"Tę książkę MUSI przeczytać każda kobieta". Przeczytałam i jestem poważnie rozczarowana
Alicja Cembrowska
10 czerwca 2021, 19:56·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 czerwca 2021, 19:56
"KAŻDA kobieta MUSI przeczytać tę książkę" – nie przejęłabym się tym bodaj najpopularniejszym hasłem promocyjnym, gdyby nie fakt, że usłyszałam to zdanie od koleżanek, które znam, lubię i z którymi często polecamy sobie filmy i książki. A tu klops.
Reklama.
Kobiety zachwyciły się "Czułą Przewodniczką" Natalii de Barbaro.
Książka stała się bestsellerem, a czytelniczki gorąco polecają ją "każdej kobiecie, która chce odnaleźć drogę do siebie".
Jestem w mniejszości, której "Czuła Przewodniczka" nie zachwyciła.
Książa, która jest wszędzie
Po "Czułą Przewodniczkę" sięgnęłam wręcz z nabożnością, oczekując, że COŚ się zmieni, chociaż nie do końca wiedziałam, czego właściwie się spodziewam. Apetyt miałam jednak wielki, a ciekawość mnie zżerała, bo komunikat o książce, która "zmienia wszystko" i pomaga kobietom odnaleźć spokój i samoakceptację, bombardował mnie z każdej strony.
Obserwuję sporo kont książkowych, więc każda wizyta na Instagramie zaczynała się i kończyła myślą, że oto na rynku pojawiła się polska odpowiedź na "Biegnącą z wilkami" i poradniki Stefanie Stahl. Ciekawość rozgrzały również szalenie entuzjastyczne opinie koleżanek.
To pierwszy problem tej książki – przereklamowanie. Nie jest to zarzut do autorki, bo jednak tak duża popularność świadczy o tym, że treść trafiła w czuły punkt tysięcy kobiet. Drugi problem? Mam wrażenie, że wbrew temu, co piszą niektórzy, nie jest to książka dla każdego. Z tego najpewniej wynika nieporozumienie.
Co z tą formą?
"Czułą Przewodniczkę" czyta się szybko. Głównie za sprawą luzackiego, prostego języka. To jednocześnie zaleta i wada. Zaleta, bo niezależnie od kompetencji, wiedzy czy wykształcenia, zrozumiemy, co psycholożka Natalia de Barbaro "do nas pisze". A sama lektura nie jest drogą przez mękę i dekodowaniem trudnych pojęć z psychiatrii.
Wiem, że wiele osób doceniło taką konwencję, bo przypomina "rozmowę z bliską koleżanką". Do mnie ta forma nie przemówiła i sprawiła, że osłabiła treść. Bardzo fajnie, że autorka podzieliła się swoimi snami, anegdotami, a także cytatami, tytułami książek i filmów (to bardzo wartościowe, zrobiłam nawet listę pozycji, których nie znałam lub do których chcę wrócić), chwilami miałam jednak wrażenie, że jej styl jest trochę wymuszony, że to nie do końca ona. Zdaję sobie sprawę, że to bardzo subiektywne odczucie, bo nie znam pani Natalii osobiście.
Język ostatecznie okazał się dla mnie "irytująco lekki". Autorka sięga po wulgaryzmy, popularne w mediach społecznościowych hasła, "wrzuca na luz", gdy przytacza osobiste historie. Trochę ta forma gryzła mi się z treścią – chwilami egzaltowaną, magicznie kosmiczną.
Niewiele świeżości i nowego spojrzenia
Treściowo w "Czułej Przewodniczce" dużo jest wątków potrzebnych i istotnych. Mam jednak wrażenie, że głównie dla kobiet, które swoją "drogę do siebie" dopiero zaczynają, są w tym całkowicie zagubione i trochę nie wiedzą, od czego zacząć. Nie jestem fanką poradników, jednak po kilka w swoim życiu sięgnęłam. Korzystam również z terapii, więc najpewniej jestem w trochę innym punkcie.
Refleksje o Potulnej, Męczennicy, Królowej Śniegu czy wewnętrznym dziecku nie były zatem dla mnie odkrywcze, nowe, świeże, zadziwiające. Często wręcz banalne. Potraktowałam je jako subtelną i autorską zmianę znanej w psychologii terminologii. Znalazłam kilka ciekawych fragmentów dla siebie (o traumie czy łzach), ale niewiele znalazłam tam siebie. Możliwe, że również dlatego, że autorka dużo pisze o swojej sytuacji, o relacji z mężem czy dzieckiem. I ja się z wieloma przywołanymi doświadczeniami po prostu nie utożsamiłam.
Nie mogę zatem potwierdzić, że jest to książka, którą musi przeczytać każda kobieta. Warto po nią sięgnąć, jeżeli chcemy sprawdzić na własnej skórze, czy narracja autorki do nas trafi. Dla mnie nieznośne bywało często mistyczne opisywanie codziennych sytuacji i chociaż rozumiem, co de Barbaro miała na myśli i rozumiem, jak ciężko ubrać w słowa duchowość, to przeszkadzała mi ta "magiczna otoczka".
Niestety granica w tej kwestii jest bardzo cienka i wie to każdy, kto sięgnął, chociaż po jeden poradnik. Łatwo ulec "duchowi Paulo Coelho" i popłynąć z prądem głębokich myśli. "Czuła Przewodniczka" jest dla mnie trochę zbiorem prywatnych refleksji "zwykłej kobiety", która jak każdy przeżywa wzloty i upadki, gubi się i odnajduje, a trochę próbą przemycenia wiedzy specjalistycznej.
W tym kontekście strategia autorki, ten trochę chaotyczny misz-masz chyba się sprawdziła, bo jednak rzesza kobiet odnalazła się w takiej konwencji. Cieszę się, że ta książka powstała, bo entuzjastyczna odpowiedź na Przewodniczkę pokazuje, że jest po prostu potrzebna, że wiele kobiet czekało na takie skondensowanie wiedzy i przemyśleń "w wersji polskiej". Że na kartkach tej książki znalazły coś, co zbliżyło je do szczęścia i pogodzenia się ze sobą. Może dopiero pod wpływem tej książki zapoznały się ze swoją Czułą Przewodniczką.
A autorce gratuluję, bo jednak odniosła sukces. Tysiącom kobiet zorganizowała to najważniejsze spotkanie w życiu.