Rada Warszawy przyjęła znaczącą uchwałę, w której mowa o zakazie poruszania się po ulicach stolicy furgonetek oklejonych homofobicznymi i antyaborcyjnymi hasłami. – To nasz symboliczny gest. Musimy się przeciwstawić szczuciu, dyskryminowaniu i obrażaniu. Ludzie oczekują tego od nas – powiedziała radna KO Dorota Łoboda w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Homofobusy i płodobusy jeździły ulicami Warszawy wzdłuż i wszerz, co nie podobało się wielu jej mieszkańcom. Zdarzały się przypadki, w których kierowcy aut specjalnie torowali drogę furgonetkom antyaborcyjnym i homofobicznym, blokując tym samym ruch na jezdni.
Warto też cofnąć się do sierpnia 2020 roku, kiedy to aktywistkę Margot z kolektywu Stop Bzdurom oskarżono o uszkodzenie furgonetki fundacji Pro-Prawo do życia. "Wzywam do natychmiastowego uwolnienia Margot ze Stop Bzdurom, aresztowanej wczoraj za blokowanie furgonetki nawołującej do hejtu wobec osób LGBT” – nawoływała wówczas komisarz praw człowieka Rady Europy, Dunja Mijatović.
W czwartek radni z Rady Miasta Warszawy przyjęli uchwałę "zakazującą poruszania się niektórymi rodzajami pojazdów", czyli furgonetkami nawołującymi do nienawiści wobec osób LGBTQ+ oraz furgonetkami proliferów.
– Policjanci nawet eskortują te furgonetki z obrazami, które szokują zwłaszcza małe dzieci albo obrażają osoby LGBT. Uznaliśmy, że musimy znaleźć jakieś rozwiązanie, że warszawiacy i warszawianki oczekują tego od nas – stwierdziła radna KO Dorota Łoboda.
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta z Solidarnej Polski uważa natomiast, że decyzja warszawskich radnych jest "jawnym naruszeniem Konstytucji". "Radni Koalicji Obywatelskiej chcą utworzyć w Warszawie strefę autonomiczną" – napisał na Twitterze.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut