Ta historia brzmi jak podkręcony fake news, bo trudno uwierzyć, jak potoczyła się sprawa dyrektorki szkoły w Tczewie. Iwonie Ochockiej zarzuca się, że krzycząc na proteście Strajku Kobiet "Kaczor do wora, wór do jeziora" nawoływała do... znęcania się nad zwierzętami.
O sprawie dyrektorki szkoły w Tczewie informuje trójmiejska "Gazeta Wyborcza". Iwona Ochocka jest lokalną działaczką feministyczną i członkinią partii "Wiosna" Roberta Biedronia. Jesienią 2020 r. stanęła na czele protestów w ramach Strajku Kobiet w swoim mieście.
Dziennik przypomina, że na jednym z nagrań z protestu widać, jak Ochocka trzymając mikrofon, wraz z tłumem skanduje hasło "Kaczor do wora, wór do jeziora". Potem wszyscy tańczyli do melodii popularnych "kaczuch".
Wtedy zaczęły się kłopoty Ochockiej. Wszczęto wobec niej postępowanie przed Komisją Dyscyplinarną dla Nauczycieli przy wojewodzie pomorskim. Z kolei jej mąż po 15 latach pracy w państwowej Grupie Lotos został zwolniony.
"Wyborcza" powołując się na akta sprawy informuje, że ma dowód na to, kto stoi za postępowaniem wobec Ochockiej. Ma to być poseł PiS z Tczewa Kazimierz Smoliński, który 5 listopada 2020 r. o godz. 15.10, wysłał do pomorskiej kuratorki oświaty Małgorzaty Bielang wymownego SMS-a. W wiadomości miał się znaleźć m.in. link do filmu z protestu, na którym dyrektorka szkoły krzyczała: "Kaczor do wora wór do jeziora".
Zarzuty wobec Ochockiej za Strajk Kobiet
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli przy wojewodzie, Barbara Leśniewska, postawiła Ochockiej dwa zarzuty. Pierwszy, że organizowała protesty w Tczewie w czasie pandemii, w których uczestniczyły dzieci i młodzież. A drugi, że nawoływała do niehumanitarnych, nieetycznych postaw poprzez słowa "Kaczor do wora, wór do jeziora".
I co najciekawsze, pani rzecznik uznała, że słowa te nie dotyczyły Jarosława Kaczyńskiego, ale były nawoływaniem do... znęcania się nad zwierzętami.