że przychodzący na noc kolega czy koleżanka, to homoseksualny partner czy partnerka.
– Jeśli to miał być żart, to był bez sensu. Ogłoszenie było dyskryminujące. Wystarczyło napisać po prostu o partnerach i partnerkach. Rozdzielanie ich na hetero i homoseksualnych było zupełnie niepotrzebne – uważa Yga Kostrzewa, rzeczniczka Stowarzyszenia Lambda Warszawa.
Podobnego zdania jest Mirosława Makuchowska, wiceprezeska Kampanii Przeciw Homofobii. – Na polskich uczelniach zdarzają się przypadki dyskryminowania osób homoseksualnych, więc są też takie przypadki w akademikach. Przykład "Żwirka" pokazuje, że takie niby żarty są niczym innym jak właśnie formą dyskryminacji. Jeśli osoba homoseksualna będzie chciała nocować w akademiku, zastanowi się 100 razy zanim powie, że przyszła do partnera czy partnerki – podkreśla Mirosława Makuchowska.
Oczywistością jest fakt, że w polskich akademikach mieszkają studenci homoseksualni. Osoby homoseksualne mieszkają również w warszawskim "Żwirku", dlatego mało śmieszne ogłoszenie było skrytykowane nawet przez członków rady mieszkańców.
Kierownicy domów przyznają, że w pokojach mieszkają koleżanki czy koledzy, którzy deklarowali chęć wspólnego mieszkania, ale nie zgłaszają się jako para homoseksualna. – Dużo osób w akademikach ukrywa swoją orientację. Jedna z naszych wrocławskich działaczek mieszkała w domu studenckim. Od początku otwarcie mówiła, że jest lesbijką. Twierdziła, że nie miała z tego powodu większych kłopotów, ale różne docinki się zdarzały – opowiada Mirosława Makuchowska z KPH.
Z duchem czasu
Na szczęście większość polskich domów studenckich deklaracji o preferencjach seksualnych nie oczekuje. Kiedyś pokoje koedukacyjne były nie do pomyślenia. Dziś to wygląda inaczej. – W naszym akademiku w pokoju mogą mieszkać pary. Tak samo jako gość ktoś może przyjść na noc – mówi Anna Sobieska, kierowniczka domu studenckiego Politechniki Wrocławskiej "Ikar".
Student składa pisemny wniosek do kierownika DS-u, podpisują go lokatorzy, płaci się 15-30 zł i nie ma problemu z nocowaniem. – Nie wnikam w płeć. Tak samo jak nie dopytuję, czy przychodzący to znajomy, rodzina czy partner. To sprawa prywatna. O relacje nie pytam również, jeśli w jednym pokoju chce mieszkać razem chłopak czy dziewczyna, czy dwie dziewczyny czy dwóch chłopaków. Jeśli na noc będzie chciała przyjść osoba homoseksualna nie widzę żadnego problemu – zapewnia Anna Sobieska.
Na taką samą wyrozumiałość mogą liczyć studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Nie ma żadnego problemu, żeby pary bez formalnego związku mieszkały w jednym pokoju. Podpisują tylko oświadczenie, że robią na własną odpowiedzialność, na wypadek, gdyby po kłótni w ciągu roku zmienili zdanie. Nie zgłaszają się do nas pary homoseksualne. Nie widzę takie potrzeby, bo przecież dwóch kolegów czy dwie koleżanki i tak mogą wynająć wspólny pokój – mówi Edyta Pogwizd z Fundacji Bratniak, zrzeszającej cztery domy studenckie Uniwersytetu Jagielońskiego. Pogwizd zapewnia jednak, że jeśli zgłosi się do niej para homoseksualna bez problemu dostanie zgodę na wspólne mieszkanie.
Para koleżeńska
Nie wszystkie akademiki są jednak tak otwarte. Nieco inaczej sytuacja wygląda np. w domach Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku. W jednym pokoju mogą mieszkać pary, ale tylko te, które są małżeństwem czy narzeczeństwem. – Mamy 10 pokojów dla małżeństw. Może w nich też mieszkać para narzeczonych, jeśli są niedługo przed ślubem – wyjaśnia Janusz Dąbrowski, kierownik osiedla akademików UM w Gdańsku.
Na wspólny pokój nie może za to liczyć para, której związek jest niesformalizowany. – Jeśli zgłosiłaby się para heteroseksualna czy homoseksualna zgody na wspólne mieszkanie nie dostaną – wyjaśnia Grażyna Myrda, kierowniczka działu socjalno-bytowego studentów UM w Gdańsku.
To kolejny powód, dla którego pary homoseksualne nie przyznają się do swojej orientacji. W większości DS-ów otrzymają wspólny pokój bez problemu jako koledzy czy koleżanki.
Uwaga. W związku ze zmianą regulaminu kartki noclegowe mogą być wydawane tylko dla osób najbliższych (tata, mama, brat, siostra - to same nazwisko lub inny tego dowód). Jednakże dzięki naszej interwencji możliwy będzie również nocleg dla 'narzeczonych' mieszkańców DS2. Do 26 października należy zgłosić taką osobę na specjalną listę w pokoju 402. Po tym terminie nie będzie takiej możliwości. Jako narzeczonego/ną rozumie się osobę odmiennej płci (nie uwzględniamy związków homo). Można mieć maksymalnie jednego narzeczonego/ną na semestr. Rada Mieszkańców DS2. CZYTAJ WIĘCEJ
treść ogłoszenia w warszawskim akademiku "Żwirek" na Ochocie
Yga Kostrzewa
rzeczniczka Stowarzyszenia Lambda Warszawa
Duża liczba osób nie wspomina o orientacji, bo niestety w akademikach też mogą spotkać się z dyskryminacją.