Według ustaleń reporterów TVN24, okolice domu prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego pilnowane są w ciągu doby przez minimum 40 policjantów. Były szef Biura Ochrony Rządu gen. Grzegorz Mozgawa uważa, że skala ochrony prezesa PiS jest "ewenementem na cały kraj".
Reporterzy TVN24 przez cały ostatni miesiąc zajmowali się obserwowaniem okolic domu Jarosława Kaczyńskiego. Według ich ustaleń w ciągu jednej doby okolice domu szefa PiS pilnuje co najmniej 40 policjantów. Przypomnijmy, że o fakcie wykorzystywania funkcjonariuszy do pilnowania porządku w okolicy posesji Kaczyńskiego TVN24 informowało już rok temu. Wtedy jednak "ochraniających" policjantów miało być zdecydowanie mniej.
"Z dokumentu, do którego wówczas dotarliśmy, wynikało, że jednorazowo okolic willi pilnuje sześciu policjantów, którzy zmieniają się co osiem godzin. W sumie było ich nawet 18 na dobę" – wskazują reporterzy TVN24.
Jeden z informatorów stacji twierdzi, że przez opublikowany rok temu materiał Kaczyński usunął z okolic domu umundurowanych policjantów. Nie trwało to jednak długo, ponieważ kilka tygodni później patrole wróciły na miejsce w "zdwojonej sile".
– Po waszym materiale umundurowani policjanci stamtąd zniknęli. Zostali nieumundurowani. Szybko jednak wróciliśmy pod willę w jeszcze większej sile. Po tej publikacji musieliśmy zmienić taktykę. Teraz patrole umundurowane muszą się poruszać w promieniu 50-100 metrów od willi. Nie mogą się oddalać – przyznali informatorzy TVN24, którzy zajmowali się w przeszłości ochroną domu Jarosława Kaczyńskiego.
Łącznie każdego dnia w ostatnich tygodniach w okolicy domu Kaczyńskiego służbę pełniło nawet 40 policjantów. Sprawę postanowił skomentować były szef Biura Ochrony Rządu gen. Grzegorz Mozgawa, który uważa, że skala ochrony prezesa PiS jest jego zdaniem pewnego rodzaju "ewenementem".
– Policjanci, mimo że są tam w tak dużej sile, nie mogą skutecznie chronić, bo nie wiedzą nawet, co się dzieje w strefie zero. Nie przypominam sobie, by osoba była ochraniana na taką skalę w miejscu zamieszkania. To ewenement. Nawet na placówkach wojennych, w czasie gdy Marek Belka był doradcą rządu w Bagdadzie – uważa gen. Mozgawa.