Psycholog i psychiatra doktor Katarzyna Ratkowska wywołała spore zamieszanie wśród lekarzy w związku z jej wypowiedzią w Polsacie na temat dużej skuteczności amantadyny w leczeniu covid-19. Wszystko dlatego, że nie ma jeszcze badań, które by ją potwierdzały. Swoje zastrzeżenia w rozmowie z naTemat opisuje prof. Krzysztof Simon.
Po raz kolejny w przestrzeni medialnej zaistniała "specjalistka", która ogłosiła, że leczenie amantadyną jest skuteczne i przynosi efekty. Tym razem głos przyznano Katarzynie Ratkowskiej, psycholog i psychiatrce, która w "Gościu Wydarzeń" Polsatu stwierdziła, że tym specyfikiem wyleczyła 1/3 swoich pacjentów.
Jej słowa wywołały ogromne poruszenie w świecie lekarskim, ze względu na fakt, że doktor Ratkowska jest przeciwniczką szczepień i jej teorie są powielane przez zatwardziałych antyszczepionkowców.
"Oczekuję, że kierownictwo Polsat News niezwłocznie zajmie jednoznacznie negatywne stanowisko wobec upublicznienia nieprawdziwych informacji w programie red. Rymanowskiego. Legitymizowanie wystąpień antyszczepionkowych jest skrajną nieodpowiedzialnością i aktem propandemicznym" – napisał na Twitterze dr Paweł Grzesiowski.
Zwrócono też uwagę na wypowiedzi dr Ratkowskiej dotyczące amantadyny, zwłaszcza że nie podała ona żadnych konkretnych dowodów medycznych, które potwierdzałyby skuteczność tego leku w walce z odmianą Delta koronawirusa. Nie wiadomo bowiem, czy misjonarkom i zakonnicom pomogła amantadyna, czy zadziałały inne środki lub czynniki.
Co to jest amantadyna?
Substancja czynna o nazwie amantadyna znana jest w medycynie od 1969 roku. Wykorzystuje się ją głównie do leczenia zaburzeń ruchowych towarzyszących chorobie Parkinsona.
W 1976 roku Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) dopuściła ją do stosowania w zwalczaniu wirusa grypy typu A u osób dorosłych. Sprawdziła się także w przeciwdziałaniu epidemii SARS.
W Polsce wchodzi w skład m.in. leku Viregyt K 100 mg, który ma zastosowanie w leczeniu objawów choroby Parkinsona i zwalczaniu wirusa grypy typu A.
Użycie amantadyny w leczeniu COVID-19 w Polsce
Doktor Ratkowska w rozmowie w Polsacie nie mogła przytoczyć konkretnych wyników badań, żeby poprzeć swoje teorie dotyczące choćby zakonnic chorych na wariant Delta koronawirusa, gdyż do tej pory nikt naukowo nie zbadał i nie potwierdził skuteczności amantadyny w leczeniu COVID-19. Lek ten przepisywali niektórzy lekarze szczególnie w szczytowych momentach epidemii w Polsce, ale na własną odpowiedzialność.
Jak potem ujawniono, większość z jego pacjentów, którym wypisał receptę na ten specyfik, nie miała nawet testów na obecność koronawirusa, a 17 osób, które leczył amantadyną, zmarło. Niektórzy pacjenci otrzymywali receptę na długo przed chorobą, inni z kolei realizowali ją w dniu zgonu. Doktor twierdził, że każdą z osób zbadał, przeanalizował ich stan zdrowia i na tej podstawie wystawiał recepty.
Zgubna, szczególnie w przypadku osób, które zmarły w dniu realizacji recepty, okazała się wiara w "cudowne" właściwości amantadyny, co podkreślali lekarze.
– Całkiem niedawno mieliśmy pacjenta, który zmarł. Leczył się w domu amantadyną, a do nas trafił zbyt późno – mówił w kwietniu prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, prof. Robert Flisiak.
– Przepisywanie dorosłym leku we wskazaniu, które nie jest zawarte w charakterystyce produktu leczniczego poza eksperymentem medycznym, jest przestępstwem. Przepisywanie tego leku dzieciom jest przestępstwem do kwadratu – dodał profesor.
Rzecznik Praw Pacjenta interweniuje
Jak się okazuje, amantadyna była przepisywana także dzieciom, co przykuło uwagę Rzecznika Praw Pacjenta.
"Do Biura Rzecznika Praw Pacjenta docierały niepokojące informacje, dotyczące stosowania amantadyny poza wskazaniami wynikającymi z Charakterystyki Produktu Leczniczego. Wnioski dotyczące tych działań przekazał Rzecznikowi także Narodowy Fundusz Zdrowia. Jako instytucja działająca w interesie ochrony praw pacjenta, jesteśmy zobowiązani do rzetelnego wyjaśnienia faktów w sprawie" – czytamy w komunikacie na stronie RPP.
Rzecznik poprosił także o opinię na temat amantadyny konsultantów krajowych dr hab. n. med. Agnieszkę Mastalerz-Migas oraz prof. Andrzeja Horbana. W ich opinii lek Vigeryt K nie jest zalecany w przebiegu COVID-19, zarówno u dorosłych, jak i u dzieci.
"Leczenie choroby COVID-19 tym lekiem nie jest też zgodne z aktualną wiedzą medyczną. Przypominamy, że badania kliniczne finansowane przez Agencję Badań Medycznych, dotyczące zastosowania amantadyny w zapobieganiu progresji i leczeniu objawów COVID-19, nie zostały jeszcze ukończone" – podaje RPP.
Prof. Simon jest sceptyczny
O opinię w sprawie skuteczności amantadyny i stosowania jej w leczeniu osób chorych na covid-19 zapytaliśmy wirusologa profesora Krzysztofa Simona. Jego zdaniem trzeba czekać na wyniki prowadzonych badań w tej sprawie. – Jestem sceptyczny jeśli chodzi o amantadynę, bo nie ma żadnych dowodów naukowych, które potwierdzałyby jej skuteczność – mówi naTemat.pl prof. Simon.
– Do momentu, kiedy się nie pojawią, nie ma co o tym dyskutować. W świecie lek ten nie jest specjalnie przedmiotem zainteresowań. Nie jestem mu przeciwny, ale jestem sceptyczny, bo dla mnie jest to mało prawdopodobne, żeby potwierdzono jego skuteczność – dodaje nasz rozmówca.
– Musimy mieć odniesienie, na jakim etapie COVID-19 to działa, w odniesieniu do jakich osób, w jakim przedziale wiekowym. Na pewno już teraz wiemy, że amantadyna nie ma żadnego znaczenia przy leczeniu ciężkiego zapalenia płuc czy niewydolności krążeniowo-oddechowej, bo to jest absurd. W łagodnych przypadkach COVID-19 być może, nie wiem, to musiałyby potwierdzić badania – podkreśla prof. Simon.
Badania trwają
Badania kliniczne amantadyny prowadzone są w siedmiu placówkach w Polsce, a także w Danii. Te krajowe finansuje polska Agencja Badań Medycznych. Odpowiada za nie prof. Konrad Rejdak z Oddziału Neurologii Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie. Jak na razie jednak nie udało się jeszcze skompletować wystarczającej liczby chętnych, którzy wezmą udział w badaniu.