
Jak poinformowała w środę "Rzeczpospolita", ambasadorowie państw Unii Europejskiej uzgodnili dodatkowe sankcje, które mają być nałożone na Białoruś w związku ze zmuszeniem do lądowania w Mińsku samolotu Ryanair lecącego z Aten do Wilna. Na pokładzie był wciąż przetrzymywany opozycjonista Raman Pratasiewicz.
REKLAMA
Jak przekazała "Rzeczpospolita" powołując się na unijnego dyplomatę, nowe sankcje dla Białorusi mają objąć m.in. siedem osób powiązanych z białoruskim sektorem lotniczym. Formalnie mają zostać zatwierdzone 21 czerwca podczas spotkania szefów dyplomacji państw UE.
Zatwierdzono także czwarty pakiet sankcji obejmujących zamrożenie aktywów i zakaz podróży do UE wobec ponad 70 osób z Białorusi w związku z zarzucanym Mińskowi sfałszowaniem wyborów prezydenckich z sierpnia 2020 roku. Były one przygotowane jeszcze przed przymusowym zatrzymaniem samolotu przez białoruskie władze.
Przypomnijmy, że samolot Ryanair lecący z Aten do Wilna był zmuszony wylądować 23 maja na lotnisku w Mińsku po fałszywym alarmie o bombie na pokładzie. Samolotem podróżował białoruski opozycjonista Raman Pratasiewicz. Po wylądowaniu został on zatrzymany wraz ze swoją partnerką Sofią Sapiegą.
Czytaj także:Białoruś stanowczo zaprzecza jakoby miała mieć z tym coś wspólnego. Jak informowaliśmy w naTemat swoją wersją wydarzeń władze przestawiły na konferencji prasowej, na której obecny był Pratasiewicz. Opozycjonista był blogerem i twórcą kanału Nexta, który relacjonował przebieg zamieszek na Białorusi.
– Nie było przechwycenia, przymusowego odejścia od granicy państwowej ani przymusowego lądowania samolotu Ryanair – komentował sprawę szef białoruskich sił powietrznych Igor Golub.
Przymusowe wystąpienie Pratasiewicza nie jest pierwszym od czasu, gdy opozycjonista został aresztowany. W wywiadzie dla białoruskiej telewizji państwowej Pratasiewicz nie tylko skrytykował opozycję, ale też pozytywnie wypowiedział się na temat Aleksandra Łukaszenki. Według opozycji mężczyzna może być torturowany
Czytaj także: