W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
To Marian Banaś napisał w poniedziałek na Twitterze apel o to, by Prokuratura Regionalna w Białymstoku pokazała zgromadzony materiał dowodowy. A śledztwo ws. nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych Mariana Banasia prowadzi od ponad półtora roku.
Tymczasem jak ustaliła "Rzeczpospolita", prokurator krajowy nie skorzysta z wyjątkowego uprawnienia, które umożliwia mu art. 12 prawa o prokuraturze z 2016 r. Nie będzie więc publikacji zgromadzonego materiału dotyczącego majątku prezesa NIK.
Marian Banaś jest zniecierpliwiony postępowaniem, także z racji tego, że cierpi na tym jego rodzina. "Ogromne siły i środki zaangażowane zostały w jednym celu: zebrania haków na mnie i moją rodzinę" – napisał szef NIK na Twitterze.
Dziennik opublikował oficjalną odpowiedź prokuratury na pytanie, dlaczego tak się stanie. "Kwestię dostępu do akt toczącego się postępowania przygotowawczego regulują przepisy kodeksu postępowania karnego. Na tym etapie dobro prowadzonego śledztwa uniemożliwia przekazanie opinii publicznej szerszych informacji o sprawie" – odpowiedziała prokuratura białostocka.
W piśmie prokuratura nie odniosła się jednak do kwestii art. 12. – Prezes NIK podejmuje teraz różne medialne akcje i jest w tym bardzo aktywny. Śledztwo toczy się swoim trybem, ma wiele wątków i nie będziemy tylko dlatego, że Banaś tego chce, publicznie mówić o tym, co w tym śledztwie zostało zgromadzone – powiedział gazecie rozmówca z kręgów prokuratorskich.
A jednak w głośnych sprawach taką decyzję może podjąć prokurator. Przed miesiącem Zbigniew Ziobro zapowiedział, że ujawni materiał dowodowy dotyczący Sławomira Nowaka. Jednak po ostatniej decyzji sądu o braku powrotu do aresztu podejrzanego zapewne nie ma powodu, by akta Nowaka ujawnić.
Śledztwo ws. nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych Banasia ruszyło w grudniu 2019 r., cztery miesiące po tym, jak Sejm wybrał go na prezesa NIK. Postępowanie jest efektem kontroli CBA i analizy przepływów finansowych z rachunków Mariana Banasia.
Stało się tak po głośnym materiale "Superwizjera" TVN o tym, że jedną z kamienic Banasia na bardzo korzystnych warunkach dzierżawią osoby powiązane z krakowskim półświatkiem. Jak ustalili dziennikarze, były w niej wynajmowane pokoje na godziny.