Polacy nie chcą się już szczepić. Doszliśmy do jakiegoś muru, który wydaje się nie do przebicia. Rząd szuka pomysłów. Ostatnio wymyślił loterię z nagrodami, ma być też większa akcja promocyjna. Do szczepień zachęcają lekarze, samorządowcy i inni, choć z marnym skutkiem. A co z Kościołem? Ze swoją siłą dotarcia do ludzi księża mieliby przecież ogromny potencjał.
"Wyzwaniem coraz większym będzie przekonywanie Polaków do tego, aby się zaszczepić" – przyznał kilka dni temu szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk. Z każdej strony słyszymy, że Polacy nie chcą się już szczepić.
Dlatego można by naiwnie zapytać, czy Kościół, a przynajmniej niektórzy księża i biskupi, nie mogliby choć spróbować przemówić do wiernych?
"Duchowni powinni zaangażować się w akcję edukacyjną na temat szczepień w Polsce" – takie głosy dochodzą też od miesięcy od niektórych księży.
– Kończy się ten etap, kiedy dostępność szczepionek była dla nas największym problemem. Wyzwaniem coraz większym będzie przekonywanie Polaków do tego, aby się zaszczepić – przyznał kilka dni temu Michał Dworczyk. Szef Kancelarii Premiera zapowiadał wtedy loterię Narodowego Programu Szczepień, która ma zachęcić ludzi do szczepień.
– Z badań wynika, że 70 proc. Polaków wyraża chęć zaszczepienia się.To jest cały czas niewystarczający, niesatysfakcjonujący odsetek, które tą chęć wyrażają – mówił.
Ostatnio wciąż słyszymy, że za mało Polaków się szczepi. Że do tego, by osiągnąć odporność populacyjną jeszcze dużo nam na brakuje. I że jak tego nie zrobimy, czeka nas czwarta fala i nie wiadomo, co będzie jesienią. A także, że trzeba przekonywać, tylko nikt nie wie jak, bo samo namawianie nie działa.
– Dochodzimy do takiego punktu, gdzie zmienia się charakterystyka podejścia do szczepień, bo do tej pory nasi obywatele, ci, którzy chcieli się zaszczepić bardzo intensywnie poszukiwali takich możliwości. Ale powoli wyczerpuje się ten zapas osób, które miały takie nastawienie do szczepień, a pojawia się coraz mniej tych chętnych – mówił minister zdrowia. Adam Niedzielski wręcz przedstawił wizję, że w czerwcu to szczepionki będą czekać na ludzi, a nie odwrotnie, jak było do tej pory.
– Profesjonaliści powinni znaleźć czas, aby przekonać pacjentów. Nie deprecjonować, ale rozmawiać – mówił również prof. Jarosław Pinkas, konsultant krajowy w dziedzinie zdrowia publicznego.
Dlatego można by naiwnie zapytać, czy Kościół, a przynajmniej niektórzy księża i biskupi, którzy nie są antyszczepionkowcami, nie mogliby choć spróbować przemówić do wiernych?
Gdyby ksiądz zachęcił...
Mimo skandali pedofilskich, kryzysu wiary, niechęci młodych do lekcji religii, jego siła oddziaływania wciąż jest przecież ogromna. W czasie pandemii bardzo było to widać.
Gdy odzywały się głosy, by zamknąć kościoły, każdy taki sygnał u części Polaków., w tym polityków, wywoływał olbrzymie oburzenie. Nie tylko nie zgadzali się na ich zamknięcie, ale – gdy wprowadzono ograniczenia – domagali się zwiększenia limitów wiernych w środku.
"Wedle zaprezentowanej przez ministra zdrowia prognozy epidemia może potrwać w Polsce jeszcze nawet dwa lata. Nie wyobrażamy sobie, by "nowa normalność" oznaczała trwałe, liczone w latach odizolowanie większości społeczeństwa od możliwości osobistego uczestnictwa w niedzielnej mszy świętej i innych obrzędach religijnych" – tak grupa posłów PiS apelowała do premiera Morawieckiego w kwietniu ubiegłego roku.
