
Lubią klasykę, Chanel i Jolantę Kwaśniewską. W ich szafach znajdziemy kreacje wielu polskich projektantów. W modzie cenią wygodę i dobrą jakość. Czasami mają ochotę na odrobinę szaleństwa. Trzy silne kobiety odsłaniają przed nami tajniki swojego stylu.
REKLAMA
Kobiety sukcesu mają z góry wytyczone cele. Realizują swoje marzenia, konsekwentnie podążają wytyczonym szlakiem. Nie boją się nowych wyzwań, zgrabnie łączą wszystkie zobowiązania. Poznańskie kobiety sukcesu idealnie wpisują się w taką charakterystykę. Każda z nich pokazuje, w jaki sposób osiągnąć nie tylko zawodowy, ale także życiowy sukces. Angażowanie się w działalność charytatywną, piastowanie kierowniczego stanowiska czy projektowanie własnej linii ubrań sprawia, że są spełnione. W natłoku miliona spraw i kipiącego od umówionych spotkań harmonogramu dnia, nasze rozmówczynie nie zapomniały o swojej kobiecości. Niektóre lubią czasami szokować, pozostałe są wierne klasyce. Tym, co je łączy jest nieprzeciętne podejście do mody i miłość do polskich projektantów. Przyjrzyjmy się bliżej szafom znanych, poznańskich kobiet. Sprawdźmy, czym jest moda dla Elżbiety Smorawińskiej, Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej oraz Blanki Jordan.
Trochę Audrey Hepburn, trochę Jolanta Kwaśniewska
Elżbieta Smorawińska jest znana w całej Polsce, nie tylko w rodzinnym Poznaniu, dzięki pomocy na rzecz najbardziej potrzebujących. Organizowała corocznie bale charytatywne, dzięki którym zebrała fundusze m.in. na kupno aparatu do znieczulania noworodków, który oddała w ręce Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej Akademii Medycznej w Poznaniu. Działalność Elżbiety Smorawińskiej wymaga częstych kontaktów z ludźmi ze świata biznesu. Charakter tych spotkań zakłada zachowanie określonej etykiety, również tej dotyczącej stroju.
Elżbieta Smorawińska jest znana w całej Polsce, nie tylko w rodzinnym Poznaniu, dzięki pomocy na rzecz najbardziej potrzebujących. Organizowała corocznie bale charytatywne, dzięki którym zebrała fundusze m.in. na kupno aparatu do znieczulania noworodków, który oddała w ręce Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej Akademii Medycznej w Poznaniu. Działalność Elżbiety Smorawińskiej wymaga częstych kontaktów z ludźmi ze świata biznesu. Charakter tych spotkań zakłada zachowanie określonej etykiety, również tej dotyczącej stroju.
– Staram się dobierać swoje stroje na różne okazje, biorąc pod uwagę przede wszystkim adekwatność ubrania, w jakim występuję, w stosunku do otoczenia. Przestrzegam przyjętych dress code’ów, aby z jednej strony wyrazić szacunek w stosunku do osób, z którymi się spotykam, a z drugiej nie narazić ich na dyskomfort, rozkojarzenie. Zbyt kolorowa sukienka na spotkaniu z biznesmenem, kiedy organizuje pomoc dla potrzebujących, byłaby błędem – mówi Smorawińska. Następnie dodaje: – Mój rozmówca powinien być przede wszystkim skoncentrowany na tym, o czym mówimy, a nie wpatrywać się w mój strój czy moją biżuterię, która do tego rodzaju spotkań nie pasuje, bo skromność w takich sytuacjach jest obowiązkowa.
Jak sama przyznaje, Elżbieta Smorawińska nie należy do tych kobiet, które za wszelką cenę dodają sobie powagi dzięki maskulinizacji stroju. Wręcz przeciwnie. Smorawińska ceni w modzie kobiecość. Za ikony stylu uważa Coco Chanel oraz muzę Huberta de Givenchy, Audrey Hepburn. O aktorce „Rzymskich wakacji” mówi: – Uwielbiam jej styl. Z pewnością korzystałabym nadal z jej strojów.
Czytaj również: Najsłynniejsze kostiumy filmowe. Stwórzcie z nami ranking strojów, bez których nie byłoby kina
Wielkopolska filantropka podziwia styl Jolanty Kwaśniewskiej. Szczególnie przypadła jej do gustu stylizacja żony polityka ze ślubu córki, Oli. Elżbieta Smorawińska: – Współczesną ikoną mody damskiej, z naszego podwórka, jest dla mnie Jolanta Kwaśniewska. Zawsze znakomicie dobiera stroje i kreacje do okazji, w jakich wstępuje. Jej ubiory są bardzo atrakcyjne, ale potrafi wspaniale zachować umiar i doskonały styl także we wszelkich szczegółach np. biżuterii.
Pani Smorawińska uważa, że strój wiele o nas mówi. To, w jaki sposób dobieramy dodatki, nosimy ubrania. – Strój jest tym, co kreuje mój wizerunek, współtworzy mój osobisty styl. Niezależnie od tego, czy mówimy o stroju na uroczysty koncert, imprezę charytatywną dla dzieci czy zajęcia rekreacyjne – argumentuje pani Elżbieta. Na pytanie, za co ceni modę, odpowiada: – Modę cenię z jednej strony za polot i odwagę. Z drugiej za klasyczne piękno, kolorystykę i jakość materiałów.
Poznanianka swojej szafy nie wyobraża sobie bez ulubionych sukienek, spódnic i swetrów. A także, jak z uśmiechem dodaje, bałaganu. Przyznaje, że ma słabość do ubrań i potrzebuje ich wiele, chociażby ze względu na to, że poprawiają jej humor. W jej pojemnej garderobie wiszą sukienki od polskiego duetu Hector&Karger. – Skorzystałam z propozycji tej bardzo ciekawej firmy i mam nadzieję, że z korzyścią dla niej. Było mi bardzo milo wystąpić w tych strojach. Cenie tę markę i doceniam talent twórców – mówi Elżbieta Smorawińska.
„Patriotyczna szafa” Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej
Izabella Łukomska-Pyżalska z łatwością godzi pracę w klubie piłkarskim Warta z posadą w firmie deweloperskiej. Częste przemieszczanie się z biura na plac budowy wymusza wybór odpowiedniej, wygodnej garderoby. Swój styl, jak podkreśla, stara się dopasować do okoliczności. – Nie należę do osób, które przed każdym wyjściem z domu studiują swoją stylizację niemalże z lupą w ręku. Mój terminarz wypełniony jest różnymi wywiadami, konferencjami, ale także spotkaniami na murawie czy na placu budowy, dlatego na co dzień preferuję klasyczne, wygodne kroje i stonowaną kolorystykę – mówi Łukomska-Pyżalska.
Pani prezes przyznaje, że nie traktuje mody zbyt poważnie. Nie jest dla niej narzędziem, za pomocą którego dodaje sobie pewności siebie. Moda nie służy jej również do manifestowania pewnych postaw czy wartości. – Może zabrzmi to zuchwale, ale wydaje mi się, że jestem wystarczająco pewna siebie. Nie czuję potrzeby dodawania sobie animuszu ciuszkami czy błyskotkami. Aczkolwiek, przywiązuję wagę do tego, w czym chodzę – mówi. Po czym dodaje: – Ubranie to tylko ubranie, nie chcę przepisywać temu słowu większej ideologii.
Stylizacje, w których najczęściej widzimy panią prezes są ucieleśnieniem współczesnej kobiecości. Odważne w krojach, ale na tyle skromne, że nie przysłaniają ich właścicielki. Proste fasony z wyostrzoną linią, subtelna biżuteria w zestawie z długimi włosami Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej perfekcyjnie odpowiadają jej osobowości. Łukomska-Pyżalska: – Próbuję przemycać w swoich stylizacjach jak najwięcej pierwiastka kobiecego, bo nie mam absolutnie żadnych kompleksów wynikających z tego, że jestem panią prezes, a nie panem prezesem.
Stroje podkreślające kobiecość ostatnio zdarza jej się łączyć odważnymi, oryginalnymi dodatkami. – Coraz częściej uśmiecham się w kierunku ekstrawagancji i delikatnego szaleństwa.
Bardzo lubię kolekcje polskich projektantów: Natalii Jaroszewskiej, Anny Orskiej, Agnieszki Maciejak, Łukasza Jemioła, Macieja Zienia, Tomka Olejniczaka, duetu Hector&Karger i Decolove. Można śmiało powiedzieć, że moja garderoba jest super patriotyczna. Dzisiaj, dla przykładu, mam na sobie dżinsy i skórzaną kurtkę od Łukasza Jemioła, top od Tomka Olejniczaka i biżuterię od Anny Orskiej – wylicza.
Czytaj również: Huragan Macieja Zienia. Relacja z pokazu najnowszej kolekcji polskiego projektanta
Izabella Łukomska – Pyżalska szczególnie często chodzi w kreacjach poznańskiego duetu modowego Hector&Karger. Białą suknię ich projektu założyła na galę obchodów stulecia klubu Warta. – Propozycje Hector&Karger są zawsze ciekawe, bardzo kobiece, ale jednocześnie eleganckie. Przyznam, że kilka razy zdarzyło się, że przed przymierzeniem kreacji od H&K miałam wątpliwości, czy taki styl do mnie pasuje, ale ostatecznie efekt zawsze mnie zaskakiwał. Na duży plus oczywiście. W ich krawiectwie podoba mi się sprytne wykorzystanie zamków, np. w sukienkach z „odczepianą” spódnicą czy kurtko-kamizelkach.
Izabella Łukomska – Pyżalska szczególnie często chodzi w kreacjach poznańskiego duetu modowego Hector&Karger. Białą suknię ich projektu założyła na galę obchodów stulecia klubu Warta. – Propozycje Hector&Karger są zawsze ciekawe, bardzo kobiece, ale jednocześnie eleganckie. Przyznam, że kilka razy zdarzyło się, że przed przymierzeniem kreacji od H&K miałam wątpliwości, czy taki styl do mnie pasuje, ale ostatecznie efekt zawsze mnie zaskakiwał. Na duży plus oczywiście. W ich krawiectwie podoba mi się sprytne wykorzystanie zamków, np. w sukienkach z „odczepianą” spódnicą czy kurtko-kamizelkach.
Poznańska Carrie Bradshaw
Blanka Jordan jest współwłaścicielką marki Bizuu, której butiki znajdziemy w poznańskim Starym Browarze i w centrum Warszawy. Kolekcje marki skierowane są do kobiet, które cenią klasyczną elegancję, dobre materiały. To – wedle samej projektantki – ubrania dla pań, które „mają marzenia i nie boją się stawiać wszystkiego na jedną kartę, lubią kobiecość i ją podkreślają”. Blanka Jordan przyznaje się, że jest prototypem kobiety Bizuu: – Strój jest dla mnie bardzo ważny, dzięki niemu nabieram pewności siebie. Często świadczy o moim humorze, dlatego m.in. zaczęłam projektować, bo nie umiałam znaleźć w butikach tego, co określało mnie w stu procentach.
W atelier Bizuu znajdziemy sporo sukienek z grzecznym kołnierzykiem, szczególnie w ulubionym przez Blankę Jordan pudrowym różu i czerni. Szafa projektantki w przeważającej części składa się z ubrań, które znajdziemy w butiku jej marki. – Kolekcje Bizuu zaczęłyśmy od sukienek, które do teraz są moją ulubioną częścią garderoby. Później, w następnych kolekcjach, poszerzyłyśmy naszą ofertę o spodnie, spódnice, swetry, żakiety i płaszcze. Teraz ubieramy już kompleksowo, dlatego od stóp do głów mogę być ubrana w to, co sama zaprojektowałam. W to, co lubię – dodaje Jordan. Faktycznie, pani Blanka na spotkanie ze mną przyszła ubrana w czarna sukienkę z najnowszej kolekcji Bizuu i skórzaną kurtkę typu ramoneska.
Czytaj również: Legenda małej czarnej. Zobaczcie z nami wystawę „Little Black Dress” w Savannah
Projektantka niedawno polubiła ostrzejsze stylizacje i stara się łączyć punkowe elementy z romantycznym stylem. – Bardzo podoba mi się praca Balmain, za formę cenię Zaca Posena. Ostatnio polubiłam Isabelle Marant. To zupełnie inna moda niż Bizuu – zauważa Blanka Jordan.
Projektantka niedawno polubiła ostrzejsze stylizacje i stara się łączyć punkowe elementy z romantycznym stylem. – Bardzo podoba mi się praca Balmain, za formę cenię Zaca Posena. Ostatnio polubiłam Isabelle Marant. To zupełnie inna moda niż Bizuu – zauważa Blanka Jordan.
Właścicielka Bizuu przyznaje, że najważniejsze w jej szafie są buty: – Mam ich sporo. Zawsze uwielbiałam Carrie Bradshaw, szczególnie marzyłam o jej szafie pełnej butów. Dlatego mojej pierwsze buty z „wielką” metką pochodziły od Manolo Blahnika. Bardzo długo traktowałam je jak dzieło sztuki. Podziwiałam je. – mówi Blanka Jordan. Jej zdaniem to właśnie buty decydują o całej stylizacji. Projektantka nie jest przysłowiową sroczką i zamiast puzderek z biżuterią woli porządną parę butów. Obecnie jej ulubionymi są te pary, w których obcas połączony jest z podeszwą. – Najnowsze kozaki Givenchy – to jest to! – dodaje Jordan. Zapytana, której gwiazdy garderobę chciałaby dostać w spadku, bez zastanowienia mówi o tej należącej do Coco Chanel: – W modzie najważniejsza jest nieprzemijalność, dlatego uwielbiam Coco Chanel. Widać to w krojach i materiałach jej kolekcji. Coco jest zdecydowanie moją inspiracją. Bardzo lubię też wciąż modny styl Jackie Kennedy.