Robert Lewandowski wyrównał rekord. Mógł go pobić, ale zmarnował trzy kapitalne okazje
Krzysztof Gaweł
15 maja 2021, 17:32·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 maja 2021, 17:32
Robert Lewandowski przeszedł do historii Bundesligi, gdy strzelił w sobotę czterdziestą bramkę w sezonie 2020/2021 i wyrównał niesamowity rekord Gerda Müllera sprzed 49 lat. Jego Bayern Monachium zremisował 2:2 (1:1) z SC Freiburg, a "Lewy" mógł zostać samodzielnym rekordzistą, ale w końcówce spotkania zmarnował trzy doskonałe okazje. Ligowy byt zapewniła sobie w sobotę Hertha Berlin Krzysztofa Piątka.
Reklama.
Sobotnia kolejka Bundesligi przyniosła walkę o ligowy byt dla czterech drużyn, a także pościg Roberta Lewandowskiego za rekordem Gerda Müllera. Cały piłkarski świat zerkał na Fryburg, gdzie na Schwarzwald-Stadion Polak chciał przejść do historii i wyprzedzić ikonę. Mistrzowie Niemiec ze średniakiem nie powinni mieć problemów, tak jak "Lewy" z rekordem.
Bayern Monachium, realizujący misję "Rekord" dla Roberta Lewandowskiego, grał na wyjeździe z SC Freiburg. Początek meczu był dość spokojny, a nasz as w 20. minucie miał okazję do strzelenia gola, a z 16. metrów posłał piłkę obok bramki. Die Roten atakowali jednak bardzo konsekwentnie, aż w 25. minucie faulowany w polu karnym był Thomas Müller.
Sędzia wykorzystał VAR, wskazał na "wapno", a Robert Lewandowski mocnym strzałem z rzutu karnego wykorzystał jedenastkę i przeszedł do historii! Bawarczycy w euforii utworzyli przed Polakiem szpaler, a ten przeleciał przez niego z radością i trzeba było wrócić do gry. Gospodarze wykorzystali brak koncentracji mistrzów, w 29. minucie Manuel Gulde wyrównał po rzucie rożnym i do przerwy we Fryburgu był remis 1:1.
Po zmianie stron Bayern Monachium ruszył do ataku, a w 51. minucie na listę strzelców wpisał się Serge Gnabry, który zamknął akcję Leroya Sane i wpakował piłkę do bramki. Sędzia ruszył do analizy VAR, by trafienie anulować. Ale już trzy minuty później gola uznał, tym razem atak Bawarczyków celnym strzałem wykończył sam Leroy Sane.
Robert Lewandowski cały czas pracował w polu karnym rywali, szukał swojej kolejnej szansy, a koledzy wypatrywali go wytrwale w szesnastce Freiburga. Jego koledzy nie grali już tak skutecznie, jak przez cały sezon, musieli uważać na groźne kontry Freiburga, a Polak nie miał zbyt wielu okazji, by znów wpisać się na listę strzelców.
W 77. minucie nasz snajper powinien strzelić 41. gola w sezonie i zostać samodzielnym rekordzistą. Pierwsze uderzenie z pola karnego, gdy "Lewy" znalazł się sam przed bramkarzem rywali, ten odbił w sposób kapitalny. Po chwili znów miał "setkę", ale trafił piłkę łydką i Mark Flekken bez problemu złapał piłkę uderzaną z najbliższej odległości.
Dwie niewykorzystane okazje zemściły się na Bawarczykach w 82. minucie, gdy lewą flanką pognał Christian Gunter i mocnym strzałem doprowadził do remisu 2:2. Bayern zaraz mógł odpowiedzieć, jednak główkę Roberta Lewandowskiego znów kapitalnie obronił Mark Flekken. I w ten sposób SC Freiburg zatrzymał na swoim terenie mistrzów Niemiec, remisując 2:2.
W innych sobotnich meczach walczący o miejsce w czwórce i awans do Ligi Mistrzów Eintracht Frankfurt sensacyjnie przegrał ze zdegradowanym Schalke 04 Gelsenkirchen (3:4) i jest coraz dalej od celu. Borussia Monchengladbach przegrała z VfB Stuttgart (1:2), a Bayer Leverkusen zremisował 1:1 z Unionem Berlin w pojedynku o Ligę Europy.
Walka o utrzymanie znów nabrała rumieńców, a w Bundeslidze pozostanie na pewno Hertha Berlin. Już bez Krzysztofa Piątka Stara Dama zremisowała w sobotę 0:0 z FC Koeln, które jest bliskie spadku. Arminia Bielefeld nie zdołała ograć TSG 1899 Hoffenheim (1:1), czeka ją być może walka w barażach. Ale wyprzedziła Werder Brema, który spadł na miejsce 16. po porażce z FC Augsburg (0:2). Bawarska ekipa również ma pewne utrzymanie.