W tym roku, gdy przez Polskę przeszła trzecia fala, jeszcze bardziej było widać, ilu Kościół w Polsce ma obrońców. W okolicach Wielkanocy zamknięte było praktycznie wszystko, tylko nie kościoły. A i tak w internecie pojawiła się petycja, którą podpisało ponad 36 tys. osób.
"Kierujemy petycję do premiera Mateusza Morawieckiego, w której domagamy się natychmiastowego zniesienia restrykcji wobec wszystkich osób pragnących swobodnie uczestniczyć w Mszach Świętych i nabożeństwach" – pisali.
Niejedna parafia cierpiała też przez COVID-19, ilu księży i zakonnic chorowało, trafiało na kwarantannę, zostało pokonanych przez koronawirusa?
Gdyby tak teraz ksiądz wyszedł na ambonę i przemówił do wiernych, że warto/powinni/trzeba się szczepić, to może – przynajmniej w niektórych środowiskach – przyniosłoby to większy efekt niż wszystkie starania rządzących?
Opinie niektórych księży bulwersowały
"Episkopat powinien jasno i wyraźnie zachęcić do szczepienia, a biskupi powinni publicznie przyjąć szczepionkę" – tak kilka miesięcy temu w rozmowie z Life in Kraków mówił ks. prof. Andrzej Szostek, etyk i filozof.
Wskazał na to również ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duszpasterz osób niepełnosprawnych. "Duchowni powinni zaangażować się w akcję edukacyjną na temat szczepień w Polsce" – mówił już kilka miesięcy temu w RMF FM.
Oczywiście wszyscy widzimy dziś, że nie jest to takie proste. – Byłoby super, gdyby księża to robili, bardzo bym chciał, ale nie wiem, czy to jest realne. Trudno sobie wyobrazić, żeby odgórnie wyszła taka inicjatywa. Poza tym Kościół, tak jak całe społeczeństwo, jest w tym temacie mocno podzielony, więc nie wiem, czy to byłoby możliwe – ocenia w rozmowie z naTemat osoba związana z Kościołem.
Wiadomo, co myśli część księży. Ich opinie w podejściu Polaków do szczepionek zrobiły więcej złego niż dobrego. Wystarczy przypomnieć stanowisko szefa Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych i burzę, którą bp Józef Wróbel wywołał, uznając, że szczepionki firm AstraZeneca i Johnson&Johnson bazują na technologii opartej na komórkach pochodzących od abortowanych płodów.
"To jest zbrodnia. I słusznie prezydium Konferencji Episkopatu Polski ostrzegło nas, że katolik w swoim sumieniu katolickim, jeżeli ma dobrze je uformowane, nie może przyjąć szczepionki, której elementem jest uśmiercone ciało nienarodzonych braci i sióstr" – tak grzmiał wówczas ks. Tadeusz Guz z KUL.
Księża mówili o tym podczas mszy, wykorzystując swoją siłę przekazu. – Wszystkie obecnie produkowane szczepionki na COVID-19 zostały wytworzone z wykorzystaniem ciał dzieci pochodzących z aborcji. Módlmy się za naukowców, aby wynaleźli szczepionkę nie budzącą kontrowersji moralnych – przemawiał inny ksiądz w parafii w Gorzowie.
W Hopowie na Pomorzu ksiądz tłumaczył z kolei, kiedy przyjmowanie szczepionki jest grzechem. Przyznał jednak, że szczepionki Pfizera i Moderny nie budzą wątpliwości etycznych.
A zatem dlaczego przynajmniej nie mogliby zachęcać do szczepień bardziej – według nich – bezpiecznymi szczepionkami? Nie wesprzeć rządu w walce o przekonywanie ludzi, który przecież nawet w pandemii tak bardzo był dla Kościoła przychylny?
Część księży zachęca
Część księży sama się już jednak zaszczepiła. Zaszczepili się też niektórzy biskupi, np. biskup włocławski Wiesław Mering. O samym papieżu Franciszku nawet nie wspominając. Inni hierarchowie – m.in. prymas Polski abp Wojciech Polak oraz metropolita lubelski abp Stanisław Budzik – deklarowali chęć szczepienia.
Tylko nieliczni opowiadali potem o tym publicznie. – Nie miałem wątpliwości, mimo że już były pewne głosy, że może ona powodować zakrzepicę. Nie miałem żadnych oporów – mówił w rozmowie z Onetem ks. prof. Alfred Wierzbicki, który zaszczepił się AstrąZenecą.
Podobnie znany wrocławski jezuita, ks. Grzegorz Kramer. "Nie miałem wątpliwości, że zrobiłem słusznie" – napisał na Twitterze.
Mniej znani księża też chwalili się szczepionką na Facebooku. "Już zabezpieczony. Nie celebryta, ale jak trzeba, to na pierwszej linii frontu troski o niebo dla siebie i dla bliźniego. Szczepienie pacjentów szło bardzo sprawnie, przy miłej życzliwej atmosferze pani doktor i przesympatycznych pielęgniarek" – przekazał ksiądz prałat Zbigniew Karolak, proboszcz parafii Najświętszej Opatrzności Bożej w Bielsku.
W "Kropce nad i" u Moniki Olejnik ks. Wierzbicki powiedział jeszcze, że księża powinni namawiać do szczepień, "że powinni uświadamiać, bo dobro duchowe można budować tylko na zdrowiu i na życiu".
Takie głosy ze strony duchownych należą jednak do rzadkości. Ale są. "Nie wyjdziemy z tej pandemii, jeśli się nie zaszczepimy. Osoby duchowne, konsekrowane i wierni świeccy, którzy się zaszczepili, dają najbardziej przekonujący przykład wszystkim tym, którzy mają jeszcze wątpliwości" – powiedział miesiąc temu w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną ks. Arkadiusz Zawistowski, kapelan szpitalny i krajowy duszpasterz służby zdrowia.
A zatem skoro do tej pory przykład dawali politycy, może do niektórych dotarłby przekaz ze strony księży?
Nasz rozmówca uważa jednak, że nie jest to takie proste, a czasem mogłoby wręcz wywołać odwrotny skutek. – Gdy biskupi wcześniej wypowiadali się w jakimś temacie, co było wbrew radykalnym teoriom, które niektórzy mają mocno wpojone, to ludzie czasem potrafili powiedzieć, że biskupi odlatują – zauważa. Nie wiadomo więc, jaka reakcja byłaby w tym przypadku.
Co ciekawe, jak wynika z wynika z sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej" tylko 4 proc. badanych oczekiwałoby takich zachęt ze strony autorytetów, w tym religijnych. "W sytuacji gdy Kościół systematycznie traci autorytet, nie jest to liczba powalająca, ale wydaje się, że warto powalczyć o przekonanie chociaż tych 4 proc." – komentował Tomasz Krzyżak w "Rzeczpospolitej". I trudno się z tym nie zgodzić.
"Duchowni, różnych wyznań, mają wpływ na społeczeństwo. Powinni włączyć się w akcję edukacyjną dotyczącą szczepionek. Sam się zaszczepię, choć z poczuciem królika doświadczalnego, bo nie wiem, jakie przyniesie to objawy. Powinniśmy jednak pokazać dobry przykład. Szkoła, ambona - to miejsca, gdzie ludzie mogą być przekonywani, żeby się zaszczepić". Czytaj więcej
ks. Arkadiusz Zawistowski
dla KAI, 30 kwietnia 2021
"Bardzo dobrą promocją szczepień są też wszystkie apele kierowane do wiernych, jeśli są sformułowane w pozytywnym tonie. Niedawno pewien starszy schorowany kapłan, którego odwiedziłem, zaskoczył mnie informacją, że jest już zaszczepiony. „Tak, skoro mówią, że trzeba się zaszczepić, to należy to zrobić" – powiedział". Czytaj więcej