Reprezentacja Polski z Hiszpanią zagra o szansę na awans z grupy Euro 2020
Reprezentacja Polski z Hiszpanią zagra o szansę na awans z grupy Euro 2020 Fot. DMITRI LOVETSKY/AFP/East News

W sobotę w Sewilli polscy piłkarze rozegrają swój pierwszy finał podczas tegorocznego Euro 2020. By zachować szanse występu w fazie pucharowej mistrzostw muszą wywieźć z Andaluzji przynajmniej punkt. Zadanie - na własne życzenie naszych piłkarzy - jest najtrudniejsze z możliwych. Z Hiszpanami mamy bowiem niemal same traumatyczne wspomnienia, wieczorem się okaże, czy także z Euro 2020. Początek meczu o godzinie 21:00.

REKLAMA

Słowacka klapa i polskie piekiełko

Nie tak miały się dla nas rozpocząć tegoroczne mistrzostwa Europy. Mecz ze Słowacją, najłatwiejszym i najniżej notowanym rywalem w grupie, miał dać drużynie rozpęd przed kolejnymi wyzwaniami. Wszyscy - kibice, dziennikarze, eksperci i sami piłkarze - marzyli przynajmniej o powtórzeniu wyniku z 2016 roku, gdy drogę do półfinału zamknął nam po rzutach karnych zespół Portugalii. Przyszły mistrz Europy.
Czytaj także:

Co ciekawe, balon nie był napompowany mocno, nie tak jak to w przeszłości bywało. Ale gdy już pękł po porażce 1:2 z południowym sąsiadem, to się zaczęło. Paulo Sousa winny i nieudaczny, Robert Lewandowski bezczynny i nieskuteczny, obrona dziurawa, piłkarze słabi, przygotowania do bani. Fatalnie jako naród i jako kibice znosimy porażki, zapominając o tym, że są integralną częścią sportu. I że nasz zespół w XXI wieku patentu na sukcesy nie ma, być może od kilku lat dopiero go wypracowuje.

Prawda czasu i prawda ekranu

Miażdżąca krytyka selekcjonera zamieniła się w połajanki wobec piłkarzy po publikacji kolejnego wideobloga zza kulis Biało-Czerwonych, gdzie dobitnie widać, jak Portugalczyk przygotowuje nasz zespół na to, co stanie się za kilkanaście godzin. Automatycznie ciężar winy przesunął się w stronę piłkarzy, a selekcjonera zaraz wsparł Zbigniew Boniek. Dziennikarze zaś zostali w pół kroku z pytaniem: "To co tak naprawdę nie działa?" Wydaje się, że wszystko po trochu, co summa summarum daje taki, a nie inny efekt.

Czas podczas wielkiego turnieju płynie jednak nieubłaganie, nie ma go zbyt wiele na dywagowanie i roztrząsanie porażek, bo trzeba grać kolejny mecz, a potem kolejny. A później wracać do domu, albo szykować się do walki o najwyższe cele. Nasz zespół - zapewniają o tym piłkarze, trenerzy i działacze - ma za sobą udane przygotowania, tylko nie jest w stanie przenieść formy z treningów na mecze. Albo innymi słowy, nie może odpalić.

Odrodzenie? Rywal najtrudniejszy z możliwych

Każdy z selekcjonerów, który awansował z Polakami na wielki turniej, miał swój przełomowy mecz. Jerzy Engel pamiętne 3:2 z Norwegią, Paweł Janas 3:2 z Walią w Cardiff, Leo Beenhakker 2:1 z Portugalią w Kotle Czarownic, a Adam Nawałka 2:0 z Niemcami na Stadionie Narodowym. Franciszka Smudy w tym zestawieniu nie ujmujemy, bo na duży turniej awans miał z urzędu, a wynik był jaki był. Słaby. Czy Paulo Sousa będzie miał swój przełom w sobotę w Sewilli?
Czytaj także:

Hiszpania to dla nas rywal najtrudniejszy z możliwych. Na dziesięć meczów przegraliśmy z nimi osiem razy, ostatni pojedynek aż 0:6, gdy gwiazdy Realu Madryt i FC Barcelona naszych piłkarzy po prostu zdeklasowały. Jeden remis i jedno zwycięstwo to mecze towarzyskie, w starciach o stawkę zawsze byli od nas lepsi. Do tego La Furia Roja to wielki faworyt całego turnieju, podrażniony wpadką ze Szwedami (0:0), ale i odczuwający presję dobrego wyniku. Warunki do udanej dla nas konfrontacji są niezbyt korzystne, ale może my nie potrafimy inaczej.

Polska husaria i uciążliwe detale

Zobaczą, jak polska husaria broni – mówił dziennikarzom kilka dni przed meczem Jan Bednarek, przekonany o tym, że nasz zespół się odrodzi i faworyta zatrzyma. Kamil Glik, po całym niemal tygodniu nagonki na drużynę, musiał tłumaczyć rzeczy oczywiste. Że piłkarze rozumieją trenera, że wiedzą o co grają, że im zależy i że wiedzą, po co grają w drużynie narodowej. – Przetrawiliśmy porażkę ze Słowacją, obejrzeliśmy ten mecz raz jeszcze. Teraz przed nami mecz z Hiszpanią i kluczowe będzie nasze przygotowanie mentalne – przypomina nasz weteran.

A selekcjoner zapewnia, że do osiągnięcia właściwego poziomu brakuje tylko detali i że wierzy w zespół. – Zwracam uwagę na to, jak radzimy sobie w trudnej sytuacji i zwracam uwagę na nasze podejście mentalne jako zespołu. Musimy podchodzić do wyzwań pozytywnie, grać agresywnie i szukać swoich okazji, strzelać gole – tłumaczył swoją ideę zespołu. Paulo Sousa jest świetnym mówcą i psychologiem, szybko przekonał do siebie piłkarzy, a może nawet zdobył swoją postawą ich serca. Teraz trudniejsze zadanie, zdobyć serca kibiców. Droga wiedzie przez sukcesy i walkę do końca. Oby nasza drużyna odpaliła właśnie w sobotę. Początek meczu o godzinie 21:00.
logo